Kilka tygodni temu byłam na wieczorku autorskim znajomego poety. Autor czytał wiersze, a potem… słuchacze, goście, czytelnicy zadawali pytania. Szczególnie utkwiła mi w pamięci scena, kiedy wstała pewna starsza pani i powiedziała, że wiersze poety są smutne i nie ma w nich rymów. Ona stwierdza, że jest to dowodem wielkiej różnicy pokoleń i w związku z tym chciałaby dowiedzieć się, czy autor jest… żonaty. Poeta lat miał około 60., a pani około 70., więc wszyscy spojrzeli na nią z rozbawieniem, a poeta spytał:
– Czy chce pani wydać się za mnie za mąż?
Sala ryknęła śmiechem. Przypomniało mi się to pytanie ostatnio, gdy wracałam ze swojego spotkania autorskiego i analizowałam pytania jakie na nim padły. Też ciekawe!
– Kiedy miała pani pierwszego chłopaka?
– Kiedy się pani pierwszy raz całowała?
– Kiedy miała pani takiego chłopaka na poważnie?
Przyznam, że dopiero w domu zorientowałam się, że chyba na to ostatnie pytanie nie odpowiedziałam tak, jakby tego oczekiwały pytające. Teraz domyślam się, że raczej pytające chciały wiedzieć, kiedy pierwszy raz uprawiałam seks, a ja opowiedziałam, kiedy po raz pierwszy szłam z chłopakiem za rękę. Chociaż z drugiej strony… mój syn ostatnio mi powiedział, że katecheta poinformował ich, że jeśli odległość między mężczyzną a kobietą jest mniejsza niż piętnaście centymetrów to znaczy, że uprawiają ze sobą seks. Czyli z tamtym, z którym szłam za rękę, ten seks uprawiałam. Muszę faceta poinformować. Może prowadzi jakieś statystyki?
Trochę mnie jednak ta informacja o seksie, gdy odległość między mężczyzną a kobietą jest mniejsza niż 15 centymetrów zmartwiła. Dlaczego? Otóż jakiś czas temu w pociągu siedział koło mnie pewien śmierdzący pan. Odległość między nim, a mną na pewno wynosiła mniej niż 15 centymetrów. Świadomość, że to już seks, na samo wspomnienie napawa mnie wstrętem. I nie wiem co z tym fantem zrobić na przyszłość. Na dodatek uczono mnie, że przygodny seks bez zabezpieczeń może prowadzić do chorób wenerycznych. Świadomość, że w pociągu przekroczyłam te piętnaście centymetrów bardzo mnie niepokoi. Chyba muszę się przebadać.
A wracając do pytań. Standardowe pytania czytelników to:
– Ile pani ma lat?
– Czy ma pani dzieci?
– Czy ma pani męża?
– Ile pani zarabia?
– Czy zawsze chciała pani być pisarką?
– Czy pani książki są autobiograficzne?
– Czy ma pani psa?
– Czy ma pani kota?
Gdy powtarzałam te pytania znajomym to mówili: „Jaki czytelnik, takie pytania. Pisałabyś dla dorosłych nie zadawaliby takich pytań.” Dziś wiem, że to nie prawda. Znajomy poeta nie pisał dla dorosłych, a jednak też spytano go, czy ma żonę. Pytanie o seks pewnie też by padło, ale spotkanie się skończyło.
PS. Zadzwoniłam do kumpla. Powiedział, że 15 centymetrów to statystyczny rozmiar członka. Wnioski z tego jasne. Jak facet ma dłuższego, to stosunek płciowy z nim to nie jest seks. No… chyba, że w trakcie jest buzi i trzymanie się za ręce. Teraz rozumiem skąd u mężczyzn tak wielka chęć posiadania ogromnego przyrodzenia. Oni po prostu nie lubią seksu. Nie wiem tylko czy powinnam dzielić się tą wiedzą na spotkaniach autorskich. Nie jestem katechetką. Ale… może nikt nie zapyta? W końcu i tak najczęstsze pytanie to: „Ile pani zarabia?”.
