Mamma Mia! Czas przemija!

Spread the love

Dawno tak nie zaniemówiłam jak po filmie „Mamma Mia”. Dlaczego? Po pierwsze: nigdy, przenigdy nie przyszło mi do głowy, że z piosenek Abby można zrobić musical. Po drugie: również nigdy, przenigdy nie przyszło mi do głowy, że Pierce Brosnan może śpiewać. Wprawdzie nie śpiewa rewelacyjnie, a nawet powiem, że słabo, ale to jego zwykłe i słabe śpiewanie ma ogromny urok. Rozczula. Po trzecie: również nigdy, przenigdy nie przypuszczałam, że znam wszystkie te piosenki, a tak się okazało. Z tych trzech wyżej wymienionych powodów chodzę kolejny dzień i nucę, albo wyśpiewuję na całe gardło Abbę. Wszystko w zależności od tego, gdzie się znajduję. Wśród ludzi nucę pod nosem, w domu śpiewam na całe gardło. Pewnie z tego powodu mnie teraz boli. 
Dawno nie widziałam tak niesamowicie międzypokoleniowego filmu. Jednocześnie nic tak, jak te piosenki nie uświadomiły mi jak szybko mija czas. Wydaje mi się, że to zaledwie wczoraj poszłam z Kaśką do kina Tęcza (jednego z czterech na Żoliborzu, gdzie się wychowałam) na film Abba, a przecież od tego czasu minęło 30 lat! Kaśka od dawna mieszka w Austrii, a jej dzieci chyba są już dorosłe. Film, choć był dokumentem, zrobił na nas – dwunastoletnich podlotkach – ogromne wrażenie. To była też jedna z niewielu możliwości posłuchania piosenek Abby. Wtedy rzadko kto miał magnetofon, a jeśli miał… nie miał Abby. Kaset z muzyką grupy nie można było kupić w zwykłych sklepach. Trzeba było poczekać aż ktoś sprowadzi i przegrać. Oczywiście pod warunkiem, że miało się kabel. Pozostawało radio, a to oznaczało czekanie na to aż zagrają. Była tez telewizja, ale w niej… Abba pojawiła się tylko raz w kultowym i nowoczesnym jak na tamte czasy programie Studio 2. Było to jak wielkie otwarcie się na świat. Albo jakby wielki świat wkroczył do małej zapyziałej wówczas Polski.
Gdy wyszliśmy z kina z filmu „Mamma Mia!” syn spytał jak to z tą Abbą było, bo on słyszał, że to syf. Cóż… gdy nastał stan wojenny ważniejsza stała się muzyka mówiąca o czym innym niż o miłości czy tańcach. Nastał czas kontestacji, walki z systemem itd. Muzyka, której celem było niesienie radości zeszła na drugi, a może nawet trzeci plan. Dziś znów zachwycamy się Abbą, bo tzw. wojny na górze coraz mniej nas obchodzą. No i chcemy znów wrócić do dzieciństwa. Choć na chwilę. Na jeden film Abba w żoliborskim kinie Tęcza. Przynajmniej ja. Mamma mia! Ależ ten czas szybko przemija!
Ps. To nie jest recenzja. 🙂

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...