W moim KF’ie…

Spread the love

Nucę dziś starą piosenkę grupy Daab „W moim ogrodzie” zmieniając słowa na:

„w moim KF’ie gdzie Tadek gości,
Co straszy piekłem i potępieniem,
Już towarzyszy mu redaktor chamek,
Co myśli, że jest mediów sumieniem
tra la la,
tra la la…”

A wszystko przez to, że do słynnego ‘redaktorka’ chamka i bufonka dołączyła w moim filtrze poczty Onetu jeszcze jedna osoba. To Tadek-katolik. Pan, któremu nie wiem, co się wydaje, ale od jakiegoś czasu wysyła mi listy, w których informuje ni mniej ni więcej, że: 
„Ponieważ żyjemy w czasach ostatecznych a posoborowy „Kościół” prowadzi ludzi do piekła, ostrzegam zabłąkanych ludzi przed potępieniem. Kto nie boi się prawdy może skorzystać. 
Mt 7:21   „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.”
Pozdrawiam. Tadeusz; katolik
Warto poświęcić trochę czasu dla wieczności.
(Tu adres bloga, którego nie polecam ze względu na wiejące z niego poważne i nienormalne nawiedzenie.)
Przepraszam, jeśli boisz się Pana Jezusa, który jest Prawdą, Drogą i Życiem.
Jeśli Prawdę traktujesz, jako spam i wybierasz piekło, to naciśnij delete i po kłopocie, do dnia Sądu Ostatecznego.”
Mam obrzydliwy (coraz częściej tak niestety twierdzę) zwyczaj odpisywania na wszystkie listy czytelników bloga. Dlatego za pierwszym razem odpisałam, że dziękuję. Na bloga nawet zajrzałam, ale nie spodobał mi się. Maile nadal przychodziły. A ja za każdym razem dziękowałam i prosiłam o nie nadsyłanie kolejnych, bo bloga już znam. Po kolejnym odpisałam:
„Szanowny Panie,
Jezusa się nie boję, ale Pański nachalny fanatyzm bardzo mi się nie podoba.
Proszę do mnie więcej nie pisać. W przeciwnym razie będę zmuszona wrzucić Pana do listy zablokowanych nadawców.”
Tadek-katolik odpisał błyskawicznie:
„O Wierze się nie dyskutuje. Albo się Wiarę przyjmuje, albo odrzuca. Bez dyskusji.
Tylko bardzo staranne przestudiowanie postów na moim blogu, łącznie z załączonymi encyklikami i objawieniami, pozwoli Wam uniknąć potępienia.”
Tu był adres kolejnego bloga z apokalipsą na pierwszym miejscu. 
Ja na to znowu (moim zdaniem grzecznie): 
„Szanowny Panie,
Jestem osobą wierzącą, ale to nie Pański interes! O Pańskich groźbach, że jeśli nie zajrzę na bloga to pójdę do piekła, mam swoje zdanie! Niestety nienajlepsze. Odsyłam do psychiatry. Informuje także, że nie życzę sobie od Pana listów. A Pański blog przeglądałam uważnie. Nie interesuje mnie. I nie ma to nic wspólnego z wiarą i Jezusem, którym wyciera Pan sobie gębę jakby był serwetką. Obrzydzenie do Pańskiego bloga ma związek z Pańską osoba i postawą, którą robi Pan wszystko, by do katolickiej wiary, Jezusa i samego Boga zniechęcić.
W średniowieczu byli tacy, którzy nawracali ogniem i mieczem. Zachowuje się Pan podobnie. A przecież wiadomo: Kto mieczem wojuje od miecza ginie.”
List wysłałam, a tu po kilku minutach w poczcie… znowu Tadek-katolik, znowu z tym samym tekstem, znowu z apokalipsą! Znowu sugerujący swoimi tekstami, że brak zgody na czytanie jego bloga jest odrzucaniem Boga! Odrzucanie jego bloga jest odrzucaniem wiary! Niechęć na otrzymywanie od niego listów jest obracaniem się przeciw Jezusowi! No większego absurdu jeszcze nie widziałam, nie słyszałam i nie czytałam! Tak więc Tadek-katolik tkwi teraz w filtrze spamerskim obok redaktorka chamka i bufonka. 
I tylko zastanawiam się: czy to tylko ja przyciągam wariatów? No bo chyba nikt mi nie wmówi, że listy Tadka-katolika to normalne zachowanie? 
Blogujący na Onecie Benedyktyn Ojciec Leon Knabit, którego czasem podczytuję też pisze o Bogu i Jezusie. I nikogo nie zmusza do czytania swoich tekstów. A już w ogóle nie wyobrażam sobie, by kogokolwiek straszył wiecznym potępieniem za niechęć do zaglądania na swojego bloga! Ale cóż… Benedyktyn! A Benedyktyni to najstarszy z istniejących katolickich zakonów. Jego tradycje mają już ponad 1300 lat, a tradycja – wiadomo – zobowiązuje. Sam Ojciec Leon Knabit napisał o sobie: „Pan Bóg jest dowcipny, każdy się przekona, bo stworzył żyrafę i Ojca Leona.” Szkoda, że Tadek-katolik nie ma poczucie humoru Ojca Leona Knabita. Bo, że poczucie humoru Pana Boga jest mu obce, to widać gołym okiem. 

PS
Najgłupsze jest to, że mam mnóstwo pracy w związku z powrotem z Ukrainy. Przyjaciele radzą przestać odpisywać na wszystkie e-maile.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...