Stres, czyli w szponach ponętnej Skręcipitki

Spread the love

A więc jedziemy! Już kilka tygodni temu Ulubiony dostał zawiadomienie, że wraz ze spektaklem „Listy do Skręcipitki” zakwalifikował się do udziału w konkursie podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Jednego Aktora odbywającego się w ramach Wrocławskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora. I tak w najbliższą sobotę 19 października o 15:30 na Czarnej Scenie PWST Filia we Wrocławiu ul. Braniborska 59 będzie można zobaczyć „Listy do Skręcipitki”, czyli spektakl, nad którym we trójkę wraz z reżyserką i Ulubionym siedzieliśmy pół roku i cały czas się nim jeszcze zajmujemy. Jeżeli ktoś myśli, że stres przed festiwalem odczuwa tylko aktor – jest w błędzie. W nerwicy jest także reżyserka Małgosia Szyszka, u której jest to nerwica zwielokrotniona, gdyż zaraz potem wylatuje do Meksyku pokazywać tam swoje filmy o Jerzym Grotowskim. Ja też mam nerwicę, choć być może moja nerwica w porównaniu z nerwicą Ulubionego to pestka. Dziś miał problem pod tytułem „krawat trzeba zawiązać inaczej” oraz „kołnierzyk i mankiety koszuli trzeba nakrochmalić”. Ja mam nerwicę pod tytułem: Czy niczego nie zapomnimy? Trzeba w końcu wziąć kostium, rekwizyty, scenografię, płytę z muzyką, rzutnik, laptop, ładowarki, kamerę, statyw, aparat fotograficzny, baterie, kasety, nośniki do kamery i aparatu itd. Plus oczywiście rzeczy osobiste. Bardzo bym nie chciała, by na miejscu okazało się, że np. nie mam na zmianę bielizny lub butów. Albo, że zapomniałam kosmetyków lub… dokumentów. (A tak mi się już kiedyś zdarzyło.) Czy starczy nam kasy na podróż? Na festiwal jedziemy na własny koszt, nocujemy na własny koszt i jemy na własny koszt. Czy nic się nie zepsuje po drodze? No i plus główny powód nerwów, czyli sam spektakl. Czy w trakcie wszystko będzie dobrze? Czyli… czy film, który jest częścią scenografii wyświetli się bez usterek? Czy sprzęt, którym dysponuje teatr odtworzy nasze płyty z dźwiękami? Wbrew nerwicy, która opanowała Ulubionego, ja najmniej martwię się o to, jak on wypadnie. Bardziej, jak zwykle, o sprzęt. W końcu przedmioty martwe bywają złośliwe… Oczywiście trochę poprzeżywałam też rzucane przez różnych pseudożyczliwych znajomych uwagi, jakobym to ja załatwiła Ulubionemu udział w festiwalu. Boże, jakim trzeba być, że tak się wyrażę „złośliwym głąbem”, by tak myśleć! Przecież oceniane były spektakle na podstawie rejestracji! Czyli patrzono, jak aktor gra! Już pomijam, że nie mam pozycji dawnego pierwszego sekretarza KC PZPR, który dzwonił i mówił: „wicie-rozumicie, ale towarzyszu załatwcie mi to pozytywnie.”  Naprawdę oceniano spektakle! A jaki ja mam wpływ na to, jak gra Ulubiony? No niestety ludzie tacy są. W końcu, gdy na festiwalu Emigra przyznano mi nagrodę za film „Kto ty jesteś?” życzliwi powiedzieli, że pewnie zgłoszono trzy filmy. Normalnie człowiek człowiekowi dziennikarzem.

Jeśli ktoś myśli, że po zakończeniu festiwalu stresy nam miną, to zapewniam, że raczej nie. Wszystko dlatego, że potem jedziemy na drugi festiwal, czyli IV edycję Festiwalu Monodramów Monoblok do Gdańska (spektakl jest 8 listopada) – tam na szczęście nie płacimy za nocleg. A potem… czeka nas kolejna meganerwica. Otóż gramy 13 listopada z okazji Święta Niepodległości w… Muzeum Niepodległości. To w końcu bardzo prestiżowa placówka. Na dodatek na scenie stoi fortepian, którego nie da się wynieść. Ponieważ nieruchomy wielki rekwizyt głupio będzie wyglądał, kiedy nie będzie używany, więc… stwierdziliśmy, że Ulubiony musi zagrać nie tylko na trąbce, ale również choć zabrzdąkać na fortepianie… Wprawdzie skończył on szkołę muzyczną na fortepian, ale w domu mamy tylko klawisze elektryczne… O losie! Przewiduję pogłębiająca się nerwicę vel tremę. A jaki tego będzie efekt – ktoś spyta. Sama chciałabym wiedzieć. Na razie wiem jedno. Od początku roku wszyscy jesteśmy w szponach mojej prababci, czyli ponętnej Skręcipitki i mam wielką nadzieję, że uda jej się porwać w swoje szpony i innych – w tym jurorów.

I tak na koniec. Zwykle po spektaklu puszczamy widzom film: Zdarzyło się naprawdę. na festiwalach go nie zaprezentujemy. gdyby ktoś chciał przyjść na spektakle festiwalowe nie zobaczy tego. Ale… może go ten film zachęci? Wszystkich Wrocławian i dolnoślązaków oraz Gdańszczan, Trójmiejszczan i Pomorzan i Kaszubów – zapraszam…

A tu zwiastun…

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...