Pomóżmy „Kontratekstom”

Spread the love
Drodzy Czytelnicy „Kontratekstów”.
Nasz internetowy magazyn jest w sieci od 2004 roku. Od początku kieruje nim Krzysztof Łoziński, dziennikarz, reporter i pisarz. Wydawcą jest Fundacja Wolności Prasy „Kontrateksty”, która kieruje dziennikarz Piotr Rachtan. W serwisie zamieściliśmy blisko 6 tysięcy artykułów, nie mówiąc o książkach, galeriach zdjęć itp.

Tzw. pocztą pantoflową dostałam list. Treść pozostawię bez komentarza. Podkreślę tylko to, co może pomóc zrozumieć czytelnikom przyczyny, dla których ten list zamieszczam w rubryce POMÓŻMY.

Drodzy Czytelnicy „Kontratekstów”. Nasz internetowy magazyn jest w sieci od 2004 roku. Od początku kieruje nim Krzysztof Łoziński, dziennikarz, reporter i pisarz. Wydawcą jest Fundacja Wolności Prasy „Kontrateksty”, którą kieruje dziennikarz Piotr Rachtan. W serwisie zamieściliśmy blisko 6 tysięcy artykułów, nie mówiąc o książkach, galeriach zdjęć itp.

Uczestniczyliśmy w najróżniejszych inicjatywach, pisaliśmy o aktualnych, przykrych i zawiłych sprawach, nie zamykając serwisu przed żadnym autorem, o ile pisał z sensem i przekonaniem.
Dziś nasza inicjatywa staje przed najtrudniejszym zagrożeniem, wynikającym wprost z podstawowej zasady dziennikarstwa – uczciwej informacji.

Kilka lat temu, 12 czerwca 2006 roku, działając na podstawie statutu naszej fundacji, stanowiącego iż jednym z czołowych celów fundacji jest dbałość o wolność prasy i wolność słowa, zamieściliśmy w całości i bez komentarza jawny dokument: Oświadczenie Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy SDP, podpisane odpowiednio przez prezes Krystynę Mokrosińską i dyrektora Miłosza Marczuka. Oświadczenie to zostało przez zarząd SDP rozesłane do licznych redakcji. Zamieszczone było także w serwisie Polskiej Agencji Prasowej. Dotyczyło ono kuriozalnej decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, który zabronił Tomaszowi Sakiewiczowi publikowania czegokolwiek na temat pana Bogusława K. Nie musimy chyba tłumaczyć, iż z Tomaszem Sakiewiczem, którego gazety notorycznie mijają się z prawdą, nie jest nam po drodze. Niemniej jednak, zakazywanie komukolwiek, czy jest to Sakiewicz, czy ktokolwiek inny, publikowania wszystkiego, zanim człek jeszcze cokolwiek napisał, jest typowym zapisem cenzury znanym nam z czasów urzędu na Mysiej – „zapisem na osobę”. Oświadczenie zresztą miało taki właśnie tytuł: „Dziennikarze przeciw sądowej cenzurze” i tylko taki aspekt tej sprawy nas interesował. Statut fundacji i jej nazwa zobowiązują nas do piętnowania wszelkich przejawów cenzury, niezależnie od tego, przeciw komu jest ona skierowana. Informacja z naszej strony była całkowicie zgodna z prawem prasowym, które w art. 12.1 p 1 mówi: dziennikarz powinien zachować szczególną staranność w dążeniu do prawdy LUB PODAĆ ŹRÓDŁO… Podaliśmy prawdziwą informację (o tym, iż istnieje dokument takiej treści i dodatkowo podaliśmy źródło). Wspomniane oświadczenie zawierało zwrot o tym, iż Sakiewicz wymienił Bogusława K. jako osobę związaną z tak zwaną „moskiewską pożyczką”, bez zajęcia stanowiska, czy taki związek rzeczywiście istniał.

