Tak jak kiedyś nauka rosyjskiego tak teraz ukraińskiego – opłaciły się. Dziś spokojnie mogę czytać to, co na ukraińskich i rosyjskich portalach, a także oglądać to, co w tamtych telewizjach. Połączenie „Cyfry plus” i „Telewizji n” w „NC+” zaowocowało tym, że na kanale 402 odbieram obecnie ukraińską stację telewizyjną „Odyn plus odyn” czyli „1+1”. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, skupieni w niej dziennikarze w opinii mojej i Ulubionego relacjonowali wszystko rzetelnie. Do rozmów zapraszali obie strony konfliktu. Korespondentka z ukraińskiego parlamentu rozmawiała i z przedstawicielami opozycji i Partii Regionów. Dziennikarze w reportażach pokazywali ludzi, którzy są na Majdanie, rozmawiali z nimi i nie stawiali tezy, że steruje nimi zachód, że to nacjonaliści itp. Zresztą, jak pisałam wcześniej, Janukowycza nie chce już niemal cała Ukraina. I nie ma to znaczenia czy ludzie ciążą swoimi poglądami ku zachodowi czy ku wschodowi. Nawet, jeśli wcześniej jedna czy druga strona konfliktu „kupowała” zwolenników spośród takich czy innych środowisk, teraz na ulicy są w większości zwykli ludzie, w różnym wieku i różnych zawodów. Ci, którym, jak to się popularnie mówi „już się przelało”. Wprawdzie nie wiem, jak program „1+1” relacjonował Majdan wcześniej, bo emitowane na antenie informacje odkryliśmy dopiero wczoraj (wcześniej widzieliśmy tam same filmy i seriale), ale byliśmy poruszeni zdjęciami, które pokazywali, a jakich próżno szukać w naszej polskiej telewizji (jednak cenzurujemy okrucieństwo). Paradoksalnie w tym czasie wszystkie trzy dostępne na platformie „NC+” kanały rosyjskojęzyczne, czyli „Jedynka”, „RTR Planeta” i „Rossija 24” nadawały propagandową sieczkę, w której zarówno dziennikarze, jak i zapraszani do rozmów politycy przekonywali, że za Majdanem stoi zachód, a zwolennicy Majdanu to tylko bandyci i terroryści. Dość to paradne, że działo się to w momencie, w którym w sieci na portalu ukraińskojęzycznym pokazano, jak górnicy z Donbasu(!) wrzeszczą do kamery, by nie wierzyć, że Ukraina to prorosyjski wschód i banderowski zachód, bo wszyscy chcą Ukrainy bez względu na to, jakimi językami mówią na co dzień w domach. Zaczęło mnie wtedy zastanawiać, czy możliwym jest, by w XXI wieku i dobie internetu Rosjanie wierzyli w to, co widzą na ekranach swoich stacji telewizyjnych? No, ale od czego ta znajomość języków. Najpierw pomógł twitter. Zasubskrybowane kanały mówiące o Majdanie migały mi przed oczami z prędkością kałasznikowa. Wreszcie… pojawiło się coś, czego szukałam. Adresy rosyjskich blogów traktujących o wydarzeniach w Kijowie. Blogów prowadzonych przez rosyjskich dziennikarzy naprawdę niezależnych. Jeden z nich napisał, że oglądał rosyjską TV i „w tym momencie chciało mi się wyjść na Majdan, znaleźć ich korespondenta i spytać, co za brednie plecie.” A więc jednak w XXI wieku Rosjanie nie są skazani tylko na reżimową telewizję. Mogą zajrzeć do internetu i poczytać/posłuchać swoich rodaków mających nie tyle inne zdanie niż władza, ale pokazujących to, co naprawdę się dzieje. Pozostaje oczywiście pytanie, czy Rosjanie korzystają z tej możliwości.
PS Swoją drogą wstrzymujemy oddech. Jak to się wszystko skończy?