Płoszę!

Spread the love

– Janie, zasłałem łóżko!
– Dziękuję panie hrabio, ale to moja robota. 
– Płoszę! 
PRL-owskie kawały o hrabim, choć śmieszyły, były ewidentnym produktem walki z dawnym systemem. Tym, w którym hrabiowie byli w pojęciu PRL-owskiego aparatu czymś złym i baaardzo zepsutym. Dowód? Nawet nie to, że hrabia załatwia się w łóżko. Chodzi o formę słów. Prawdziwy hrabia powiedziałby „pościeliłem!”, ale tego wymyślający kawał nie wiedział, bo pewnie sam miał barłóg. Zresztą, gdyby hrabia z kawału mówił tak, jak w rzeczywistości, wtedy kawał nie miałby sensu. 
Gdy byłam dzieckiem w domu mówiło się „pościelić”. Mama tłumaczyła, że nawet stare przysłowie brzmi „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”, że forma „posłać łóżko” jest niepoprawna, bo posyła się kogoś dokądś, albo coś do kogoś np. list. 
Ostatnio rozmawiałam z kolegą z klasy (jednym z tych, z którymi mam w miarę stały kontakt), który powiedział, że miał w podstawówce kompleksy, bo też używał określenia „pościelić” łóżko, a reszta klasy „posłać” . Cóż… większość dzieciaków z naszej klasy w podstawówce wywodziła się z bardzo prostych rodzin. 
Do dziś pamiętam, jak koleżanka wmawiała mi, że takie coś do ścierania pięt, nazywa się „pomyks”, bo tak twierdzi jej tatuś. Druga wmawiała mi, że to coś na pieniądze, to „porponetka” (trzecia twierdziła, że „portfonetka”), nie brakowało zwolenników „celafonu”, „blomby” itd. Jeden kolega w wypracowaniu, które miało być opisem komizmu sytuacji, opisał historię chłopca, który zrobił siusiu w majtki. W wypracowaniu znalazło się sformułowanie „taki duży chłopiec, a jeszcze jula”. Polonistka długo dopytywała się, skąd on wziął takie określenie. Choć to i tak było drobiazg. Większość dzieci mówiła na mocz „siku”, a do toalety szła „sikać”. Mnie uczono, że to niekulturalnie, że grzecznie jest mówić „siusiu”. jednak, by być w grupie i ja przejmowałam te słowa, choć potem w domu musiałam wysłuchiwać długich kazań, które matka kończyła pokrzykiwaniem: 
– O tempora! O mores! 
Dziś „siku” jest i na ekranie. W filmie „Ciało” bohaterka wychodzi „na siku” i pewnie tylko mnie to stwierdzenie ukłuło w uszy.
Piszę o tym, bo dostałam zaproszenie na pokaz prasowy filmu „Nie zasłane łóżka”. Najpierw się skrzywiłam, bo wydawało mi się, że powinno być „nie zaścielone”. Potem sprawdziłam w słowniku i dowiedziałam się, że to jest poprawne. Można stosować obie formy. Tak jak już równorzędne jest stosowanie „tę” i „tą” w bierniku, choć mnie uczono, że „biorę tę książkę”, a „tą książką mogę komuś przywalić w łeb”, mimo że książka do tego nie służy. 
Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że język cały czas ewoluuje, choć… powiedziałabym, że trochę ciągnie w dół. 
I to dlatego, gdy dziś opowiadamy kawały o hrabim*, nawet nie zdajemy sobie sprawy, kto je wymyślił i po co. 

* Oczywiście ja też się z nich śmieję. Zgodnie z zasadą, że kawały można opowiadać o wszystkim!

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...