Gdy w zeszłym roku pisałam o Szymku, Madzi, Marcie i innych, którzy nie istnieją, a jacyś rodzice zbierają nią ich wyleczenie pieniądze, trudno było mi znaleźć gazetę, która zainteresowałaby się tą sprawa. Druk odrzuciły mi wszystkie ważne polskie tygodniki poza… Przeglądem. Mój tekst zatytułowany „Oszustwo miłosierdzia” ukazał się w Przeglądzie w numerze 9/2013 i szybko do mojej skrzynki zaczęły wpadać kolejne listy o kolejnych przypadkach oszustwa. Byłam dwukrotnie na policji z zeznaniami, jako świadek, skontaktowałam ze sobą dwie prokuratury. Były momenty, kiedy nie odchodziłam od biurka tylko siedziałam w oszustwie. Za dużo mam znajomych z ciężko chorymi dziećmi, by przymykać oko na próby wyłudzania kasy poprzez żerowanie na nieszczęściach i to nieistniejących. W momencie, kiedy wydawało mi się, że to już naprawdę koniec pojawiła się sprawa Łukasza, który zbierał na WOŚP i którego fałszywy profil dostał więcej lajków niż oficjalny. Wtedy odezwała się do mnie dziennikarka Polityki, że chce o oszustwie miłosierdzia napisać. Trochę chciało mi się śmiać, bo przecież Polityka rok wcześniej powiedziała, że temat ją nie interesuje. Dziennikarka jednak tekst napisała, wplotła moje wypowiedzi, a artykuł ukazał się w ostatniej Polityce. Znajomi zadzwonili z gratulacjami, że tak dzielnie tropię oszustów. Ale czy rzeczywiście? Przecież nigdzie nie czytałam i nie słyszałam, by ktokolwiek za to został skazany! Czy oni są do wytropienia? Policja wielokrotnie mi mówiła, że sprawa trudna. Dosłownie dziś rano do mojej skrzynki wpłynął kolejny mail!!!
Zwracamy się do wszystkich Państwa z prośbą o pomoc dla małego Mareczka Kudła. Z całego serca, prosimy w imieniu tej rodziny o jakąkolwiek pomoc pieniężną… nawet o tzw. przysłowiową złotówkę. Jesteśmy pewni, że Państwa złotówka z pozoru „kropla w morzu” stanie się darem, który uratuje temu dziecku życie. Nie bądźmy zimni i obojętni gdyż życie było i będzie jedną wielką niewiadomą – nigdy nie wiadomo, co może przytrafić się nam samym! Mareczek choruje od 6 miesiąca życia, tzn. wówczas wykryto u niego chorobę, ale przesłanki o tym, że coś się dzieje były od samego początku. Dziecko było płaczliwe, miało ciągle wzdęty brzuszek i prawie nie sypiało. Lekarze twierdzili, że to kolki i wszystko po jakimś czasie samo minie. Chorobę wykryto przypadkiem podczas badania USG, kiedy to Marek trafił do szpitala z ostrym zapaleniem oskrzeli gdzie spędził kilka zimowych miesięcy. Następnie wszystko potoczyło się błyskawicznie, został przewieziony do Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu i to jest w chwili obecnej jego docelowy szpital gdzie jest leczony. Mareczek jest już po 9 cyklach chemioterapii. Pod koniec lutego 2012 roku przeszedł autologiczny przeszczep szpiku i megachemioterapię, teraz wszyscy czekamy na działanie tego zabiegu, ponieważ czas jego działania jest bardzo długi. Marek ma neuroblastomę IV stadium z 27% amplifikacji N-myc. Rodzice cały czas walczą z przerzutami, zwłaszcza z tymi do wątroby i do kości czaszki. Mają oni jednak wielka ufność i nadzieję, że wykonana megachemia je skutecznie zwalczy. Obecnie dziecko jest po radioterapii i rozpoczęło terapie lekiem Roacutan. Nadal jednak są potrzebne pieniądze na bardzo drogie leki i rehabilitacje, koszty jakie wiążą się z częstymi podróżami i pobytem z chorym dzieckiem w szpitalu. U Mareczka na utrzymanie całej rodziny pracuje tylko ojciec.
Ufamy, że Państwo okażą wielką życzliwość, zrozumienie i wspomogą rodzinę w tej nierównej walce z tak okropną i podstępną chorobą małego Marka.
