Może i nie dla idiotów, ale czyż nie idioci tam pracują?

Spread the love

Było przed 10 rano, kiedy pojechałam do Media Markt po tusz do drukarki. Tam było mi najbliżej, a umówioną rozmowę, do której potrzeba mi było wydrukować kilka tekstów miałam o 11. Kupiłam tusz, a przy okazji flamastry do pisania po CD (ciągle o nich zapominałam) i samochodową torbę na śmieci, do kupna której się przymierzałam, ale zawsze były ważniejsze sprawy. (Wreszcie ulotki z burdeli nie będą się walać po podłodze! No i jadę w długą podróż autem. Będzie jak znalazł). Całość kosztowała 112 złotych z groszami. Poszłam po fakturę na firmę i ruszyłam do samochodu. Gdy wysiadałam pod domem rzuciłam okiem na fakturę i… zatkało mnie. Widniała na niej tylko jedna rzecz, a przecież kupiłam trzy. Wczytawszy się w listę pozycji sztuk 1 przetarłam oczy ze zdumienia. Widniał na niej… „przedłużacz 3 mb. Cena 19,99 brutto”, a w mojej ręce siatka z tuszem i flamastrami (torba na samochodowe śmieci została już zainstalowana na oparciu siedzenia). Znów wsiadłam do auta. Do rozmowy miałam jeszcze pół godziny, ale musiałam pojechać do Media Markt po odpowiadającą prawdzie fakturę. Nie. Nie krzyczałam na pana. Powiedziałam tylko, że wydał mi tę fakturę dwadzieścia minut temu, a ja teraz proszę, by wziął jej kopię i sprawdził przypięty do niej paragon. Pan rozpoczął czytanie faktury.

– Nie ma pan po co czytać, bo i tak pan nie pojmie, jak nie spojrzy pan na paragon przy kopii – powiedziałam.
– Już wiem, o co chodzi – burknął pan w dziale obsługi klienta. I to były jego przedostatnie słowa, jakie do mnie wypowiedział. Jakie były ostatnie?
Ba! Nie wypowiedział go od razu. najpierw bowiem milczał, a po kilku minutach bezskutecznych poszukiwań „zębów teściowej” palcami odczepił paragon od kopii, podarł fakturę i kopię, a potem wystawił nową fakturę na te trzy rzeczy, które kupiłam. W sumie zajęło mu to prawie 10 minut. Na dodatek dane firmy musiałam od nowa podawać. I to dopiero wtedy z jego ust padło ostatnie słowo. Brzmiało ono…
– NIP!
Bo przecież jak przystało na idiotę pan wadliwą fakturę i kopię podarł zanim spisał z niej moje dane. Przepraszam nie powiedział. Przecież zdarza się, a mój zmarnowany czas to moja sprawa. Oczywiście mam nauczkę. Na drugi raz sprawdzę fakturę zanim wyjadę ze sklepu. W końcu to, że Media Markt jest nie dla idiotów nie oznacza, że nie pracują tam idioci. Najwyraźniej pracują. A idiotów trzeba kontrolować. I nie wymagać za dużo. A już na pewno nie słowa przepraszam. A zmarnowane pół godziny? Cóż… mnie nie płacą za to, że jestem, a za to, co zrobię. Dlatego dziś wszystko przesunęło mi się właśnie o te pół godziny. A pan pewnie wyszedł o tej porze, o której miał wyjść, bo w Media Markt chyba jest jak w PRL-u: „czy się stoi czy się leży forsa i tak się należy”.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...