Po jedenaste: Nie poddawać się

Spread the love

Polska wróciła z paraolimpiady w Rio z większą liczbą medali niż z olimpiady, w której rywalizowali ludzie zdrowi. Wśród olimpijczyków mamy bowiem 11 medalistów z czego 2 złotych 3 srebrnych i 6 brązowych, a wśród paraolimpijczyków 39 medalistów z czego 9 złotych, 18 srebrnych i 12 brązowych. Na dodatek w klasyfikacji medalowej olimpijczycy są na 33 miejscu, a paraolimpijczycy na 10. Wtedy, gdy paraolimpiada jeszcze trwała, dostałam od mojego niewidomego czytelnika list z linkiem do tekstu Adama Pietrasiewicza, który jest osobą niepełnosprawną, bo jeżdżącą na wózku i prośbą o komentarz do tego tekstu.

Przeczytałam i trochę mną wstrząsnęło. Konkretnie ten fragment:

„jeśli patrząc w TV na paraolimpiadę czujecie jakieś zażenowanie, połączone z lekkim przerażeniem, gdy wyobrażacie sobie siebie samych z takimi kalectwami, jakie wam pokazują w telewizji i jest to dla was nieprzyjemne, jeśli macie wrażenie, że ten spektakl ma w sobie coś niezdrowego, to wiedzcie, że macie rację! To jest chore.
Nie, nie to, że inwalidzi uprawiają sobie sport. Sport to takie samo zajęcie jak każde inne i każdy może sobie zajmować czas tak, jak mu to odpowiada. Istnieją kluby sportowe dla inwalidów, sam nawet do takiego kiedyś należałem. Nie ma dla mnie niczego specjalnego w organizowaniu zawodów czy meczów różnych niepełnosprawnych praktykujących sport.
Chore jest dla mnie robienie z tego gigantycznego, ogólnoświatowego spektaklu udając, że jest on przeznaczony dla wszystkich, że powinien wszystkich zachwycać. Że powinien być na wszystkich ekranach telewizorów, w godzinach największej oglądalności. Tak, jak Olimpiada.
Warto sobie przypomnieć, że Olimpiady miały początkowo na celu promowanie właśnie sprawności, piękna ludzkiego ciała. Mówi się, że atleci w Grecji startowali nago do niektórych zawodów właśnie po to, by pokazać wszystkim swoje wyćwiczone ciało.
Świat, w którym żyjemy jest światem osób sprawnych. Warto o tym pamiętać. To ciała osób sprawnych wyznaczają kanony piękna – dla mnie, kaleki na wózku inwalidzkim również. Ja też z zachwytem patrzę na piękne sprawne kobiety, i to takie właśnie mi się podobają, a nie buduję sobie innego kanonu piękna tylko dlatego że nie mogę chodzić.”

Mojemu czytelnikowi odpisałam:

„Nie oglądałam ani normalnej olimpiady ani nie oglądam paraolimpiady, ale cieszę się z medali. Złe rzeczy to takie, które szkodzą innym i krzywdzą. Uprawianie sportu nikomu nic złego nie robi i nikogo nie krzywdzi. Chyba, że stosuje się doping, ale nie o tym mówimy. Był film biograficzny o surferce, której rękę zjadł rekin. Jestem z niej dumna. I z paraolimpijczyków tez. Bo mogli być siedzącymi w domu zapłakanymi ludźmi. A walczą! I to przykład dla sprawnych!”  

Nie zgadzam się właściwie w niczym w tekście, który podesłał mi mój czytelnik, poza stwierdzeniem, że niepełnosprawni „są zazwyczaj mniej sprawni fizycznie, często nie radzą sobie w życiu, w ogromnej większości są w o wiele gorszej sytuacji pod każdym względem.”

