Idź pod prąd

Spread the love

Już wczoraj gruchnęła wiadomość, że hakerzy zaatakowali klientów PKO BP. Tez dostałam maila, bo mam konto w inteligo. Znalazłam go jednak w spamie, bo tam umieścił go home.pl, który obsługuje moją domenę piekarska.net, itd. Do spamu jednak zajrzałam, bo zawsze może się zdarzyć, że będzie tam ważny list. np. od polskiego konsula, jak to już drzewiej bywało. W każdym razie, choć nie jestem informatykiem czy jakimś specmózgiem od finansów, od razu zorientowałam się, że to próba okradzenia mnie. No, bo jeśli ktoś żąda numeru karty kredytowej, trzycyfrowego numery z tyłu karty (sic!) i numeru PIN (!) to już nie może to być nic innego, jak próba kradzieży. Wywaliłam list do śmieci i opróżniłam kosz. No i wtedy zaczęła się afera. Koleżanka chciała zrobić o tym temat, a ja… cenny list, którym mogłaby go zilustrować, wysłałam w kosmos. No niestety… dość dobrze wiem, co to phishing i z zasady nic nie podaję na stronach, na które przenoszą mnie jakieś dziwne emaile. Dlatego szybko wywalam tego typu informacje, bo nie ma co zaśmiecać nimi poczty. Ich miejsce jest koło viagry i powiększania penisa. Ciekawi mnie jednak, czy ktoś się na to jeszcze nabiera. Pewnie tak. Inaczej złodzieje nie zadawaliby sobie tyle trudu. Pewnie więc warto było maila zachować i zrobić z tego temat. Choć z drugiej strony, jak zrobić temat dla telewizji opierając go obrazkowo na jednym emailu? Dzisiaj o hakerskim ataku piszą niemal wszystkie portale. Podają informacje, że PKO BP już wniosło sprawę do prokuratury. Na razie nie wiadomo, czy kogoś udało się okraść. Informacja ważna, a jednak… drugi dzień dwa razy tyle miejsca portale poświęcają balowi dziennikarzy. Przyznam, że to impreza, która wyjątkowo mnie mierzi. Dlaczego?
Co roku po balu dziennikarzy po korytarzach wszystkich chyba redakcji krążą plotki, kto, z kim tańczył, kto, z kim przyszedł, itd. Programowo więc w balu dziennikarzy nie biorę udziału. Bynajmniej nie dlatego, że nie lubię tańczyć. Już kilka lat temu zorientowałam się, że prawdziwy charytatywny cel balu mija się z celem jego uczestników. Bawiący się tam dziennikarze niekoniecznie po to na bal idą, by wesprzeć organizującą bal fundację. To robią przy okazji. Bal to dla większości z nich giełda znajomości. Oczywiście ktoś powie: skąd wiesz, skoro nie byłaś? Ano wiem… bo mimowolnie te osoby, podkreślając przy tym, że imprezy nie lubią, że ich mierzi itd., że jest ta giełdą, na której załatwiają sobie lepsze pozycje w dziennikarskim świecie, opowiadają, z kim tańczyły, kto przyszedł, kto z kim się obcałowywał i cytują:
– Dzień dobry panie ministrze, dzień dobry panie prezydencie…
To okazja, by zatańczyć ze znienawidzonym kierownikiem redakcji, redaktorem naczelnym, prowadzącym itd. i pomizdrzyć się do niego, by od balu zaczął na nas patrzeć łaskawym okiem. To okazja, by załatwić sobie dział w gazecie, lepszą prace w innej redakcji, przejście do konkurencji i wstawiennictwo tych, którzy mają wpływ na media, zwłaszcza te upolitycznione. Opowiadają o tym i sami uczestnicy balu, oczywiście zawsze w kontekście innych osób, a także ci, którzy na bal poszli, żeby przygotować z niego relację dla jakichś tam redakcji, bo to zaobserwowali, gdyż rzuciło im się w oczy. W tym roku nasłuchałam się kto z kim i po co, ale opowiadano mi też o żenujących sytuacjach przed wejściem na bal. Usłyszałam więc historyjkę o dziennikarkach telewizyjnych, które próbowały dostać się tam na tzw. „krzywy ryj”, czyli nie płacąc tego biletu, z którego dochód przeznaczony był na wsparcie rodzin zastępczych i najuboższych w najuboższych rejonach Polski. No obciach nad obciachy!
Świetnie wiem, że zawód dziennikarza od dawna niestety nie polega na tym, co człowiek umie, co sobą reprezentuje, co wie i czy ma talent, ale z kim przy stole siedzi, z kim tańczy i z kim się bawi. A ponieważ ja cały czas się z tym nie zgadzam, dlatego nie chodzę w takie miejsca. Znów idę pod prąd nucąc starą piosenkę KSU, choć ktoś powie, że w moim wieku już nie wypada. I znów nie mam kasy, programu, etatu itd. Mogę za to rano spojrzeć sobie w lustrze w oczy. Coś za coś.

Tradycyjnie już przypominam, że za 4 godziny kończą się aukcje moich książek wystawionych na WOŚP.
http://aukcje.wosp.org.pl/show_user_auctions.php?uid=3073646

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...