Jeszcze rano w łóżku kończyłam pisać tekst na bloga o bibliotece. Jeszcze czytałam wiadomości na portalach informacyjnych. Wystarczyło kilkadziesiąt minut jazdy do pracy, by wejść w inny świat. O katastrofie prezydenckiego samolotu dowiedziałam się od strażnika. Były nadzieje, że to nieprawda, że są ranni, wreszcie wszystko prysło. Wiadomo już, ze katastrofy nie przeżył nikt. W redakcji poruszenie, wśród znajomych poruszenie (dzwoniono do mnie, czy żyję, bo może i ja, jako dziennikarz tam poleciałam), poruszenie na facebooku i innych portalach społecznościowych. Do pracy jechałam samochodem, więc w redakcji tylko wysłuchałam opowieści o tym, jak w jednym tramwaju ludzie płakali, a w drugim grajkowi dano 10 złotych, by nie grał, bo stała się tragedia. Ludzie są różni, mają różne poglądy polityczne i różne poglądy na życie, ale wszystkich to poruszyło.
Rozmawialiśmy o tym, kto z nas, jak kogo zapamiętał. Nie chodziło o to, jakim ten ktoś był politykiem, czy zgadzaliśmy się z jego poglądami, ale jakim był człowiekiem w kontaktach z nami dziennikarzami. O wielu miałam bardzo dobre zdanie. Na przykład o Władysławie Stasiaku, który zawsze całował w rękę schylając się do dłoni, a nie ciągnąc do ust. Spotkany gdzieś na uroczystościach zawsze z uśmiechem odpowiadał dzień dobry. Przemiły był profesor Janusz Kochanowski. Niezwykle gościnny generał biskup Tadeusz Płoski, który zawsze poczęstował kawą lub herbatą i miał dla dziennikarza święty obrazek. Zawsze też zagadnął o nasze sprawy rodzinne. Przesympatyczny był Tomasz Merta z Ministerstwa Kultury i Sztuki, który zawsze był przygotowany do odpowiedzi na nawet najtrudniejsze pytania i miał czas porozmawiać poza kamerą. Czesław Cywiński – Prezes światowego związku Żołnierzy Armii Krajowej – harcerz z Wileńszczyzny, gorący patriota, zawsze chętny do wypowiedzi na tematy związane z II wojną światową – prywatnie ojciec mojego kolegi z lat młodzieńczych (Marcin, tak mi przykro!). Wreszcie ksiądz Roman Indrzejczyk – kapelan prezydencki. Był jedynym warszawskim księdzem, który zgodził się wziąć udział w moim reportażu „Po kolędzie” pokazując jak wygląda chodzenie księdza z kolędą od domu do domu. Zadzwoniłam do niego, bo był wtedy proboszczem w parafii Dzieciątka Jezus, a dzięki niemu to była parafia niezwykle otwarta dla ludzi. W reportażu Bogna Lewtak-Baczyńska powiedziała, że jest tak dobry, że „ochrzciłby nawet psa”.
Na pewno kogoś pominęłam, bo piszę to wszystko bez listy ofiar w ręku.
Nagrywałam dziś arcybiskupa Kazimierza Nycza Metropolitę Warszawskiego. Powiedział między innymi:
„Jest to wydarzenie tragiczne w dziejach naszego Państwa. Na służbie społecznej, bo przecież jechali na uroczystości tak ważne dla Polski, na służbie zginął kwiat naszego życia społecznego i politycznego, ludzie związani z Katyniem. Nie jest to ten czas, kiedy można stawiać pytanie, dlaczego. Te pytania mogłyby nas podzielić. Trzeba poczekać. To jest pytanie, które tak trudno stawiać Panu Bogu. Wielka niepojęta tajemnica bożej opatrzności, ale również wołania o miłosierdzie Boga dla tych, którzy zginęli, dla ich rodzin… O zmiłowanie boskie nad tym wszystkim”.
Nagrywałam też biskupa diecezji warszawsko-praskiej Henryka Hosera, który powiedział:
„Chciałbym zwrócić uwagę, ze ta śmierć nastąpiła w rocznicę liturgiczną śmierci Jana Pawła Drugiego, który zmarł w sobotę Wielkiej Oktawy wieczorem. Ta śmierć nastąpiła w miejscu niezwyczajnym. W miejscu gdzie zginęła elita naszego kraju. Ta śmierć nastąpiła, gdy zastanawiamy się nad przyszłością tego, co nas czeka, również w sferze społecznej, politycznej i religijnej. Gdy stawiamy sobie pytanie, co mamy robić. Odpowiedź pierwsza: Bóg wie wszystko. I da nam kiedyś odpowiedz na te trudne i palące pytania. Jednocześnie Bóg, który jest miłosierdziem, jest miłosierdziem tych, którzy zginęli i ich rodzin. I tym miłosierdziem ogarnia tych, którzy podzielili w jakiejś mierze śmierć Jezusa. A my powinniśmy modlić się, jak potrafimy.”