Staruszek na imprezie

Spread the love

Kiedy tydzień temu syn powiedział mi, że idzie z psem na imprezę na Pole Mokotowskie, chyba nie bardzo miałam świadomość w czym pies weźmie udział. Otóż w pierwszych urodzinach suczki rasy Yorkshire Terier. Jej właścicielka zaprosiła znajomych z psami, by fetowali pupilkę. Oboje z Ulubionym uznaliśmy za stosowne przypomnieć, że nasz pies jest stary i trzeba o niego dbać, ale Maciek powiedział, że spoko, bo, jak się wyraził, „w końcu znają się od trzynastu lat.” Dlatego wziął pod rękę swoją dziewczynę, w drugą rękę smycz ze Zrazikiem marki jamnik i pojechali. Gdy ich nie było, dostałam kilka MMS’ów ze zdjęciami psa z imprezy. Miały świadczyć o tym, że pies się świetnie bawi. Czy tak było rzeczywiście? Podobno tak!  Jednak gdy wrócili usłyszałam, że pies był trochę osowiały, patrzył z boku, a w konkursach niezbyt chętnie brał udział. Hmmm… zębów ma coraz mniej, a kiełbaski takie twarde… Następnego dnia pies zdychał w kuchni pod stołem. Gdy przyjaciele spytali co mu jest i usłyszeli odpowiedź, że był wczoraj na imprezie – myśleli, że żartujemy. Fakty jednak były takie, jakie były. Pies był na imprezie. I zachowywał się, jak ktoś po impresie, ale suto zakrapianej alkoholem. Cóż, stary pies poszedł na imprezę rocznej suczki. To trochę tak, jakby siedemdziesięciopięciolatek poszedł do siedmiolatki i został wsadzony na karuzelę. Może i fajnie to wygląda z boku. Może i zabawne, jak się o tym opowiada, ale te stare osowiałe, ledwo żywe psie zwłoki, które następnego dnia leżały pod stołem w kuchni już takie zabawne nie były…  

 

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...