Różne więzienia

Spread the love

Od dwóch lat jestem w zarządzie Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Dużo mnie to uczy. Przede wszystkim poznaję pisarskie środowisko od innej strony. Czasem się dziwię, czasem cieszę, czasem smucę, a czasem jestem zszokowana. Proszę nie wietrzyć podstępów. Po prostu wszystko jak w życiu. W czwartek się cieszyłam. Dziś było mi strasznie smutno. Cóż…

W czwartek udała mi się akcja, którą wymyśliłam pod wpływem artykułu przeczytanego gdzieś w sieci. Wynikało z niego, że polskie więzienia od przemian ustrojowych nie kupiły do swoich więziennych bibliotek ani jednej książki. Ludzie, którzy siedzą w polskich ciupach mogą więc czytać tylko to, co im ktoś przyniesie lub PRL-owskie starocie. A przecież np. ja mam w domu mnóstwo książek, które nie są mi potrzebne. Już je przeczytałam i do nich nie wrócę. Wymyśliłam więc, byśmy w Stowarzyszeniu zebrali książki dla więzień i zrobili to przed świętami, by książki trafiły do ciup jeszcze przed wigilią. Czasu było mało. Na zbiórkę mieliśmy tak naprawdę tylko dziesięć dni. Czy nam się uda? Ponieważ jesteśmy odziałem warszawskim, więc zbieraliśmy książki dla wiezień Mazowsza. Udało się! Zebraliśmy mniej więcej trzy pudła pełne woluminów. Takie wielkie jak po starych telewizorach. Książki nie były zniszczone. Nie były też z gatunku tych, których nikt nie chce. Były książkami, które my już znamy i możemy się z nimi rozstać. Chodziło nam o to, by dać ludziom poezję, beletrystykę, opracowania naukowe, książki popularnonaukowe etc. W końcu w więzieniu siedzą różni ludzie. To tak naprawdę cały przekrój społeczeństwa tyle, że za kratami. Nie wszyscy są niebezpiecznymi bandytami. Są i alimenciarze i księgowi skazani na odsiadkę za malwersacje, a nawet przecież politycy, że tylko Beatę Sawicką wspomnę.

Dlatego mazowieccy więźniowie dostali od nas przekrój literatury, która może zainteresować przeciętnego człowieka. Były tu m.in. kryminały, romanse, książki historyczne, poezję, powieści historyczne, przygodowe, naukowe, a także publikacje o politykach – Balcerowiczu, Marcinkiewiczu i Gomułce. Gdy w czwartek rozmawiałam z rzeczniczką służby więziennej, bo informowałam ją, że książki są odo odebrania w Domu Literatury, słyszałam w jej glosie prawdziwą radość. Dlatego i ja się cieszyłam. Dziś posmutniałam i to bardzo.

Wszystko dlatego, że wtedy w czwartek odebrałam też ze Stowarzyszenia paczkę dla jednego ze starszych członków. Tak to jest, że na święta przygotowujemy paczki dla tych najstarszych, samotnych i potrzebujących. U tego starego zasłużonego pisarza byłam z paczką przed rokiem. W domu żona częstowała herbatą. Rozmawialiśmy ze dwie godziny. O kondycji literatury, o rynku wydawniczym, o nagrodach, stypendiach ministerialnych, dawnych czasach, plotkach, anegdotach etc. W tym roku okazało się, że mój podopieczny jest w szpitalu. Dziś pojechałam do niego z paczką do lecznicy i… zdołowałam się. Nie wiem czy słodycze, kawa, herbata i mandarynki przydadzą się człowiekowi, który leży na chirurgii naczyniowej na sali pooperacyjnej. Ale co innego miałam mu dać? Książkę? Gazetę? Podopieczny był tak słaby, że zamiast długiej rozmowy pełnej anegdot tylko złożyłam życzenia. On szepnął dziękuję i ręką dał znak, że nie może mówić. Nie ma po prostu siły.

I tak sobie pomyślałam, że udało nam się (mam przynajmniej taką nadzieję) przynieść przed świętami radość do kilku więzień dając penitencjariuszom książki. A nie udało się przynieść jej pisarzowi. Co za ironia losu. Mój podopieczny nie zrobił nic złego. Po prostu jest stary i chory, a teraz podłączony do aparatur. I też jest w czymś w rodzaju więzienia. Mam nadzieję, że nie zostanie w nim na zawsze.

I to są moje życzenia na święta dla wszystkich, którzy są w jakichś rodzajach więzień. Oby nie zostali w nich na wieki. Zwłaszcza jeśli nie zasłużyli.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...