To, że na Facebooku jest cenzura – wiadomo od dawna. Jak każdy zakaz ma ona swoje dobre i złe strony. Dobre, bo chroni najmłodszych użytkowników przed nieodpowiednimi treściami. Złe, bo cenzura to jednak forma kagańca na wolność słowa. Prawdziwy problem pojawia się jednak wtedy, kiedy cenzurowane jest coś, co tak naprawdę nie jest ani gorszące, ani nieodpowiednie w swojej treści. A dzieje się tak dlatego, że rolę cenzora pełni… jakiś automat.
Pamiętam, jak wiele miesięcy temu złościła się jedna z moich znajomych. Zgłaszała jakąś stronę, że zawiera nieodpowiednie treści. FB nie stwierdził tego. Trzeba było wskazywać mu to wielokrotnie, pisać obszerne wyjaśnienia, że jest to jednak strona nieodpowiednia, gdyż szerzy rasizm, nietolerancję etc. Automat tego nie widział, gdyż szukał brzydkich słów, a nie zdań z kontekstem i podtekstem. Dziś złościłam się ja. Powód? Cenzura na zdjęcia!
19-go na scenie Teatru Rozrywki będzie miała miejsce premiera mojej sztuki pt. „Bubloteka”. O czym? Zacytuję materiał prasowy.
Rzecz dzieje się w małej, warszawskiej, osiedlowej bibliotece. Bibliotekarzem jest tu Piotr, który by ratować swoje małżeństwo decyduje się schować za biurkiem wśród regałów książek. Kim jest naprawdę?
Pewnego dnia do biblioteki przychodzi Andrzej… Niby zwykły czytelnik, niby taksówkarz, niby pisarz-amator. Ale czy rzeczywiście? Po co tak naprawdę tu przyszedł?
„Bubloteka” to opowieść o kulturze i popkulturze, o książkach, życiu, miłości oraz chęci bycia popularnym i sławnym za wszelką cenę. Czy życie współczesnych gwiazd to bubel? Czym jest życie przeciętnego człowieka obcującego z popkulturą? I co ma do tego literatura?
„Napisałam ten tekst, bo nie zgadzam się z próbami wmówienia nam, że tylko rzeczy, które podobają się masowo są wartościowe. Nikt mnie nie przekona, że skoro więcej ludzi słucha disco polo niż Ludwiga van Beethovena to ten Ludwig van Beethoven jest mniej wartościowy artystycznie. To samo tyczy literatury, a także filmu i pozostałych dziedzin sztuki. Świat tzw. „lajków na fejsie” powoduje, że ulegamy iluzji, że wielkość i jakość są tożsame z popularnością. Przez to dajemy sobie wciskać buble, a potem wiedziemy bublowate życie pod dyktando tych bubli. Chciałam wzbudzić w ludziach refleksję na ten temat. „Bubloteka” to taki bublowaty „śmiech przez łzy” z nas samych i otaczającego nas świata.” – Małgorzata Karolina Piekarska
Piotr Z. – Zacharjasz Muszyński
Andrzej S. – Janusz Leśniewski
„Piotr to aktor celebryta, który dostał drugą szansę na poprawę swego życia. Chce on je zmienić na lepsze. Ale… co będzie dalej? Czy mu się to uda? Jak się dośc szybko okazuje los mu nie sprzyja. Piotra zawód poniekąd zmusza go do takiego bublowatego zachowania. Sztuka jest też opowieścią o dwóch światach. Obecnym i tym, który przeminął. Co to jest popularność dziś, a czym była ona kiedyś?” – Zacharjasz Muszyński
„Świat opanowała bylejakość. Ludzie zaczynają wchodzić w świat celebrytów, magii telewizji. Zaczynają sie utożsamiać z celebrytami. Andrzej, którego gram, jest człowiekiem starej daty. Czytał Ernesta Hemingwaya i Oskara Wilde’a. Dziś rzadko ktoś sięga po tę literaturę. Andrzej chce zrozumieć co się stało ze swiatem i rzeczywistością, w której przyszło mu teraz funkcjonować. Czemu ludzie szukają sensacji i niesamowitych wrażeń, by się podbudować? „Bubloteka” to próba odpowiedzi na te pytania.” – Janusz Leśniewski.
Spektakl w Teatrze Rozrywki będzie grany tylko dwa razy. Czy trafi potem do innego teatru? Bardzo bym chciała. Dlatego postanowiłam rozreklamować go na FB. Stworzyłam w tym celu reklamę i… dostałam maila, że „nie została zatwierdzona, gdyż nie spełnia zasad”. Postanowiłam sprawdzić, co to za zasady. Przeżyłam szok. Zasady złamałam zdjęciem. Między innymi tym.
Otóż okazało się, że zdaniem FB to zdjęcie ukazuje… nagość. Hm… widziałam na FB wiele nagości, której ten portal nie cenzurował. Przyznam, że zszokowało mnie więc to, że raptem nagością dla FB jest zdjęcie dwóch facetów w bibliotece! Zgłaszałam kilka razy pomyłkę, podmieniałam zdjęcie na inne (na każdym faceci są w bibliotece) i za każdym razem uznawano, że prezentuje ono nieodpowiednią nagość. Machnęłam ręką. Zostałam przy plakacie. Zadałam rzecz jasna pytanie, czy FB nie przesadza? Odpowiedź przyszła następnego dnia. Jednak akceptują zdjęcia. Mnie jednak już na tym przestało zależeć. Wystarczy plakat. I tak myślę, że zapewne zdjęcia zatwierdzał najpierw jakiś system. Nie wiem tylko co na nich widział zamiast tego, co rzeczywiście na nich jest. Co było w jego pojęciu tą nagością? Czy żółtą koszulę wziął za gołe ciało? Czy łysą głowę za goły cycek? Na to mi nie odpowiedziano.
Najgłupsze, że opowiadałam to przyjaciółce, a ona na to: a może zakwestionowano, że siedzi dwóch facetów. Przecież wiesz, że dziś są takie czasy, że Jak są gdzieś razem dwaj faceci, to od razu jest sugestia, że geje.