Co odkrył profesor Patkiewicz, czyli na tropie „Lalki”

Spread the love

„Lalka” Bolesława Prusa należy do moich ulubionych książek. Znam na pamięć obszerne fragmenty powieści. Nie tylko dlatego, że we mnie też walczy romantyk z pozytywistą, lecz także z tego powodu, że wiele w niej mądrości.  Na przykład, że „najgorsza nie jest pierwsza miłość tylko ostatnia, bo po pierwszej czeka cię jeszcze sto innych, a po ostatniej już nic”. To mówi doktor Szuman do Ignacego Rzeckiego. Rozmowa dotyczy oczywiście Stanisława Wokulskiego i jego miłości do Izabeli.

Albo opis „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki, jakiego dokonał Ignacy Rzecki w swoim „Pamiętniku starego subiekta” – „Duży to obraz i okazały, ale nie należy go pokazywać ludziom, którzy przyjmowali udział w bitwach”. Śmieszne, a przy tym w sumie elegantsze od opinii Stanisława Witkiewicza Ojca, który o wielkim dziele Matejki mówił: „stare gacie w tarapacie”.
A tekst o tym, kim jest ukochana kobieta dla mężczyzny? Wokulski opowiada pani Wąsowskiej, że „dla kochającego mężczyzny, ukochana kobieta jest jak ołtarz. W momencie, w którym pierwszy lepszy awanturnik zbliża się do ołtarza jak do krzesła, postępuje z nim jak z krzesłem, a ołtarz godzi się na takie zachowanie, wówczas zaczynamy wierzyć, że ów ołtarz jest naprawdę tylko krzesłem.” (cytaty z pamięci, więc nie są wierne)
Dziś festiwal Wokulskiego na Krakowskim Przedmieściu. Przygotowywałam wczoraj zapowiedź, oczywiście pokazywałam fragmenty lalki w reżyserii Ryszarda Bera. Gdy serial pojawił się na ekranach jedyną osobą w obsadzie, której nie skrytykowano, był Bronisław Pawlik. Za kreację Starego Subiekta otrzymał szereg nagród. Przysłowiowe psy wieszano na Małgorzacie Braunek i Jerzym Kamasie. Mnie jednak od początku podobali się w tych rolach. Braunek jako zimna i sztywna kobieta, w której namiętność budzi się… dopiero w wagonie, gdy obmacuje ją Starski. Tak właśnie wyobrażałam sobie pannę Izabelę, gdy czytałam Prusa. Ostatni raz sięgnęłam po książkę trzy lata temu. Naszło mnie i… znów wpadłam w świat pań w gorsetach i krynolinach oraz panów we frakach i surdutach. Wtedy też po raz kolejny czytałam o Maleskim i Patkiewiczu – studentach gnębiących baronową Krzeszowską trupią główka i wylewaniem pomyj.
Teraz znów znalazłam nazwisko Patkiewicz. Gdzie? W „Kurjerze Warszawskim”, który wydano z okazji festiwalu Wokulskiego. Pismo wydała Warszawska Wyższa Szkoła humanistyczna im. Bolesława Prusa. Napisano tam, że niejaki Profesor Jan Patkiewicz jest pewny.

„Manuskrypt, odnaleziony w papierach jego pradziadka, znanego psychiatry i pioniera polskiej seksuologii Stanisława Patkiewicza (1859-1918), zawiera autograf fragmentów nieznanej wersji Lalki (t.I. r. 18; t.II, r.I) Już samo odnalezienie rękopisu Prusa zelektryzowało środowisko naukowe.”

Tu następuje publikacja fragmentu rozdziału, gdy do Izabeli przyjeżdża prosto z Londynu daleki kuzyn Starski. Izabela rozmawia z nim po angielsku. Rozdział trochę przerobiony, bo… kuzyn Starski informuje ją, że do Warszawy w sprawie pana Wokulskiego przyjechał sam Sherlock Holmes. Dawno nic mnie tak nie ubawiło. Sherlock Holmes teoretycznie mógł znać Starskiego. To te same lata. Dopiero ten zabawny tekst mi to uświadomił. A Patkiewicz? Cóż… Pomysł, że mógł z niego wyrosnąć psychiatra i seksuolog jest niezwykle trafny. Przecież, gdy studiował medycynę to w chwilach wolnych od nauki używał sobie z pokojówkami i praczkami.
I tylko szkoda, że nie mogę pójść na festiwal. Niestety… Wydaję Kurier Mazowiecki. (Kurier przez „i”). Skończę pracę koło 19-tej. Na Krakowskim będzie już zmierzchać…

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...