PS.2. Ostatnio kilka razy jeździłam do pracy tramwajem. Tłok był jak cholera. Pomiędzy mną, a kilkoma mężczyznami była odległość znacznie mniejsza niż 15 centymetrów. Gdy tramwajem szarpało leżeliśmy na sobie. Raz ja na nich, raz oni na mnie. Brałam udział w gruppenseksie? Chyba pójdę do spowiedzi. Jutro niedziela.
– Czy chce pani wydać się za mnie za mąż?
Sala ryknęła śmiechem. Przypomniało mi się to pytanie ostatnio, gdy wracałam ze swojego spotkania autorskiego i analizowałam pytania jakie na nim padły. Też ciekawe!
– Kiedy miała pani pierwszego chłopaka?
– Kiedy się pani pierwszy raz całowała?
– Kiedy miała pani takiego chłopaka na poważnie?
Przyznam, że dopiero w domu zorientowałam się, że chyba na to ostatnie pytanie nie odpowiedziałam tak, jakby tego oczekiwały pytające. Teraz domyślam się, że raczej pytające chciały wiedzieć, kiedy pierwszy raz uprawiałam seks, a ja opowiedziałam, kiedy po raz pierwszy szłam z chłopakiem za rękę. Chociaż z drugiej strony… mój syn ostatnio mi powiedział, że katecheta poinformował ich, że jeśli odległość między mężczyzną a kobietą jest mniejsza niż piętnaście centymetrów to znaczy, że uprawiają ze sobą seks. Czyli z tamtym, z którym szłam za rękę, ten seks uprawiałam. Muszę faceta poinformować. Może prowadzi jakieś statystyki?
Trochę mnie jednak ta informacja o seksie, gdy odległość między mężczyzną a kobietą jest mniejsza niż 15 centymetrów zmartwiła. Dlaczego? Otóż jakiś czas temu w pociągu siedział koło mnie pewien śmierdzący pan. Odległość między nim, a mną na pewno wynosiła mniej niż 15 centymetrów. Świadomość, że to już seks, na samo wspomnienie napawa mnie wstrętem. I nie wiem co z tym fantem zrobić na przyszłość. Na dodatek uczono mnie, że przygodny seks bez zabezpieczeń może prowadzić do chorób wenerycznych. Świadomość, że w pociągu przekroczyłam te piętnaście centymetrów bardzo mnie niepokoi. Chyba muszę się przebadać.
A wracając do pytań. Standardowe pytania czytelników to:
– Ile pani ma lat?
– Czy ma pani dzieci?
– Czy ma pani męża?
– Ile pani zarabia?
– Czy zawsze chciała pani być pisarką?
– Czy pani książki są autobiograficzne?
– Czy ma pani psa?
– Czy ma pani kota?
Gdy powtarzałam te pytania znajomym to mówili: „Jaki czytelnik, takie pytania. Pisałabyś dla dorosłych nie zadawaliby takich pytań.” Dziś wiem, że to nie prawda. Znajomy poeta nie pisał dla dorosłych, a jednak też spytano go, czy ma żonę. Pytanie o seks pewnie też by padło, ale spotkanie się skończyło.
PS. Zadzwoniłam do kumpla. Powiedział, że 15 centymetrów to statystyczny rozmiar członka. Wnioski z tego jasne. Jak facet ma dłuższego, to stosunek płciowy z nim to nie jest seks. No… chyba, że w trakcie jest buzi i trzymanie się za ręce. Teraz rozumiem skąd u mężczyzn tak wielka chęć posiadania ogromnego przyrodzenia. Oni po prostu nie lubią seksu. Nie wiem tylko czy powinnam dzielić się tą wiedzą na spotkaniach autorskich. Nie jestem katechetką. Ale… może nikt nie zapyta? W końcu i tak najczęstsze pytanie to: „Ile pani zarabia?”.
PS.2. Ostatnio kilka razy jeździłam do pracy tramwajem. Tłok był jak cholera. Pomiędzy mną, a kilkoma mężczyznami była odległość znacznie mniejsza niż 15 centymetrów. Gdy tramwajem szarpało leżeliśmy na sobie. Raz ja na nich, raz oni na mnie. Brałam udział w gruppenseksie? Chyba pójdę do spowiedzi. Jutro niedziela.