Gdybym miała cztery nogi

Spread the love

Mam do skończenia książkę, a za oknem piękna pogoda. Jak to pogodzić? Rok temu jeździłam do Pałacu w Oborach, ale skończyło się. Obory zwrócone dawnym właścicielom. Postanowiłam wrócić do swojego ogródka. Kiedyś namiętnie w nim siedziałam i pisałam, od kilku lat tego nie robię. Nawet nie dlatego, że dawne meble ogrodowe wywiozłam na pewną działkę, z której nie wróciły. Powód jest o wiele bardziej banalny: ciągająca po sądach „swądsiadka”. Jednak teraz, gdy miejsca w Domach Pracy Twórczej brak, a termin oddania książki się zbliża, postanowiłam kupić nowe ogrodowe mebelki, by móc pisać na świeżym powietrzu. Próbowałam na balkonie, ale ciasno, no i nie w cieniu. W końcu to pierwsze, ale i ostatnie piętro. Mebelki oglądaliśmy kilka razy. Miały być lekkie, nie plastikowe i szybkie do zabrania. Padło na zestaw ogrodowy w OBI. Cena atrakcyjna 399 zł. Pojechaliśmy, kupiliśmy. Była dwunasta w południe. Chciałam od razu je skręcić, by po godzince siąść pod drzewkiem z laptopem. Zaczęłam więc skręcać. Najpierw jeden fotel, potem drugi, wreszcie ławkę i… nadeszła pora skręcenia stołu, a tu… brak nóg. Gdzie są nogi? Przewracaliśmy z Ulubionym, (który dokręcał mocniej śrubki) pudło po mebelkach na prawo i lewo, na plecy i na bok, oglądaliśmy tez nawet samochód, choć bez większej nadziei, że są tam nogi, bo pudło przecież było zapakowane. Wreszcie doszliśmy do jedynego, słusznego wniosku. W pudle nóg nie było. Zaczęłam dzwonić do OBI. Najpierw na infolinię. Po 10 minutach wreszcie się dodzwoniłam. Pan kazał dzwonić do konkretnego sklepu i wyjaśniać. By mi ułatwić sprawę podał numer na Dział Ogrodniczy. Niestety. dzwoniłam cztery razy i nikt nie odebrał, choć uparcie wisiałam drucie jak nie przymierzając małpa. Zadzwoniłam wreszcie na numer ogólny. Nikt nie odebrał. System kazał mi coś wybrać, wybrałam Dział Obsługi Klienta, bo przecież jak wybiorę Dział Ogrodniczy to może nikt nie odebrać. Cisza. Znów dzwoniłam kilka razy. Wreszcie dodzwoniłam się. Powiedzieli, że połączą z kierownikiem. Kierownik jednak nie odebrał i system mnie rozłączył. Moich prób dodzwonienia się było jeszcze kilka. Wreszcie wściekła jak osa wsiadłam w samochód. Stojąc w korkach po godzinie dojechałam do marketu, do którego kilka godzin wcześniej dojechałam w kwadrans. Była siedemnasta. Dwa fotele i ławka od trzech godzin stały skręcone i czekały na stół. W sklepie popatrzono trochę jak na wariatkę, bo oto przyjechałam i powiedziałam:

– Kupiłam dziś zestaw mebelków do ogrodu, niestety stół nie ma nóg, czy mogłabym prosić o nogi?

Jednak po chwili miły pan z Działu Ogrodniczego poszedł ze mną do pudeł z zestawami mebelków, by znaleźć dla mnie nóżki. I tu zaczęły się schody. Nóżki były… dopiero w trzecim zestawie. Pan skwitował to stwierdzeniem:

– To się zdarza. Ten, kto pakował po prostu zapomniał zapakować.

Chciałam dodać, że zapomniał nawet kilka razy, ale machnęłam ręką. I tylko wracając stwierdziłam, że właściwie to powinnam się była spodziewać, że coś takiego mnie spotka. Przecież już kiedyś kupiłam telewizor nieprzestrojony na polski system, telewizor uszkodzony, niedziałająca pralkę, zepsutą klawiaturę, grę bez kodu odblokowującego etc. Natomiast faktem jest, że po powrocie z OBI z nóżkami i skręceniu stołu, już do pisania nie siadłam. Wczoraj byłam poza domem. Dlatego dopiero dziś siedzę w ogródku i piszę. Ale cóż… lepiej późno niż wcale. A gdybym od razu miała te cztery nogi?

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...