Wczoraj minęła 198 rocznica urodzin Fryderyka Chopina. Kraj szykuje się na 200-lecie. Od dwóch dni wiadomo było, że w sobotę rano jadę z kamerą do Muzeum Chopina w Zamku Ostrogskich. Na miejscu okazało sie, że nasza ekipa była tam wczoraj, bo wystawę „Cóż ci powiem w dzień twoich urodzin” otwaro poprzedniego wieczora. Niezbyt miła pani Kustosz miała do mnie wyraźne pretensje, że kamera przyjechała drugi raz. Nie bardzo wiedziałam co z tym robić, więc po konsultacji z wydawcą zdecydowałam się, że mój materiał o Chopinie będzie taki, że pokażę warszawskie miejsca związane z naszym kompozytorem. Tymczasem pani Kustosz nieprzyjemnym tonem oznajmiła mi, że do takiego tematu musi się przygotować, a na to czasu nie ma, więc nic mi nie powie. Może mi powiedzieć jedynie o wystawie. Zgodziłam się. Przed samym nagraniem pani Kustosz poinformowała mnie jeszcze pogardliwie, że mam uważać na gabloty (jakbym pierwszy raz była w muzeum – a zaznaczam, że skończyłam historię sztuki i jednym z przedmiotów na studiach było muzealnictwo). Potem powiedziała parę słów o eksponatach, jednak o Warszawie Chopina mówic nie chciała.
Sama „conieco” na ten temat wiedziałam, bo dawno temu przeglądałam dość intensywnie książki Janiny Siwkowskiej – „Tam gdzie Chopin chodził na pół czarnej”, „Pan Chopin opuszcza Warszawę” czy „Nokturn czyli Rodzina Fryderyka Chopina i Warszawa w latach 1832-1881”. Dlatego wiedziałam gdzie jechać. Pałac Radziwiłłów – tu 8-letni Frycek dał pierwszy publiczny koncert. Belweder – tu grał dla Wielkiego Księcia Konstantego. Jeszcze pałace Kazimierzowski, Staszica i Kawiarnia „Honoratka”. Sprawdziłam te miejsca w internecie przeglądając sieć za pomocą komórki. Miałam jedną niewiadomą. Gdzie w Warszawie na Woli jest tablica poświęcona Chopinowi. Spytałam muzealników – cisza. Nikt nic nie wie. Pani zaczęła sprawdzać na portalu informacyjnym o Chopinie – bezskutecznie. Dzwoniła do koleżanki z pracy. Daremno. Spytałam, czy mogę ja skorzystać z muzealnego komputera (w końcu szukanie na małym ekraniku komórki naprawdę jest męczące) i wyszukać przez Google. Pozwolono. Dlatego w minutę po wpisaniu ciągu znaków „Chopin, tablica, Wola, pożegnanie, Warszawa, 2 listopada 1830” uzyskałam stosowną informację. Połczyńska 56. W tym samym czasie tę informację zdobyła kioskarka otwierając jedną ze sprzedawanych w muzealnym kiosku książek.
Nie wiem jakie jest kryterium przyjmowania ludzi do tego Muzeum. Wiem, że tak zarozumiałej i niemiłej kobiety dawno nie spotkałam. Naprawdę do udzielenia informacji programowi informacyjnemu nie trzeba przygotowywać się długo. Zwłaszcza, gdy informacja jest banalna i można ją znaleźć w książce dostępnej w kiosku muzeum, którego jest się kustoszem. Trzeba tylko chcieć po nią sięgnąć i być po prostu życzliwym.