Po pewnym czasie (liczonym w latach) otrzymaliśmy pismo od adwokatów pana Bogusława K. (do dziś nie wiemy, kto to jest, poza imieniem i nazwiskiem, i w ogóle nas to nie obchodzi), którzy domagali się usunięcia wspomnianego oświadczenia z archiwum Kontratekstów, gdyż Tomasz Sakiewicz nakłamał na jego temat w swych publikacjach, a jego kłamstwa zostały przytoczone w tej publikacji. Odpowiedzieliśmy, iż usuwanie archiwalnych publikacji z dawno wydanych numerów gazet jest praktyką niedopuszczalną, stosowaną jedynie w Korei Północnej. Gotowi jesteśmy natomiast na wszelkie formy zabezpieczenia dóbr osobistych pana Bogusława K. przewidziane przez prawo prasowe, jak sprostowanie, przeproszenie, zamieszczenie polemiki… Zadeklarowaliśmy też chęć ugodowego załatwienia sprawy, bo żadne naruszenie dóbr osobistych Bogusława K. nie jest naszą intencją i nigdy nią nie było Zaznaczyliśmy, że my informujemy jedynie o istnieniu dokumentu SDP, a nie jesteśmy autorami jego treści, więc pretensja skierowana jest pod niewłaściwym adresem. Druga strona w ogóle nie podjęła rozmowy. W tej sytuacji, redaktor naczelny naszej gazety zamieścił pod oświadczeniem SDP wyjaśnienie redakcyjne, powołując się na pełnomocników Bogusława K., jako na źródło, iż Tomasz Sakiewicz nakłamał, przegrał sprawę sądową, przepraszał. Uważaliśmy, że sprawa jest załatwiona, bo w tym momencie z publikacji jednoznacznie wynikało, iż Sakiewicz napisał o Bogusławie K. nieprawdę. Tak więc nasza gazeta nie zajmowała się rozstrzyganiem, kto ma rację w sporze Sakiewicz – Bogusław K. My informowaliśmy o istnieniu dokumentu – oświadczenia SDP, głoszącego, iż sąd zastosował akt cenzury.

Po długim czasie całkowitego milczenia ze strony pełnomocników Bogusława K. wystąpili oni z pozwem cywilnym do Sądu Okręgowego w Krakowie. Nie domagali się sprostowania, przeproszenia itp., a jedynie usunięcia z archiwum publikacji w całości (po kilku latach od jej powstania). W sprawie zajęliśmy od początku takie stanowisko, jak wcześniej: jesteśmy gotowi do wszelkich przewidzianych prawem prasowym kroków dających satysfakcję panu Bogusławowi K., nie kwestionujemy faktu, że Tomasz Sakiewicz napisał o nim nieprawdę, ale nie możemy usuwać archiwalnych tekstów, bo jest to sprzeczne z etyką dziennikarską i nieuczciwe. Tylko w jednym kraju, w Korei Północnej zmienia się po latach treść wydanych już gazet i drukuje ich nowe, wygodniejsze wersje. Pominiemy w tym miejscu opis przebiegu sporu sądowego, bo nie jest to aspekt najważniejszy. Istotny jest efekt końcowy.
Początkowo Sąd Okręgowy w Krakowie przyznał nam rację i oddalił powództwo Bogusława K. Wyrok został zaskarżony przez stronę powodową i 30 maja 2012 Sąd Apelacyjny w Krakowie wydał wyrok w tej sprawie. Ponieważ nikt z naszej strony nie był obecny na rozprawie, następnego dnia redaktor naczelny „Kontratekstów”, Krzysztof Łoziński, zadzwonił do sekretariatu sądu z pytaniem, co sąd postanowił i otrzymał lakoniczną odpowiedź: „sąd oddalił apelację”. Taką informację przekazał prezesowi fundacji, Piotrowi Rachtanowi i przewodniczącemu rady fundacji, Witoldowi Filipowiczowi. Uznaliśmy, że sprawa jest zakończona i można o niej zapomnieć.

Ku naszemu zdumieniu, na początku sierpnia, dostaliśmy od adwokatów pana Bogusława K. wezwanie do zapłaty kosztów sądowych w wysokości 1487 złotych oraz ponowne żądanie usunięcia publikacji z archiwum, pod groźbą kolejnego procesu. Wielkie było nasze zdziwienie, gdyż dysponowaliśmy informacją z sądu, że sprawę wygraliśmy.

