Gwarancja szczęścia?

Spread the love

Nie lubię i nigdy nie lubiłam snobizmu. Pisałam o tym już tyle razy że czasem nie wiem czy nie przynudzam, ale… z wiekiem staję się jak Pan Jowialski „znacie? To posłuchajcie!”
Ostatnio w pewnej telewizji przed nagraniem pewnego programu śniadaniowego znalazłam się w towarzystwie pana, który jest przedstawicielem firmy produkującej francuskie szampany. Dość szybko między nim, a drugim panem rozpoczęła się rozmowa o szampanach, a ja byłam tej rozmowy mimowolnym świadkiem i to z minuty na minutę świadkiem coraz bardziej ubawionym. Pan od francuskich szampanów podkreślał, że szampany radzieckie (czy teraz rosyjskie) to nie szampany, bo prawdziwe szampany są z Szampanii, że inne tego typu trunki („Dorato” i coś tam jeszcze) to wina musujące itd. Ja to wszystko wiem i polemizować z tym nie będę, bo Tokaj tez jest tylko z Tokaju. Bardziej zainteresowało mnie co innego. Otóż pan mówił też, że dobry szampan kosztuje od trzystu złotych do dziesięciu tysięcy i że tylko pijąc takiego szampana wiemy, że to prawdziwy szampan! W tym momencie nie wytrzymałam i włączyłam się do rozmowy mówiąc swoje stare teksty (niczym „Pan Jowialski”), że nie cierpię snobizmu, a znam dwa rodzaje – jeden nazywam „givenchy”, a drugi „pierdzienszi” i że oba mi nie odpowiadają. Zaś to o czym panowie właśnie mówią jest dla mnie snobizmem, a więc czymś co najmniej głupim:
– Żeby jeszcze wypicie tego szampana za dziesięć tysięcy dawało gwarancję szczęścia to bym rozumiała – dodałam.
Pan handlarz prawdziwymi szampanami lekko posmutniał, a potem uśmiechnął się i powiedział:
– To jest tylko informacja dla bogatych ludzi jak dobrze roztrwonić pieniądze!
I to było jedyne w miarę rozsądne zdanie jakie wypowiedział przedstawiciel producenta francuskich, a więc jedynych słusznych szampanów. Napisałam „w miarę rozsądne”, bo cały czas pozostaje otwarte pytanie co to znaczy „dobrze roztrwonić”? Jeszcze jako dziecko stwierdziłam, że gdybym odnalazła kwiat paproci lub skarby Złotej Kaczki nigdy nie umiałabym ich przejąć, bo nie umiem wydawać pieniędzy tylko na siebie. Czy wydawanie na innych jest trwonieniem? To też otwarte pytanie, bo wszystko zależy od tego co tym innym kupujemy.
Pomyśleć jednak, że niektórzy naprawdę wierzą, że wypicie czegoś takiego jak szampan za dziesięć tysięcy złotych uczyni ich ludźmi szczęśliwszymi i lepszymi od reszty świata. Toż to dopiero szok!

Drodzy stali i przypadkowi czytelnicy bloga,
w noc sylwestrową życzę Wam szampańskiej zabawy
bez względu na to ile kosztowały spożywane przez Was o północy bąbelki…
Szczęśliwego Nowego 2012 roku

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...