Być może dlatego, że niemal wychowywałam się w szpitalu, w ogóle nie brzydzi mnie i nie żenuje choroba, ludzkie ciało, fizjologia czy kalectwo. Moja mama chciała być lekarzem, ale związki rodziny z Armią Krajową uniemożliwiły pójście na studia. Poszła więc do szkoły pomaturalnej i została technikiem obsługi aparatów rentgenowskich. Przepracowała ponad 30 lat w Instytucie Matki i Dziecka na rentgenoterapii. Odwiedzałam ją tam bardzo często. I wiem jedno: człowiek kaleki to tylko człowiek kaleki. Reszta jest w głowie. Gdy wiele miesięcy temu zdecydowaliśmy się operować szczura, któremu rękę zaatakował nowotwór, martwiliśmy się, jak będzie żył bez ręki. Lekarka powiedziała: „Szczur poradzi sobie. Funkcję tej łapy, której teraz już i tak nie używa, bo guz mu przeszkadza, przejmą pozostałe trzy. Zwierzęta świetnie sobie radzą po amputacjach. To tylko nam, ludziom, brak kończyny wydaje się tragedią.” Szczur niestety nie przeżył operacji. Nie wiem więc jak biegałby na trzech łapach. Ale w mojej klinice weterynaryjnej jest trzynoga kotka. Radzi sobie świetnie i jest ulubienicą wszystkich – i ludzi i zwierząt. Komuś może wydawać się niestosowne porównanie człowieka do szczura czy kota, ale… z logicznego punktu widzenia, człowiek też radzi sobie w życiu po stracie kończyny, czy innego rodzaju wypadku. Paraolimpiada jest tego dowodem. Nie brzydzą mnie zdjęcia ludzi, którzy bez jakiejś kończyny (czy wielu kończyn) stoją na podium. Nie brzydzi mnie też to, jak ćwiczą, trenują itd. Tak, jak napisałam w liście do czytelnika, jestem z nich wszystkich dumna! Dla mnie to są prawdziwi sportowcy. Natomiast faktem jest, że niepełnosprawni ludzie mają trudniej niż zwierzęta, bo chociaż w świecie zwierząt są przypadki, że stado odrzuca chorego osobnika, to są też i takie sytuacje, gdy opiekują się kaleką. Przypomnę tylko bociana, który chorej żonie zbudował gniazdo na ziemi. A my przecież aspirujemy, by być kimś lepszym od zwierząt, prawda? Przecież głosimy, jako humaniści, że człowiek to brzmi dumnie. A jednak to my sami stygmatyzujemy ludzi! My zdrowi.

fot. Fakt

Wczoraj, jadąc do pracy, zatrzymałam się na światłach i minęła mnie para. On po paraliżu dziecięcym, więc idący przez pasy niemal na palcach, z nogami zgiętymi w kolanach, z mocnym przykurczem, a ona zdrowa, bardzo ładna i zgrabna – niczym modelka. Szli za ręce. Pomyślałam, że chciałabym zobaczyć taką parę w odwrotnej konfiguracji. Żeby to ona była po dziecięcym paraliżu, a on zdrowy i przystojny, jak młody bóg. I doznałam olśnienia, że chyba w płci tkwi problem. Autorem tekstu jest facet. I nie ważne, że na wózku. To w ogóle go nie usprawiedliwia, ale poniekąd tłumaczy. Faceci rzadko wiążą się z kalekimi kobietami, rzadko też zostają z nimi, gdy rodzi im się kalekie dziecko. Mężczyźni uciekają od takich obrazków i takich przeżyć. Gdy sami zostają kalekami chcą za wszelką cenę udowodnić swoją pełną sprawność. Ten wpis na blogu Adama Pietrasiewicza jest jednym z dowodów na to. Najlepiej zamieść niepełnosprawnych pod dywan. A zwłaszcza kobiety. „Ja też z zachwytem patrzę na piękne sprawne kobiety, i to takie właśnie mi się podobają.” – napisał autor.

fot. niepełnopsrawni.org

A przecież fakt, że ludzie z kalectwem walczą nie tylko ze swoimi słabościami, ale i rywalizując z innymi, jest pięknym przykładem nie tylko dla innych kalek, ale i dla nas – zdrowych. Przykładem, by nie poddawać się. I tyczy to wszystkich dziedzin życia. Powinno być takie przykazanie. Jedenaste: nie poddawaj się! Może było na jednej z tych tablic rozbitych przez Mojżesza?

fot. Facebook
fot. Facebook
fot. facebook
Fot. facebook

PS A olimpiady i paraolimpiady nie oglądałam z braku czasu. Ostatnio mam go coraz mniej.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...