Do dziś nie otrzymaliśmy z sądu sentencji wyroku, mimo dość długiego już czasu od naszego wniosku o jego nadesłanie. Treść wyroku znamy jedynie z relacji drugiej strony procesowej. Jest to sytuacja wysoce nienormalna.
Według relacji strony powodowej, Sąd Apelacyjny w Krakowie wydał kuriozalny wyrok. W punkcie pierwszym sąd oddala apelację pana Bogusława K., czyli stwierdza, że sprawę wygraliśmy, zaś w drugim punkcie zasądza od nas na rzecz pana Bogusława K. koszty sądowe w wysokości 1487 złotych, uzasadniając to tym, że sprawę przegraliśmy, bo przyznaliśmy, że twierdzenia Sakiewicza są niezgodne z prawdą (nigdy nie twierdziliśmy, że są prawdziwe, a przedmiot sporu był zupełnie inny – o usunięcie tekstu z archiwum, a nie o to co jest w nim napisane).
Tymczasem 11 listopada 2012 Krzysztof Łoziński otrzymał wezwanie do zapłaty od komornika sumy już znacznie większej, bo powiększonej o koszty egzekucji, w sumie ok. 2300 zł. W wezwaniu napisano że: „komornik zajmie cały majątek dłużnika i w tym celu zarządzi otwarcie mieszkania oraz innych pomieszczeń i schowków dłużnika, jak również przeszuka jego rzeczy, mieszkanie i schowki oraz powiadomi pracodawcę o zajęciu wynagrodzenia, wierzytelności ze wszelkiego rodzaju umów cywilno prawnych. Powyższa czynność odbędzie się z udziałem policji i ślusarza. Co zwiększy koszty o minimum 1000 zł. Zajęte ruchomości zostaną odebrane dłużnikowi i oddane pod dozór osobie trzeciej, bądź złożone w magazynie komornika, a następnie sprzedane w drodze licytacji publicznej.”

Jednym słowem, groźny przestępca Krzysztof Łoziński, który zresztą wspomniane koszty sądowe już zapłacił za siebie i fundację, i w tym celu musiał się zadłużyć, bo kwota znacznie przewyższa całą jego emeryturę, ten groźny przestępca zostanie przykładnie ukarany konfiskatą całego majątku i zlicytowaniem za… opublikowanie zgodnej z prawdą informacji o dokumencie: oświadczeniu SDP, otrzymanego od SDP oraz z serwisu PAP.

Naszym zdaniem, zarówno wyrok, jak i postępowanie sądu oraz komornika (wprowadzenie w błąd przez sekretariat sądu, wielomiesięczne nieprzysyłanie sentencji wyroku, podjęcie egzekucji także za fundację, wobec jednego człowieka, który do dziś nie dostał treści wyroku) są skandaliczne. Jeśli przyjąć rozumowanie sądu, że prasie nie wolno podać do wiadomości treści dokumentu, bo ktoś inny napisał w nim, że jeszcze ktoś inny napisał nieprawdę, to media w ogóle nie mogłyby funkcjonować. Niebywały jest też wyrok: fundacja i Łoziński sprawę wygrali, nie muszą spełniać żądania powoda i usuwać tekstu z archiwum, ale muszą zapłacić koszta sądowe, bo sprawę przegrali, gdyż przyznają, że Sakiewicz kłamał.

Fundacja nie dysponuje żadnymi środkami. K. Łoziński jest emerytem na bardzo skromnej emeryturze. Pożyczone na spłatę kosztów pieniądze musi oddać, nie bardzo wiadomo z czego. Ma tylko skromną emeryturę specjalną przyznaną przez premiera za zasługi dla Polski. Emerytura z ZUS mu się nie należy, bo zbyt wiele razy był wyrzucany z pracy i wsadzany do więzień za opór wobec komuny.
Krótko mówiąc – nie mamy pieniędzy.

Chcemy utrzymać magazyn w sieci, chcemy, by opinie, komentarze i artykuły docierały do Was, ale dlatego potrzebujemy Waszej pomocy, o którą się zwracamy.

Podajemy dane:
Fundacja Wolności Prasy „Kontrateksty”.
Nr KRS: 0000235872
Adres: ul. Korfantego 3a, 01-496 Warszawa.
Konto: Pekao S.A., XI O w Warszawie
90124011381111001007329459
Dla wpłat z zagranicy: należy przed numerem konta wpisać PL, czyli:
PL90124011381111001007329459
raz wpisać Swift: PKOPPLPW

Krzysztof Łoziński, redaktor naczelny Kontratekstów
Piotr Rachtan, prezes zarządu Fundacji Wolności Prasy „Kontrateksty”

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...