Dzięki Państwa wpłatom niedużych a nawet symbolicznych kwot ułatwicie i w ogóle umożliwicie walkę o życie tego dziecka.
Nam pozostaje tylko serdecznie PODZIĘKOWAĆ wszystkim Państwu w imieniu rodziców za „gołębie serce”, za pomoc w ratowaniu życia Mareczka – dajmy temu dziecku realną szansę!
Każdy dzień tej rodziny to niekończący się lęk i pytanie co będzie jutro …
Wpłat prosimy dokonywać na konto:
Bank PeKaO S.A
05 1240 …
Z dopiskiem „Pomoc dla Mareczka Kudła”
Do listu było dołączone zdjęcie. Najpierw zajęłam się domeną, z której przyszedł. Domena marekkudla.pl została zarejestrowana (przez firmę znajdującą się w Niemczech), ale nic na tej stronie nie ma. Już to wzbudziło moje podejrzenia. Potem było już tylko gorzej. Zdjęcie chorego Mareczka odnalazłam w sieci metodą wyszukiwania obrazu dosłownie w minutę. Raz jako Mareczka, ale z innym numerem konta do wpłaty, a potem, już jako zupełnie inne dziecko, ale… chore na tę samą chorobę. Oto ktoś szukał pomocy na leczenie… Pawełka Jędrzejczaka, a nie tylko jego list brzmiał słowo w słowo zupełnie tak samo, jak list zrozpaczonych rodziców Mareczka, to jeszcze Pawełek wyglądał identycznie, jak… Mareczek. Klony panie! Klony! Bliźniaki jednojajowe z tą samą chorobą? Widać rozdzielone w dzieciństwie połączył wspólny straszny los! Najgorsze jest jednak to, że chłopczyk ze zdjęcia naprawdę ma na imię Paweł, ale fotografia pochodzi z 2005 roku z artykułu z pisma „Mały Gość Niedzielny”, w którym opisane jest, że Otylia Jędrzejczak w 2005 roku odwiedziła przebywające w jednym ze szpitali dzieci chore na białaczkę. Czy prawdziwy Pawełek jeszcze żyje? Jeśli tak, to powinien mieć w tej chwili 9 lat więcej, czyli… 18. Jak się poczuje, gdy dowie się, że na jego chorobie ktoś próbuje zarobić? A jeśli nie żyje? Jak poczują się rodzice widząc zdjęcie zmarłego dziecka wykorzystane do takiego procederu? To jedne z wielu moich pytań do oszustów. Nie chcę tego wszystkiego po raz kolejny analizować, bo już to zrobiłam. Podaję tylko suche linki, suche fakty i apeluję! Bądźmy czujni! Wielu ludzi potrzebuje pomocy, ale jest też na świecie masa oszustów, która żeruje na naszym miękkim sercu. A to powoduje, że potem odwracamy się od tych, którym pomoc bliźniego jest niezbędna. Pomagajmy z głową! Pomagajmy tym, którzy naprawdę pomocy potrzebują! Pomagajmy konkretnym osobom!
PS Za moment zamieszczę znów apel o 1% dla „mojego” Piotrusia. Piotruś już ma 18 lat i głęboki autyzm. Na takie „dzieci”, które nie rokują rzadko ludzie wpłacają. A niepełnosprawny 18-latek nie ma też już takiego wsparcia, jakie miał wcześniej. Ileż terapii ominie teraz Piotrusia, bo ze względu na wiek już się nie łapie. Jak będzie żył, gdy jego mamy zabraknie? O tym jednak… następnym razem. A w razie, gdyby ktoś już rozliczał PIT to:
W formularzu PIT w rubryce „nazwa OPP” proszę wpisać: Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” KRS: 0000037904
w rubryce PIT „informacje uzupełniające” wpisujemy: 6771 PIOTR JAKUB PRÓCHNIEWICZ
Jeśli zechcą państwo wpłacić dowolną darowiznę na subkonto Piotra
Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
ul. Łomiańska 5
01-685 Warszawa
nr 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362
pisząc w temacie przelewu: 6771 PIOTR JAKUB PRÓCHNIEWICZ
Blog jego mamy, z którą pracowałam w dwóch redakcjach, jest u mnie w zakładkach, ale jeszcze podaję: http://autystyczni.blox.pl
A tu Piotr na stronie fundacji zdążyć z pomocą: http://dzieciom.pl/podopieczni/6771