Wiwat mały Mateuszek!

Spread the love

„Witam! Mam na imię Mateusz (3770g, 54 cm). Grzecznościowo korzystam z telefonu taty. Mama czuje się … jak po porodzie. Ja też!? Pozdrawiamy.”

Taki SMS zerwał mnie na równe nogi o szóstej rano. To kolega z redakcji oznajmił narodziny syna. Tymi urodzinami żyliśmy w redakcji już od dłuższego czasu, bo wyznaczony przez lekarzy termin porodu dawno minął, a tu… cisza. Mateuszek nie spieszył się na ten świat. I nie dziwota! W końcu, co to za świat gdzie dzieci lekko nie mają?
Dziś w mediach huczy od informacji o tym, że:
W Opolu 18-letnia matka przewróciła wózek z 3 miesięcznym maluchem i o mało go tym samym nie zabiła, bo dziecko uderzyło głową w ścianę.
Z kolei w Giżycku 25-letnia matka nie zauważyła, że przez otwarte drzwi auta wypadł jej trzylatek.
Na szczęście u kolegi z redakcji tak nie będzie. Mateuszek był tak długo oczekiwany i upragniony, że można się obawiać tylko jednego – rozpuszczenia jak dziadowski bicz, zacałowania i przekarmienia. Oczywiście z miłości. Wiem jednak, że rodziców ma na tyle rozsądnych, że nawet przegięcie w drugą stronę tutaj nie grozi. I dobrze. Dość już mam patologii. I tylko zastanawiam się, czy kiedyś tego nie było, czy kiedyś było, ale media na ten temat milczały. Niestety żadna odpowiedź mnie nie ucieszy. Jeśli kiedyś tego nie było to, co się stało, że nagle jest? A jeśli było a media nie relacjonowały to, co wtedy z nimi się działo?
Na szczęście to myśli i zmartwienia nie na głowę małego Mateusza, który odpoczywa po porodzie, a cała nasza ciekawska redakcja czeka, by wreszcie zobaczyć go choć na zdjęciu.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...