Dobre zdjęcie tylko w garniturze

Spread the love

Pojechałam dziś na zdjęcia dla Kuriera Mazowieckiego do jednej z podwarszawskich miejscowości. Tam w zespole szkół odbywało się „Spotkanie pokoleń – od AK do Solidarności”. Sala nabita była gośćmi i ważnymi osobistościami. Po Sali kręcił się uczeń schludnie ubrany w dżinsy i jasny sweter, spod którego wystawała jasna koszula. Nagle siedząca obok mnie nauczycielka powiedziała donośnym szeptem:
– A kto pozwolił mu się tak ubrać? Skoro robi zdjęcia powinien być w garniturze.
Natychmiast też przywołała chłopca i spytała:
– Kto ci kazał robić zdjęcia?
Chłopiec podał nazwisko nauczycielki.
– I pozwoliła ci TAK się ubrać? Powinieneś być w garniturze! – Grzmiała nauczycielka odziana w srebrny serdaczek i pantofelki na szpilce.
– To ja mogę komuś oddać aparat – powiedział chłopiec.
– Dobrze by było – powiedziała pani w srebrnym serdaczku, ale w tym momencie wtrąciła się inna nauczycielka:
– Lepiej nie, bo robi naprawdę dobre zdjęcia– powiedziała, a wtedy ta w srebrnym serdaczku wzruszyła ramionami, co miało zapewne oznaczać i zgodę na to by robił zdjęcia i dezaprobatę dla takiego ubioru. Na końcu dodała jednak:
– Fakt. Skoro ekipa telewizyjna nie jest w garniturze… 
I spojrzała przy tym na mojego operatora z najwyższą pogardą.

Cóż… ekipa telewizyjna bywa w garniturze. Słowo „bywa” jest tu najbardziej na miejscu. Operatorzy rzadko wiedza poprzedniego dnia, jakie zdjęcia będą wykonywać. Dlatego trudno ubrać się tak, by zadowolić wszystkich. Mnie zdarzyły się dwie ubraniowe wpadki spowodowane właśnie przygotowywaniem się do zdjęć i… nagłą zmiana służbowego polecenia. Przy czym nikt z wydających polecenia szefów nie myślał, że zmiana jest niekorzystna. Raz, gdy przy okazji obchodów rocznicy powstania warszawskiego miałam jechać na wędrówkę z harcerzami kanałami, w ostatniej chwili wysłano mnie na uroczyste otwarcie Sali Balowej w Hotelu Polonia. Na salę wkroczyłam odziana w spodnie typu panterka i glany. Drugi raz zamiast do Pałacu Prezydenckiego wysłano mnie na budowę Muzeum Powstania Warszawskiego. Wylądowałam więc na budowie w zwiewnej sukience w różyczki, żakieciku i szpilkach, co kontrastowało z założonym na głowę kaskiem. Brać dziennikarska powitała mnie gromkimi brawami.

Piszę o tym, bo będąc świadkiem zamieszania wokół schludnego w sumie stroju chłopca z aparatem, pomyślałam, że to jakaś paranoja, że dla nauczycielki liczy się nie to czy zdjęcia z imprezy będą udane, ale czy osoba, która je wykonuje ma odpowiedni strój. Jest to tym bardziej dziwne, że gdy z operatorem oddalaliśmy się z sali, na której trwały „spotkania pokoleń”, podszedł do nas zawodowy fotograf, reprezentujący lokalne media. Nie był w garniturze. Powiem więcej. Był sto razy mniej schludnie ubrany od młodzieńca. Powiem jeszcze więcej. Ów fotograf nawet trochę brzydko pachniał. Jednak żadna nauczycielka nie skrzyczała go, że nie przyszedł w garniturze.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...