Jak to jest z tą sprawiedliwością?

Spread the love

Nie bardzo wierzę w horoskopy, ale… coś w nich jest. Kiedyś wyczytałam, że moje męczące mnie w codziennym życiu poczucie sprawiedliwości związane jest z tym, że zodiakalnie jestem lwicą z ascendentem w wadze. Może rzeczywiście to dlatego wszelka niesprawiedliwość potwornie mnie denerwuje. Wielu znajomych było w szoku, gdy poszłam do sądu, jako świadek Eksia w jego sprawie, jaką wytoczył macosze – wdowie po swoim ojcu, o zachowek. Ale poszłam, bo wiedziałam, jaka jest prawda i w głowie mi się nie mieściło, że można było ze zwykłej przyzwoitości nie dać mu nawet albumu z rodzinnymi zdjęciami i powiedzieć, że po ojcu, którego jako panieńskie dziecko i tak nigdy właściwie nie miał, należą mu się tylko stare gacie.

Wychowana na bajkach, baśniach, w których dobro zwycięża zło, jestem z tych, których wkurza inny stan rzeczy. Gdy triumfuje podłość, gdy nagradza się miernotę – wściekam się jak lew, którym jestem.

Piszę o tym, bo poszłam ostatnio na promocję książki. „Generał Grot. Kulisy zdrady i śmierci” – Witolda Pronobisa. To swoisty reportaż o tym, jak autor, spokrewniony zresztą z generałem „Grotem”, spotkał Ludwika Kalksteina, a potem Blankę Kaczorowską, czyli tych, którzy wydali „Grota” w ręce gestapo. Historia jest jak z powieści Roberta Ludluma lub Johna Grishama. Ludwik Kalkstein-Stoliński, który najpierw, jako współpracownik gestapo wydał w ręce Niemców „Grota” został wprawdzie wojnie skazany na karę więzienia za współpracę z Niemcami, ale na mocy amnestii wyszedł z paki i rozpoczął nowe życie pod różnymi nazwiskami. Tuż po wojnie, jeszcze przed aresztowaniem, jako Święcki, Świerk i Świerkiewicz był m.in. dziennikarzem „Kuriera Szczecińskiego”. Jak można przeczytać w różnych źródłach pisał wtedy utrzymane w poetyce socrealizmu reportaże o rybakach i marynarzach. Dostał się do Związku Literatów Polskich, do którego przyjął go sam Jerzy Andrzejewski! Jako Świerkiewicz został Kalkstein aresztowany przez UB w latach 50-tych. W końcu współpraca z gestapo była przestępstwem. Zastanawiające jest, że nie dostał kary śmierci. Prawdopodobnie zdecydował o tym fakt, kogo gestapowcom wydał. W końcu w tamtych czasach Ak była przez władze PRL postrzegana, jako organizacja zbrodnicza. Skazany na dożywocie Kalkstein, na mocy amnestii wyszedł z więzienia po trzynastu latach. Jest pewne, że w latach 70-tych mieszkał pod Piasecznem, gdzie prowadził kurzą fermę, a później pod Jarocinem miał fermę świń. Na początku lat 80-tych wyjechał do Francji, gdzie do dziś żyje syn jego i agentki gestapo Blanki Kaczorowskiej. Przez lata rodzina twierdziła, że Ludwik Kalkstein zmarł w we Francji. Książka Pronobisa pokazuje, że nie od razu tak się stało. To opowieść o szukaniu odpowiedzi na pytanie o te tytułowe kulisy zdrady i śmierci generała „Grota”, ale też pokazanie co dalej stało się ze zdrajcami. Czyż nie jest zastanawiające, kim byli Polacy, którzy wydali w ręce gestapo polskich żołnierzy? Co nimi kierowało? Strach o własny tyłek, czy może chęć zysku? Jak potoczyły się ich losy? To ostatnie w przypadku Kalksteina i Kaczorowskiej jest wręcz niesamowite.

Pronobis ujawnia, że Kalkstein w latach 70-tych zapragnął znowu być agentem. Tym razem peerelowskiego UB. Prawdopodobnie szpiegował działaczy Radia Wolna Europa i donosił na nich. Zachowały się jego pisma kierowane do Urzędu Bezpieczeństwa. W latach 80-tych Kalkstein rozpoczął pracę, jako polonijny bibliotekarz… używając nazwiska… Edward Ciesielski. Była to tożsamość człowieka, który uciekł z Auschwitz wraz z Witoldem Pileckim. A Kalkstein przyjął tę tożsamość, bo przez kolejny związek małżeński wszedł do rodziny Ciesielskiego.

Czy to nie brzmi, jak nieprawdopodobna powieść sensacyjna? Zawsze twierdziłam, że życie pisze najbardziej niesamowite scenariusze. Tu napisało właśnie taki. Jestem jeszcze w trakcie lektury, więc nie mogę odnieść się do całości, ale cały czas porusza mnie ta jedna uporczywa myśl dotycząca sprawiedliwości i jej braku. Oto druga zdrajczyni – Blanka Kaczorowska, dziwnym zrządzeniem losu trafiła we Francji do domu starców dla polskich kombatantów niepodległościowych w Lailly-en-valle. Tam używanie tego samego rzadkiego imienia w połączeniu z nazwiskiem ją zdemaskowało. Pewnego dnia przyszedł list do Tadeusza Żenczykowskiego, działacza politycznego, który w czasie wojny był szefem biura propagandy Armii Krajowej. Autor listu pisał, że w tym domu mieszka Blanka Kaczorowska i czy to nie jest ta, która wydała w ręce gestapo generała „Grota”. Okazało się, że to była ona. Niesamowite jest to, że zarówno ona, jak i Ludwik Kalkstein, zmarli na zachodzie, jako wolni ludzie: Kalkstein w 1994 roku, a Kaczorowska w 2002. Wprawdzie Kalkstein (pochowany pierwotnie, jako Ciesielski) nie ma już grobu, bo pogrzeb był Bawarii na koszt państwa i zgodnie z tamtejszym prawem, jeśli po 10 latach nikt nie wyrazi chęci zaopiekowania się grobem jest on likwidowany, ale nie zmienia to faktu, że był grób i spoczywały w nim jego szczątki. To, że dla bliskich (wdowy po nim, a nawet syna), nie okazały się ważne – sprawa drugorzędna. Kaczorowska również ma swój grób. Tymczasem najbardziej spektakularna ofiara ich zdrady i współpracy z gestapo nie tylko nie wiadomo, kiedy dokładnie została rozstrzelana, ale nie ma swego grobu. Wspominając Stefana Roweckiego „Grota” rodzina symbolicznie pali świeczki przed pomnikiem Gloria Victis na Powązkach. I jak to jest z tą sprawiedliwością? Ten jej jawny brak bardzo mnie czasami męczy. Ale ciekawość, czy sprawiedliwość istnieje na tamtym świecie sprawia, że nie boję się śmierci. Kiedyś przecież się tego dowiem. Prawda?

PS Miałam napisać o wielu rzeczach, ale z powodu pracy, wizyty szwagra, kilku historii urzędowych itd. po prostu nie miałam czasu. A jutro ruszam do Krakowa. W sobotę o 18-tej Ulubiony gra swój monodram „Listy do Skręcipitki”, jako gość specjalny krakowskiego festiwalu teatralnego Epizod. Wstęp na festiwal wolny. Jeśli ktoś w czytelników jest z Krakowa i ma czas, a przede wszystkim chęć – zapraszamy. Szczególny dotyczące festiwalu tutaj

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...