Kiedy kilka lat temu TVP robiła mi pierwszą telewizyjną wizytówkę*, odpowiedzialny za to zlecenie pan poprosił, bym wypisała na kartce treść. Szczególnie chodziło mu o numer telefonu komórkowego oraz telefonu do redakcji. Zrobiłam to. Treść wizytówki brzmiała „Małgorzata Karolina Piekarska – dziennikarz” i zawierała stosowne numery telefonu, adres e-mail itp.
– Chyba dziennikarka – powiedział pan odpowiedzialny za wizytówki, a w jego głosie czuć było naganę. Pan wyjaśnił, że jestem kobietą, więc powinna być wypisana kobieca wersja zawodu. Powiedziałam, że niech napisze jak uważa, bo jest mi wszystko jedno. I była to prawda. Jest mi wszystko jedno czy na wizytówce widnieje słowo dziennikarka czy dziennikarz. Czy przedstawiają mnie jako reportera czy reporterkę, jako redaktora czy redaktorkę.
Przypomniało mi się to dziś za sprawą „Słownika neutralnego płciowo”, który wydała Bruksela. Otóż Parlament Europejski odradza używanie form określających płeć. Stąd nie może być sekretarki, dyrektorki itd. Rozumiem, że dziennikarki też nie. Zdaniem Brukseli słowa określające płeć sugerują wyższość jednej płci nad drugą. Co to za bzdura? Nie wiem. Myślę, że w przypadku kobiet tylko osoby zakompleksione, a w przypadku mężczyzn tylko szowiniści zwracają uwagę na formę osobową w określaniu zawodu. Mnie wisi czy jestem dziennikarką czy dziennikarzem. Pisarką czy pisarzem. Literatką czy literatem. Literatka zresztą, jako słowo oznaczające również szklankę, bardziej mi się podoba. Mogę być szklanką. Jeśli ktoś uważa, że może spijać słowa z moich ust lub bloga, czy powieści jak z naczynia… Czemu nie? Niech będę dla niego literatką.
Wychowałam się w domu gdzie kobiety cieszyły się wielkim szacunkiem. Ojciec nie chciał syna. Bał się, że w razie wojny syn zginie. Chciał córkę. Uważał, że kobiety mają wielkie możliwości i wiele mogą osiągnąć. Przede wszystkim podkreślał ich możliwości intelektualne, choć zdarzało się, że o kimś mówił „głupia baba”. Równie często jednak mówił o facetach „złamas kutany” i krrretyn” podkreślając moc litery „r” w tym słowie. Sam wysoko cenił nie tylko swoją żonę, a moją mamę, ale i swoją matkę, obie babki, a nawet teściową, o której mówił, że miała wielką klasę. Piszę o tym, bo kilka dni temu poszłam do pewnego banku. Mam tam konto, na które mój lokator wpłaca mi czynsz. (Nota bene opłaty związane z domem przekraczają roczne wpływy z tego zasranego czynszu). Konto założone tylko do tego celu i specjalnie dla lokatora. Chciał mieć blisko do wpłacania i nie płacić opłat manipulacyjnych. W tym leżącym najbliżej domu oddziale banku bywam rzadko – może dwa razy do roku? Tym razem po raz pierwszy przyszłam prześledzić historię rachunku i sprawdzić ile lokator mi wpłacał, bo nie robiłam bilansu od kilku lat. Prawie cały oddział zleciał się mnie oglądać. Dlaczego? Oto wreszcie powiązali mnie z mężczyzną, który dokonuje wpłat i od wielu lat niemal co miesiąc wiesza psy na mnie, czyli właścicielce domu, której musi płacić, a także obraża pracownice banku. Tym, że wygaduje na mnie różne rzeczy specjalnie się nie przejęłam, bo już kilka lat temu w twarz powiedział mi, że jestem dla niego gównem. Dlatego doskonale wiem co ów pan sądzi na mój temat. Zastanowiła mnie natomiast jedna rzecz. Pracujący w tym banku mężczyzną (podkreślam płeć) powiedział mi, że wielokrotnie był zszokowany stosunkiem tego „mojego” pana do kobiet. Za każdym razem pracownicy banku musieli wysłuchiwać jaka to ja jestem głupia, bo jestem kobietą, a kobiety wszystkie są głupie. Podobne uwagi słyszały i pracownice pod swoim adresem. Powiedziałam w banku, że ów pan jest ojcem dwóch córek, a syna nie ma. To jeszcze bardziej zszokowało bankowców. Cóż… w europejskim kraju traktowanie kobiety jak podczłowieka raczej szokuje. Mnie nie szokuje chyba tylko dlatego, że jako dziennikarz (czy dziennikarka! hihi) widziałam już niejedno. Bardziej szokuje mnie, że Parlament Europejski zajmuje się takimi bzdurami. Czy teraz treść moich wizytówek ma ulec zmianie? Czy, gdy będę miała na wizytówce „dziennikarz” będę dla szownistów bardziej wiarygodna w swoim zawodzie? Żadne regulacje prawne co do słów, nie zmienią stosunku mojego lokatora i jemu podobnych mężczyzn do kobiet. Takie rzeczy wynosi się z domu. A ludziom takim jak ja, nawet nie chce się wyciągać w stosunku do tego typu osób konsekwencji prawnych. Szkoda mi na to czasu. Znam swoją wartość.
PS. Ze swoich dwojga imion wolę Karolina. (Tak, jak wolała i rodzina). W dzieciństwie się tego imienia wstydziłam, bo imieniny miałam 4 listopada na Karola. Męskiej wersji imienia Małgorzata nie było, więc to pierwsze imię wydawało mi się fajniejsze. To a propos męski-żeński.
* Taka ciekawostka. Jako współpracownikowi długo nie chciano mi zrobić wizytówek. Ówczesny szef w TVP Warszawa powiedział, że jak chcę wizytówkę powinnam sobie zrobić sama za swoje pieniądze. Odparłam, że mam swoje wizytówki i to trzy. Przyszłam do niego, by podjął decyzję, którą z nich mam wręczać jeżdżąc z kamerą jako reporter Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego. Na biurku położyłam wizytówkę swojej dziennikarskiej agencji, wizytówkę pisarską i wizytówkę wydrukowaną mi przez redakcję dwutygodnika Cogito. Zapadła cisza. Decyzję o wydrukowaniu mi telewizyjnych wizytówek szef podjął natychmiast.