Polityk pod choinkę, czyli… wesołych świąt

Spread the love

Pojechałam dziś z kamerą na Żoliborz na wigilię dla samotnych. Choć stoły uginały się od potraw, a na scenie artyści scen warszawskich wykonywali najpiękniejsze kolędy to było smutno. Przy stołach siedziało sto osób, które naprawdę nie mają, do kogo pójść, by spędzić z nim święta. Pytałam ich o wigilie, które wspominają. Były więc opowieści o choinkach, opłatkach, kolędach z czasów, gdy żyli jeszcze rodzice. Niektórym łza się kręciła w oku. I nagle… jeden z obecnych tam polityków spytał, kiedy z kimś z nich porozmawiam.
– Z całym szacunkiem do państwa, ale to wigilia dla samotnych. Państwo będą mieli jeszcze swoje wigilie w rodzinnych gronach. Dla tych ludzi to jedyny stół, przy którym łamali się dziś opłatkiem.
Zapadła cisza. Politycy się wycofali. A ja tak się zastanawiam, czy… 'weszli między lud ukochany dzielić z nim trudy i znoje?’ Czy może zebrać przed wigilią głosy poparcia?
Święta spędzamy z moim synem z przyjaciółmi. Ale ja, jak co roku zastanawiam się… czy nie zrobić eksperymentu i nie zapukać do jakiegoś mieszkania z pytaniem, czy przyjmą wędrowca… Chociaż mnie pewnie przyjmą. Mam wszystkie zęby, nie śmierdzę, nie chodzę obdarta… a taki prawdziwy wędrowiec?
W dzieciństwie marzyłam, by choć raz puste nakrycie się przydało i ktoś niespodziewany zasiadł przy naszym stole. Raz to moje marzenie się spełniło. Niewierzący i niepraktykujący sąsiad przyszedł do nas, bo zapomniał, że to wigilia. Mama była przeszczęśliwa, bo gość wprawdzie znany, ale że niezapowiedziany to dobra wróżba na Nowy Rok.
A wszystkim swoim czytelnikom życzę rodzinnych świąt Bożego Narodzenia i tego, by znalazło się dla nich miejsce przy jakimś życzliwym stole.
P.S. Koledzy w pracy dyskutowali, że nienawidzą świąt, bo trzeba biegać za prezentami. Jeden żalił się, że musiał matce kupić żelazko. Drugi też jęczał, a na to ja… z całą śmiertelną powagą powiedziałam:
– A gdy ja poszłam do matki na grób to poprosiła, bym sprawiła, by teraz jadły ją inne robaki. Sorry panowie, ale wiele bym dała, by musieć wybierać prezenty dla rodziców.
To powiedziawszy wyszłam.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...