Chwile grozy, czyli…. WEZWANIE

Spread the love

Pewnego dnia opiszę swoje „przygody” z domem. Tym domem, który mam po prababci, w którym mieszkam i z powodu którego mam kłopoty finansowe, jestem straszona policją, strażą miejską i wszelkimi możliwymi służbami. Na razie nie chcę pogłębiać swoich problemów. I bez tego momentami czuję się zaszczuta. Dowód? Proszę bardzo. Oto dziś koleżanka wręczyła mi kopertę, na której drukowanymi literami napisano WEZWANIE (sygnatura akt: JH/88/13).

Rozdygotałam się. Nie przyjrzałam się dokładnie kopercie. Nerwowo rozerwałam ją, a tam… Wezwanie mnie na świadka…

Nadal dygotałam i to dygotałam naprawdę. Po prostu serce waliło mi jak młot, bo dopiero co kilka dni temu byłam w sądzie i jestem tym wszystkim już naprawdę zmęczona. Pewnie dlatego dopiero po chwili wyczytałam, że jako świadek wzywana jestem przez… „kierownika Sidorowskiego” na… odsłonięcie tablicy Jana Himilsbacha. Kamień spadł mi z serca. Niestety uroczystość się odbyła, a zaproszenie dotarło po terminie. I przyznam, że choć wywołało takie palpitacje serca, to jednak uważam je za świetny, bo oryginalny pomysł. No i na koniec ciekawostka. Pewien znany reżyser też dostał podobne zaproszenie na uroczystość. I też, podobnie jak ja, się zdenerwował. Jak to miło wiedzieć, że w swoim strachu przed wezwaniami nie jest się osamotnionym.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...