Od dłuższego czasu zastanawiałam się, czy nie wyłączyć na swojej stronie i swoim blogu możliwości komentowania tego co piszę. Dlaczego? Otóż dla własnej higieny psychicznej. Stres związany ze sprawdzaniem, czy nie pojawiło się na moim blogu coś chamskiego jest dla mnie zbyt duży. Zwłaszcza, że miesiąc temu znalazłam pod swoimi postami komentarze osoby, z którą nie utrzymuję kontaktów, a która nie ma cywilnej odwagi powiedzieć mi tego co mnie myśli w oczy, tylko komentuje jako Gall Anonim. Jej komentarze były niezwykle chamskie – nie zacytuję ich, bo to po prostu dno dna! Koleżeństwo w redakcji siadło plackiem, gdy pokazałam je, bo skopiowałam sobie te „dzieła” i zachowałam na wieczną pamiątkę jako dowód na niezrównoważenie psychiczne mojej byłej znajomej. W każdym razie to między innymi one spowodowały, że wprowadziłam na bloga cenzurę w postaci możliwości komentowania moich postów dopiero po zalogowaniu się na Onecie. Poskutkowało to tym, że owa osoba już nie komentuje, ale są inni, których komentarze są dla mnie po prostu po ludzku i zwyczajnie krzywdzące.
Wprawdzie bloga prowadzę nie po to, by mnie ktoś chwalił, bo przecież można się ze mną nie zgadzać i mieć inne zdanie, ale są jakieś granice, które komentujący moje posty wielokrotnie przekroczyli.
Oczywiście ktoś powiedziałby – nie pisz nic – nikt nie będzie tego komentował. Ja się z nim trochę nawet zgadzam. W końcu już stary kawał z PRL podawał:
Pięć zasad socjalizmu:
Pierwsza: nie myśl.
Druga: jeżeli myślisz – niemów.
Trzecia: jeżeli myślisz i mówisz – nie pisz.
Czwarta: jeżeli myślisz, mówisz i piszesz – nie podpisuj się.
Piąta: jeżeli myślisz, mówisz, piszesz i podpisujesz się – to się nie dziw.
Tak więc komentarzom się nie dziwię,ale… mam prawo nie chcieć ich oglądać, czytać i posiadać na swoim blogu. Prowadzę go zresztą z myślą o czytelnikach, by poznali jaką jestem osobą. Jeśli nie podobam im się ja, to co piszę i moje poglądy na życie, a jednocześnie nie są w stanie ich uszanować – zawsze mogą odejść, bo jestem za wolnością. Jednak – jak powiedział ktoś mądry – wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego. Moją wolność naruszono wielokrotnie. Dlatego apeluję: niech owe osoby założą swoje strony i wypisują na nich co chcą.
Bloga piszę także zmyślą o znajomych, których mam tysiące, a nie mam dla nich tyle czasu ile bym chciała. Chcę, by chociaż w ten sposób czytelnicy i przyjaciele mieli ze mną stały kontakt i wiedzieli co się u mnie dzieje itp.
Nie chcę blokować użytkowników, a tym samym wprowadzać dalszej cenzury itp. a jednocześnie nie pozwolę sobie na to, by jacyś obcy mi ludzie mnie wręcz opluwali. A była znajoma robiła to pod dziesięcioma różnymi nickami, bo choć samej sobie wydaje w ten sposób świadectwo (wszyscy wiedzą, że to ona, bo ma wyrazisty styl) – to robi przykrość mnie, a także moim bliskim – jej chamskie komentarze przeżyły i moje przyjaciółki i mój syn, który zresztą od razu wiedział, kto to napisał.
Obrazić jest mnie bardzo trudno, bo z zasady gniewam się kwadrans – nigdy dłużej. A kontakty zrywam rzadko. Do tej pory tylko z czterema osobami. Staram się szanować znajomych z ich poglądami. Pewnie dlatego w swoim czasie na moich imieninach (robię jedną imprezę rocznie) przedwyborami doszło między moimi znajomymi do politycznej pyskówki,a nawet rękoczynów. Cóż… moi przyjaciele mają różne poglądy i szanuję ich, nawet jak się z nimi nie zgadzam. Pozwalam im też te poglądy głosić, oczywiście pod warunkiem, że nie będzie zmuszania mnie do ich podzielania. Ja nikogo nie zmuszam, by się ze mną zgadzał. Errare humanum est – rzeczą ludzką jest błądzić. Kto błądzi? Każdy ma prawo do swoich na ten temat poglądów.
