Od dobrych dwóch lat udzielam porad w magazynie dla nastolatek 13-tka. Wbrew pozorom to bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie. Problemy, z jakimi borykają się nastolatki bywają bardzo poważne. Np. „Tata chyba zdradza mamę. Boję się, że rodzice się rozwiodą.” Albo: „Moja przyjaciółka kradnie. Zginęły mi pieniądze, płyta i portfel. Portfel oddała, bo był podpisany”. Problemem jest dokuczanie, nielojalna przyjaciółka, chłopak, który się podoba i nie wiadomo, co z tym dalej robić. Jak sprawdzić czy z wzajemnością? Na listy odpowiadam na łamach pisma, ale i w Internecie na forum magazynu 13-tka. Cenię sobie zaufanie, jakim obdarzają mnie dziewczyny. Czuje odpowiedzialność za to co im napisze i poradzę. Jest jednak coś, co spędza mi sen z powiek. Otóż…, choć zarówno w gazecie, jak i na stronie internetowej 13-tki, a także na forum, napisane jest, że nie udzielam porad prywatnie to jednak… dziewczyny znajdują w sieci mój prywatny adres (to fajnie, że są inteligentne) piszą do mnie i… żądają pomocy. Każdej odpowiadam, że zgodnie z umową nie wolno udzielać mi porad poza gazetą i forum. Tłumaczę, że trzeba się na forum zalogować i postępować zgodnie z instrukcjami. Z reguły przyjmują do wiadomości. Są jednak wyjątki. Rzadkie, ale jednak! Ostatnio przyszła taka odpowiedź: „To ja ci kurwo, dziękuję! Wsadź sobie w dupę swoją pomoc! Ja muszę stara pizdo to wiedzieć natychmiast! A nie męczyć się z logowaniem na zasranym forum”. Przyznam, że trochę mnie przytkało. Wiadomość odczytałam, gdy byłam w pracy. Humor mi siadł. Pomyślałam sobie, że to już jest taka bezczelność, która przekroczyła wszelkie granice. Nawet opowiedziałam w redakcji o tym i nie kryłam swojego wzburzenia. Koleżeństwo było lekko zszokowane, choć w pracy zacytowałam tylko pierwsze zdanie.
Dziś wyczytałam, że uczniowie jakiejś szkoły w Rykach pobili nauczyciela i nagrali to na video, a po kilku miesiącach wpuścili do internetu. Jakoś mnie to nie dziwi. Pewnie w wieku 13 lat też komuś z dorosłych nabluzgali w twarz. W sieci są głosy, że nauczyciel powinien był zareagować. Też tak twierdzę. Dla mnie jego potulne siedzenie było cichą zgodą na haniebne zachowanie tych uczniów. Pomijam już, że facet ewidentnie nie nadaje się na pedagoga. Gdyby zareagował – nagranie nie ujrzałoby światła dziennego w sieci. Czy jednak ja też powinnam zareagować? Teoretycznie tak. Niestety e-mail ogranicza. Dla młodego człowieka każda umoralniająca gadka, jaką wysłałabym mu e-mailem zrodziłaby kolejną agresję. Potem doszłybyśmy do paranoi, w której w mojej poczcie byłoby 15 listów z bluzgami. Skąd to wiem? Już to przerobiłam! Rok temu też jakaś nastolatka żądała, bym prywatnie udzieliła jej porady, bo ona z „hołotą czekać nie będzie” w kolejce i włazić na jakieś „jebane” fora. Moja reakcja, że jej zachowanie to chamstwo, nie życzę sobie, itd. spotkała się z natychmiastową jeszcze bardziej agresywną reakcją. Jak się nie „odpierdolę” (ja!) to „zajebie mnie w ciemnej ulicy”! I w podobnym tonie setka wyzwisk. Właściwie mogłam z e-mailami, które spływały mi na skrzynkę, z częstotliwością, co godzinę jeden, iść na policję. Jednak po pierwsze nie jestem pieniacz, a po drugie nie mam czasu się w to bawić. Trzeba brać wolny dzień i składać zeznania na policji itd. Olałam. Zablokowałam nadawcę, a adres usunęłam z książki adresowej, gdzie automatycznie wpisują się wszystkie adresy, na które wysyłam listy. Usunęłam też wszystkie maile z komputera, by nie gromadzić złej energii.
Czy z takich ludzi, którzy się tak zachowują coś wyrasta? Oczywiście! Moim zdaniem ma szanse wyrosnąć ktoś taki jak… np. Tomasz Lis, którego nagranie jak klnie i wyzywa współpracowników w swoim czasie obiegło internet. Wyrasta też Christian Bale. Jego wrzaski jak wyzywa oświetleniowca, który wlazł mu w kadr na planie „Terminatora 4” obiegło właśnie świat. Oświetleniowiec milczy. A to oznacza, że jest społeczne przyzwolenie dla takich zachowań. Tomaszowi Lisowi też najwyraźniej nikt nie powiedział, że tamto jego zachowanie jak słynne bluzgi „gdzie jest ten kurwa Zbuczyn” to chamstwo. Czy ktoś powiedział mu, że takie zachowanie to w domu (jak domownicy się na to godzą), a to jest praca? Nie! Christianowi Bale’owi też nikt nic nie odpowiedział. Zrugany oświetleniowiec milczał. Milczeli i inni. Być może ich zatkało. A powinien był ktoś powiedzieć głośno, co najmniej jedno słowo: „Kultury!”. To jest ta przewaga, gdy z chamstwem mamy do czynienia osobiście. Możemy coś powiedzieć. Niestety ci, którzy z tym chamstwem się spotykają z reguły milczą. Boją się pewnie utraty pracy. Może z tego samego powodu nie reagował nauczyciel? I to, dlatego chamy mogą deptać ludzką godność. Jedyną formą protestu w przypadkach Lisa czy Bale’a jest wpuszczenie bluzgów do internetu. Nauczyciel zareagował dopiero jak filmik do sieci wpuścili jego schamiali „oprawcy”, co zresztą było dalszą formą ich chamskiego znęcania się. Wtedy zgłosił skargę na policję. Niestety protest w postaci publikacji takich zachowań, nie odnosi raczej takiego efektu, jakiego zapewne życzyliby sobie ci, którzy zostali zwyzywani. Lis i Bale, a raczej ich zachowania, stają się wzorem do naśladowania. A oni sami to nie wyjątki, które potwierdzają regułę. To zachowanie – wyzywanie innych – od dłuższego czasu zaczyna być normą. Wystarczy poczytać. Groza!
