Moje ostatnie spotkania autorskie były inne niż wszystkie. Miałam nie jechać, bo żałoba. Ponieważ jednak takie spotkanie to nie występ, a lekcja, więc po namyśle pojechałam. Dzisiaj drugi raz. I tak… w cieniu tragedii, z zabraną z domu Listą Katyńską puszczaną po sali, z prezentacją o sylwetkach niektórych ofiar, tych które znałam osobiście, rozmawialiśmy Znów widziałam, że Lista katyńska, czyli 200-stronicowa książka zawierająca jedynie listę nazwisk robi wrażenie, zwłaszcza, gdy towarzyszy temu informacja, że jest ich 22 tysiące, czyli 7 razy tyle ile mieszkańców liczy np. gmina Witonia, w której gimnazjum byłam gościem.
Jestem zmęczona, więc napisze krótko. Z Witoni odjechałam z wiązanką i zalaminowaną kartką z modlitwą za ofiary katastrofy pod Smoleńskiej, a także z daną całej szkole z Witoni obietnicą, że i kartkę i bukiet żonkili dowiozę do Warszawy. Dokąd konkretnie? Miałam zdecydować sama. Nie zastanawiałam się długo. Wiązankę od uczniów z Witoni oraz tę, którą dostałam wcześniej, od czytelników na spotkaniu w Łęczycy zawiozłam do Katedry Polowej Wojska Polskiego na ulicę Długą. Tam w Kaplicy Katyńskiej wystawiono trumny biskupa polowego gen. Tadeusza Płoskiego i jego sekretarza ks. pułkownika Jana Osińskiego. Znałam ich obu. I ciągle nie mogę uwierzyć, że gdy zadzwonię do Ordynariatu Polowego na Długą, prosić o umówienie mnie na rozmowę z biskupem, to nie będzie to już nigdy biskup Tadeusz. Niezwykły, pełen pokory dla drugiego człowieka, skromny biskup polowy, który miał zawsze dla nas dziennikarzy czas, który miał zawsze do powiedzenia coś mądrego i coś bardzo duchowego, z którym długo można było rozmawiać o historii Polski, o powstaniach narodowych, a zwłaszcza o Powstaniu Warszawskim, II Wojnie Światowej i Wojnie Polsko-Radzieckiej.
Wiązanki pewnie zwiędną, zalaminowana modlitwa i kondolencje od uczniów z Witoni powinny przetrwać.
P.S. Szukałam dziś telefonu do jednego człowieka i przeszukiwałam spis telefonów w komórce. Kasia Doraczyńska, Stefan Melak, Tomasz Merta, Janusz Kochanowski… dużo tych nazwisk.