W każdym razie to właśnie z wyżej wymienionych powodów od dziś nie będzie można komentować postów na moim blogu.
Zresztą… Ci, którzy będą chcieli podzielić się ze mną swoimi myślami i tak to zrobią jak dotąd, czyli e-mailem, a nigdy w komentarzach. Regularnie piszą do mnie Ania, Eliza, czy mój nieoceniony sąsiad Jureczek, a także wielu innych, których nie znam osobiście. Często się ze mną nie zgadzają, bywa że prowadzimy w e-mailach zażarte dyskusje, ale nigdy żadne z nich mnie nawet nie uraziło.
Jeśli idzie o moją stronę http://www.piekarska.net – tu sytuacja jest nieco inna. Od samego początku na stronie jest cenzura. To znaczy komentarze pokazują się dopiero po zatwierdzeniu. Było to spowodowane tym, że nie mam na stronie ochrony przed spamem w komentarzach. Gdyby komentarze pojawiały się od razu, a nie po zatwierdzeniu, wtedy strona byłaby opanowana przez”viagry” i powiększania penisa. Poza spamem akceptowałam na swojej stronie wszystkie komentarze. Jednak też mam tego dość. Po pierwsze musiałam wchodzić w szablon kilka razy dziennie, bo gdybym wchodziła raz, albo raz na kilka dni to usuwałabym ten spam godzinami. Po drugie głupota niektórych komentarzy mnie po prostu powala. Wolę jej nie widzieć. To jest archiwum moich teksów.Tak zwany mój dorobek. A komentarze czego dotyczą? Niech ta głupota szaleje po innych stronach. Co mam na myśli?
Oto komentarze pierwsze z tzw. „brzega”. Pisownia oryginalna, styl i ortografia też:
Bardzo mi przykro ze dobry muzyktak skonczyl ale byla Jego wola i trzeba miec odwage zeby to zrobic.Ale dlaczego dowiemy sie na sadzie ostatecznym .Dlaczego terazdodaje komentaz bo dopiero dowiedzialam sie i tak w glebi serca niawybacze to co zrobil ,bo to byl moim idolem
albo
Witam;)Mam 13 lat …chciałabymnagrać płyte mam ładny głos…umiem spiewać polskie izagraniczne piosenki…czy może ktos nie szuka kogoś do współpracyw zespole.?Naprade zalezy mi na tym..To jest moje marzenie.Chce zebysię spełniło..Prosze o kontakt
albo
buzia ładna; pokaż nogi wkrótkiej sukience
i hit – mój faworyt:
jestesm ciekawa co przyczynilosie ze nie uznali anastazje za ich rodowiczke.i czemu i ni takzrobili przes to ich carstwo zostalo „wyginiente”.
Czytelnicy znają do mnie e-mail. Wiedzą, że odpowiadam na wszystkie listy. A użerania się z viagrami i głupimi komentarzami mam po prostu dość. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że mój administrator, który opiekuje się moim portalem od strony technicznej, gdy zadzwoniłam wczoraj i powiedziałam, że wyłączamy możliwość komentowania na stronie powiedział:
– Nareszcie! Już dawno powinnaś była to zrobić! Nie ma co sobie dodawać stresu.
No właśnie. Nie ma co. Gdy powiedziałam wczoraj przyjaciółce, że podziwiam wielu polskich polityków, że z takim spokojem podchodzą do komentarzy na swoich blogach, przyjaciółka odparła:
– Oni po prostu dla własnej higieny psychicznej ich nie czytają!
Ja tak nie umiem. Dlatego dla własnej higieny psychicznej nie chcę tu komentarzy. Moja higiena psychiczna jest ważna. Chcę skończyć książkę. Nie mogę się stresować.