Tak to już jest, że mam w życiu pod górę. Gdy w czerwcu pisałam o kłopotach z blogiem, rozjeżdżającym się szablonem itd. dostałam od Onetu propozycję blogowania na nowej platformie blog.pl. Nie byłam zbyt chętna, ale… po wielu próbach zmieniana czegoś w blogu na Onecie poddałam się. Skorzystałam z propozycji zaistnienia na portalu blog.pl. Prawie pół roku pieczołowicie na piechotę przenosiłam stare wpisy. Dziesięć dni temu skończyłam to robić. I kiedy wreszcie odetchnęłam… dostałam maila, że mój stary blog będzie przenoszony do nowego systemu na portalu blog.pl. Innymi słowy to co zrobiłam sama na piechotę zrobi teraz za mnie Onet! I to bez względu na to, czy mi się to podoba czy nie. Pomyślałam, że szkoda tylko, że gdy pół roku temu powiedziano mi, że coś takiego jest planowane, powiedziano, ze nie wiadomo kiedy, nie podano terminu przenosin i ja pół roku jak idiota na piechotę przenosiłam wpisy! A mogłam siedzieć nad książką! Ale… nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przenosząc podzieliłam wpisy na kategorie, otagowałam, a więc automatycznie zrobiłam jakiś porządek w notatkach. Gdy trzy dni temu weszłam na starego bloga znalazłam tam przycisk „ulepsz bloga”. Posłusznie kliknęłam. Przenoszenie wpisów trwało trzy dni. Przez ten czas biłam się z myślami co tu robić, bo nie chciałam i nie chcę mieć dwóch blogów. Podjęłam więc tzw. „męską decyzję”. Starego uporządkowałam i napisałam ostatni wpis. Właściwie jedno zdanie, że od dziś można mnie czytać tylko tu pod adresem piekarska.blog.pl. I tak… zaczynam nowe życie blogerskie. Już tylko raz coś piszę i zamieszczam. Starzy czytelnicy – zapraszam pod ten adres. Jeszcze może tylko zrobię tu kilka galerii… Ale to jeszcze chwilka…
PS Pisałam ten tekst i zapomniałam o nastawionych w kuchni jajkach na twardo. Wybuchły. Fragmenty są na żyrandolu, ścianach, szafkach itd… Te z podłogi zjadł pies merdaniem ogona chwaląc polowanko. Na śniadanie musiałam zadowolić się kanapkami, bo garnek do gotowania jajek wylądował w kuble na śmieci.