Dziś wyczytałam, że uczniowie jakiejś szkoły w Rykach pobili nauczyciela i nagrali to na video, a po kilku miesiącach wpuścili do internetu. Jakoś mnie to nie dziwi. Pewnie w wieku 13 lat też komuś z dorosłych nabluzgali w twarz. W sieci są głosy, że nauczyciel powinien był zareagować. Też tak twierdzę. Dla mnie jego potulne siedzenie było cichą zgodą na haniebne zachowanie tych uczniów. Pomijam już, że facet ewidentnie nie nadaje się na pedagoga. Gdyby zareagował – nagranie nie ujrzałoby światła dziennego w sieci. Czy jednak ja też powinnam zareagować? Teoretycznie tak. Niestety e-mail ogranicza. Dla młodego człowieka każda umoralniająca gadka, jaką wysłałabym mu e-mailem zrodziłaby kolejną agresję. Potem doszłybyśmy do paranoi, w której w mojej poczcie byłoby 15 listów z bluzgami. Skąd to wiem? Już to przerobiłam! Rok temu też jakaś nastolatka żądała, bym prywatnie udzieliła jej porady, bo ona z „hołotą czekać nie będzie” w kolejce i włazić na jakieś „jebane” fora. Moja reakcja, że jej zachowanie to chamstwo, nie życzę sobie, itd. spotkała się z natychmiastową jeszcze bardziej agresywną reakcją. Jak się nie „odpierdolę” (ja!) to „zajebie mnie w ciemnej ulicy”! I w podobnym tonie setka wyzwisk. Właściwie mogłam z e-mailami, które spływały mi na skrzynkę, z częstotliwością, co godzinę jeden, iść na policję. Jednak po pierwsze nie jestem pieniacz, a po drugie nie mam czasu się w to bawić. Trzeba brać wolny dzień i składać zeznania na policji itd. Olałam. Zablokowałam nadawcę, a adres usunęłam z książki adresowej, gdzie automatycznie wpisują się wszystkie adresy, na które wysyłam listy. Usunęłam też wszystkie maile z komputera, by nie gromadzić złej energii.
Czy z takich ludzi, którzy się tak zachowują coś wyrasta? Oczywiście! Moim zdaniem ma szanse wyrosnąć ktoś taki jak… np. Tomasz Lis, którego nagranie jak klnie i wyzywa współpracowników w swoim czasie obiegło internet. Wyrasta też Christian Bale. Jego wrzaski jak wyzywa oświetleniowca, który wlazł mu w kadr na planie „Terminatora 4” obiegło właśnie świat. Oświetleniowiec milczy. A to oznacza, że jest społeczne przyzwolenie dla takich zachowań. Tomaszowi Lisowi też najwyraźniej nikt nie powiedział, że tamto jego zachowanie jak słynne bluzgi „gdzie jest ten kurwa Zbuczyn” to chamstwo. Czy ktoś powiedział mu, że takie zachowanie to w domu (jak domownicy się na to godzą), a to jest praca? Nie! Christianowi Bale’owi też nikt nic nie odpowiedział. Zrugany oświetleniowiec milczał. Milczeli i inni. Być może ich zatkało. A powinien był ktoś powiedzieć głośno, co najmniej jedno słowo: „Kultury!”. To jest ta przewaga, gdy z chamstwem mamy do czynienia osobiście. Możemy coś powiedzieć. Niestety ci, którzy z tym chamstwem się spotykają z reguły milczą. Boją się pewnie utraty pracy. Może z tego samego powodu nie reagował nauczyciel? I to, dlatego chamy mogą deptać ludzką godność. Jedyną formą protestu w przypadkach Lisa czy Bale’a jest wpuszczenie bluzgów do internetu. Nauczyciel zareagował dopiero jak filmik do sieci wpuścili jego schamiali „oprawcy”, co zresztą było dalszą formą ich chamskiego znęcania się. Wtedy zgłosił skargę na policję. Niestety protest w postaci publikacji takich zachowań, nie odnosi raczej takiego efektu, jakiego zapewne życzyliby sobie ci, którzy zostali zwyzywani. Lis i Bale, a raczej ich zachowania, stają się wzorem do naśladowania. A oni sami to nie wyjątki, które potwierdzają regułę. To zachowanie – wyzywanie innych – od dłuższego czasu zaczyna być normą. Wystarczy poczytać. Groza!