Na tronie w koronie, czyli ulubiony grzech diabła

Spread the love

„Próżność to mój ulubiony grzech” – powtarza Al Pacino w filmie „Adwokat diabła”. Dziś obejrzałam ten film, a wczoraj w kinie „Frost/Nixon”, w którym próżność gubiła raz jednego, a raz drugiego bohatera. Nie piszę jednak tego, by zrecenzować nowy film Rona Howarda. Ani tym bardziej, by recenzować stare dzieło Taylora Hackforda. Chcę napisać o innym. Krótkim. To nim emocjonują się media. Ja mniej, ale… telewizyjne korytarze huczą od komentarzy. Mój korytarz redakcyjny też. Rozmawiają o tym wszyscy. Chodzi o ten filmik, w którym Kamil Durczok, siedząc jak na tronie w koronie i ignorując charakteryzatorkę, klnie z powodu brudnego stołu. Nie. Nie gorszy mnie, że przeklina. Nie jestem hipokrytką. Też mi się zdarza i zgadzam się z Dorotą Gawryluk, że przed emisją są nerwy. (Dziś wydawałam Kurier Mazowiecki i też nerwy były. Oj! I to jakie były!) Chodzi mi o to, że… w krążącym po sieci filmiku pada zdanie: „Od dwóch dni stół jest tak upierdolony…” Dla mnie to było szokiem! Od dwóch dni? A czemuż to Kamil pierwszego dnia, gdy zobaczył syf na stole tego nie zgłosił? Bo nie od tego? Nikt z nas, dziennikarzy, nie jest od tego! A jednak… w naszej redakcji jest wielu takich, którym korona z głowy nie spadnie, jak coś sprzątną. A tak! W pracy zdarza mi się myć kubki i to po innych. Sama za pieniądze z własnej kieszeni kilkakrotnie kupiłam butelkę ludwika i zmywaki. (A ostatnio nawet kubki i szklanki). I nie jestem jedyna! Wielu z nas sprząta i zmywa stoły po sobie, a często po innych, choć… są też i tacy, którzy tylko brudzą. Dlaczego stół w TVN jest brudny? To jeszcze inna sprawa. (Pewnie remont, bo coś tam było o jakiejś farbie). Jak znam życie w redakcjach to… sprzątaczki zakontraktowane mają tylko podłogi. Pewnie w TVN, tak jak i w telewizji publicznej, nie wolno im dotykać stołów i biurek w obawie, że wyrzucą z pozoru niepotrzebny świstek, na którym ważny dziennikarz typu Kamil Durczok zanotował super tajny i niezwykle ważny numer czwartej komórki ważnego polityka. Właśnie dlatego, że sprzątaczkom nie wolno sprzątać stołów, wielokrotnie robimy to my. Ja to robię, robią to moje koleżanki, w tym prezenterki! W krytyce Durczoka zajęto się przekleństwami, a nie tym, że koleś rżnie ważniaka, któremu korona by z głowy spadła, gdyby pamiętając, że 2 dni temu stół był „upierdolony” przylazł do studia ze ścierą, albo przynajmniej przyprowadził ze sobą panią Wacię z odpowiednimi środkami czystości. Mało tego! TVN i Kamil Durczok mówią o znalezieniu i ukaraniu tego, kto materiał wypuścił do YouTube. Nikt nie zadał sobie pytania, dlaczego komuś chciało się słać to do YouTube? (mnie się jeszcze nic nie chciało, a miałam dostęp do nie takich wpadek!) Wnioski nasuwają się same. Chciano skompromitować Durczoka. Czemu? Bo ktoś go najwyraźniej nie lubi. Każdy z nas ma wrogów. Mnie też ktoś tam nie lubi. Ale jak trzeba kogoś nie lubić, by chcieć zadawać sobie tyle trudu? Bardzo. Czemu Kamil tego nie zauważa? Czemu nie zapala mu się czerwone, ostrzegawcze światło, mówiące, że jedzie na emocjonalnej rezerwie? Czemu nie pomyślał, by samemu zetrzeć? Czemu nie pomyślał, by poinformować o brudzie po wyjściu ze studia, gdy zobaczył „upierdolony” stół po raz pierwszy? Czemu nie zdecydował się potem sprawdzić, czy jest starte lub przyjść do studia ze sprzątaczką i ścierką? Ktoś powie, że może zapomniał. Ale wobec tego, czemu zwyczajnie nie powiedział: „Dajcie szybko kogoś ze ścierką?” Odpowiedź na wszystkie te pytania jest jedna. Jest na początku mojego tekstu. Jest cytatem z „Adwokata diabła”. „Próżność to … ulubiony grzech”. A niejaka Pycha to… siostra bliźniaczka.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...