Piszę do Pana, Panie Internecie, by grzecznie zapytać. Czemu w Pańskim cyberświecie wiele serwerów traktuje mój adres e-mail brzmiący piekarska@piekarska.net, jako spam? Czemu tak jest w tym Pańskim internetowym świecie, że domena globalna o końcówce „net” ma takie negatywne konotacje? Przecież spamerem nie jestem? Za swoją domenę płacę? Za hosting również? Czemu choć płacę, to nie mogę wymagać od Pańskiego świata godnego traktowania mojej domeny? Spyta Pan o przykład? Proszę bardzo! Pierwszy z brzegu.
Ponieważ wraz z mężem, który jest aktorem i koleżanką reżyserką, przygotowujemy monodram, więc ja, jako współautorka scenariusza, a także osoba odpowiedzialna za promocję, od wielu tygodni ślę listy do ewentualnych sponsorów i patronów medialnych. Co drugi list nie dochodzi do adresata! Dowiaduję się o tym po wielu dniach bezskutecznego oczekiwania na odpowiedź. Dzwonie i wtedy słyszę, że mój e-mail nie dotarł. Adresat po rozmowie ze mną jest nawet projektem zainteresowany, ale nie może się z nim zapoznać, bo żaden mój e-mail do niego nie dochodzi. Dziś była kuriozalna sytuacja, kiedy to, co chciałam napisać wysłałam… faxem! A tak Panie Internecie! W czasach e-maili fax nadal się przydaje. Przydaje się wszędzie tam, gdzie Pański cyberświat traktuje mój adres, a przede wszystkim końcówkę mojej domeny, jako coś złego i zagrażającego bezpieczeństwu serwerów wielkich koncernów.
Dziś jeden z informatyków poradził mi zmianę domeny, ale… na jaką? Piekarska.pl, piekarska.com, piekarska.eu czy piekarska.info są zajęte. Wolna jest jedynie piekarska.xxx. Te iksy kuszą, bo takie frywolne, ale… pomijając cenę domeny poważnie zastanawiam się, czy to ma sens. Czy domena o końcówce xxx jest odpowiednia dla pisarki, która jeździ na spotkania z młodzieżą? Poza tym… Tak retorycznie tylko spytam, Panie Internecie, dlaczego ja mam się zmieniać? Czemu ja mam zmieniać swoją domenę? Czy kiedy ją kupowałam to czy Pan, na jakiejkolwiek ze swoich stron informował mnie, że z taką domeną mogę być podejrzewana o bycie spamerem? Proszę Pana o odpowiedź, bo Pański wszechwiedzący syn, znany jako dr Google na ten temat milczy, a jego siostra, a Pańska córka Wikipedia w ogóle nie ma pojęcia, o co pytam. Poukładała sobie informacje, jak kredki w piórniku i nie zajmuje się takimi przypadkami, jak mój. Co Pana zdaniem powinnam zrobić?
Z poważaniem – Małgorzata Karolina Piekarska
(W sieci od 1994 roku)
PS No czy nie można się wściec? Ale trochę sponsorów już mamy…