Swojska Warszawa

Spread the love

Święta, święta i po świętach. Dla mnie było pracowicie, bo tak, jak z reguły mam mało dyżurów, tak dziwnym trafem zawsze mam je w święta i to w nadmiarze. Właściwie to rozumiem. Nowi mieszkańcy Warszawy jadą wtedy do bliskich w rodzinne strony, a my – rdzenni – nie jedziemy, bo mamy wszystko na miejscu. Dlatego właściwie rozumiem ten tok myślenia, że można nam dać wszystkie możliwe dyżury. Już przestałam się buntować. Biorę co dają. Dlatego nie piszę tego w sferze narzekania, ale… zachwytu. Zachwytu nad pustotą miasta. Dla mnie Warszawa najbardziej swojska jest wtedy, gdy jest… pusta. 

Już w sobotę było bez korków. Gdy jechaliśmy na tradycyjną święconkę nie było problemu ani z szybkim dojazdem, ani nawet z zaparkowaniem. Tradycyjnie od wielu lat chodzimy z jajkami do kościoła Stanisława Kostki, gdzie spotykamy się z masą znajomych, z którymi potem wędrujemy do tzw. „Araba” na konsumpcję tego, co poświęciliśmy w koszyczkach. Knajpa, zwana popularnie „U Araba”, a mająca szyld „Kępa Potocka” wita nas chlebem i solą, czyli dostajemy naczynia i sztućce byśmy najpierw pokroili, a potem zjedli to, co poświęciliśmy. Tego dnia wolno nam wnieść swoje jedzenie. Poza tym i tak zostawiamy tam sporo kasy, bo jeszcze i pijemy i ichnie potrawy jemy. Co roku, tuz po święconce, robimy sobie zdjęcia przed kościołem.  Mam takich zdjęć w swoich zbiorach wiele. Co roku nowe. To rewelacyjnie pokazuje, jak różna bywa pogoda na Wielkanoc. Na przykład w ubiegłym roku śnieg, w tym niektórzy mieli krótkie rękawki.

Wielkanoc 2013
Wielkanoc 2014

Najbardziej nas jednak cieszyła ta pustka na ulicach. Wszyscy znamy się z dzieciństwa, czy wczesnej młodości. Pamiętamy, więc, jak wyglądała w święta Warszawa, gdy byliśmy mali. Trudno mi dziś powiedzieć, czy wtedy też pustoszała z ludzi, bo w warszawie mego dzieciństwa czy wczesnej młodości społeczeństwo w ogóle miało miej samochodów. Teraz jednak ulice były niesamowicie puste i przypominały nam wszystkim właśnie tamtą Warszawę sprzed wielu, wielu lat. Nie tylko mało był samochodów jadących czy stojących na światłach, ale puste były również parkingi.

Gdy w poniedziałek wielkanocny jechałam do redakcji na niespełna 7-mą rano nie mogłam nadziwić się pustce na rondzie De Gaulle’a i w Alejach Jerozolimskich.

Rondo De Gaulle’a w poniedziałek wielkanocny
Aleje Jerozolimskie w poniedziałek wielkanocny

Przed redakcją miałam tyle miejsc parkingowych, że mogłam wybrzydzać! Dobrze, że niedługo pierwszy z ciepłych długich weekendów. Warszawa znów będzie pusta, a co za tym idzie najbardziej swojska. Znów poczuję się w niej jak wtedy, gdy nie musiałam się martwić czynszami, rachunkami, ZUSami i masą innych spraw.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...