„Roześlij gdzie możesz. Poszukiwana krew A Rh- dla umierającego dziecka. telefon nr… 0604…. Prośba o pomoc od” i… tu wpisane różne bardzo znane nazwiska. Wszystko po to, by uwiarygodnić prośbę. Takich SMS-ów dostałam wczoraj kilkadziesiąt. Od różnych osób. (Tych bardzo znanych szerszemu ogółowi społeczeństwa i tych na co dzień anonimowych). Nigdy nie rozsyłam ich bez sprawdzenia czy dana wiadomość jest prawdziwa, czyli bez zadzwonienia pod wskazany w SMS-ie numer telefonu. Już wiele razy okazywało sie, że to spam. Wczoraj jednak nie miałam czasu sprawdzić numeru na 604, bo intensywnie pracowałam do późna. Sama i tak zresztą mam grupe krwi „0 RH+”, więc za wiele bym nie pomogła, a przychodzące raz po raz SMS-y o tej samej treści utwierdzały mnie, że i tak pomoc się znajdzie. Odebrałam ich ponad 40! Rano ustały. Kolejny – ostatni przyszedł jednak dziś tuż po 18. Akurat zbierałam się do studia na wydanie Kuriera Mazowieckiego. Po programie już „na spokojnie” zadzwoniłam i….
– Podany numer jest nieprawidłowy – poinformował mnie automat w słuchawce.
Potem okazało sie, że pod ten numer dzwoniło wielu znajomych. Przejęli się losem gasnącego dziecka i uruchomili wszelkie znajomości – także te w kręgach honorowych krwiodawców.
Myślę sobie, że warto jednak przez rozesłaniem takich informacji dalej sprawdzić je. Bo tylko wszyscy się denerwują i myślą o gasnącym dziecku, a ono może nie istnieć. I tylko smutne jest to, że taki SMS zamiast pomagać szkodzi. Ja, jak już napisałam, od dawna taka wyrywna w rozsyłaniu tego typu wiadomości nie jestem. A przez te spamy może okazać się, że gdy krew będzie naprawdę potrzebna to nikt nie pospieszy z pomocą. Po prostu nie uwierzy, że podany numer jest prawidłowy.
I taka drobna uwaga. Taki SMS z reguły dotyczy grup z „Rh-„, bo tych z czynnikiem „Rh+” jest 85%. „A Rh-” w Polsce ma 6% społeczeństwa, podobnie grupę „0 Rh-„. Najrzadsze są „B Rh-” tylko 2% i „AB Rh-„, którą ma zaledwie 1% Polaków.
Jaką grupę krwi ma ten, kto wymyslił okrutny łańcuszek?