Niby nic, a jednak coś, czyli ostatnie słowo o blog.pl

Spread the love

Kiedy zaczynałam blogować miałam już swoją stronę internetową. Zapłaciłam wtedy sporą sumę za napisanie silnika w cms. Mogłam jednak z powodzeniem umieścić na swojej stronie także blog. Wybrałam jednak blogowanie na portalu Onet. Wydawało mi się, że będę wtedy między innymi blogerami na równych z nimi prawach.

Po jakimś czasie Onet przydzielił mi nawet opiekuna, który miał mi pomagać w problemach, a nawet zajmował się wyszukiwaniem atrakcyjnych wpisów mojego autorstwa i zamieszczaniem ich na głównej stronie portalu. Blogowanie na Onecie nie było jednak sielanką. Miałam mnóstwo uwag. Zwłaszcza dotyczących przestrzeni dyskowej na zdjęcia. Napisałam raz w tej sprawie do swojego opiekuna, czy nie można prosić o jej zwiększenie – ja zapłacę. W odpowiedzi zwiększono mi ją za darmo, jako autorce bloga z rubryki „znani blogują”, ale to zwiększenie było mizerne i w krótkim czasie znów zapchałam przydzielone mi miejsce na serwerze.

Dwa lata temu mój osobisty opiekun zniknął. W chwilach, kiedy miałam jakieś problemy z portalem, moje listy pozostawały bez odpowiedzi. Ponieważ zbiegło się to ze zmianami politycznymi w Polsce, więc zaczęłam się zastanawiać, czy nie ma to jakiegoś związku. Nie podoba mi się rząd, ale niestety opozycja również. W podzielonym społeczeństwie większość wymaga jednak opowiedzenia się po którejś ze stron konfliktu, a ja stoję na środku jak ta żaba z dowcipu. Czy to ma wpływ? Moje wpisy przechodzą bez echa tzn. czytelnicy piszą, ale Onet je olewa. O co chodzi?

Zaczęłam się też zastanawiać nad przeniesieniem bloga na swoją stronę, bo ze zdjęciami łatwiej, kontrola większa i nic nie znika, ale czasu nie miałam. Aż właściwie zdecydowano za mnie. Blog.pl przysłał swój „słynny” list. Moje listy do blog.pl na temat strony technicznej przenoszenia pozostały bez odpowiedzi. Poza jednym, w którym spytano o jaki adres chodzi, choć ten był podany w tytule maila i w stopce. Widać umiejętność czytania listów ze zrozumieniem nie jest mocna stroną pracowników portalu. Po udzieleniu odpowiedzi, że podałam adres w stopce i tytule, ale na wszelki wypadek podaje jeszcze raz nastała błoga, trwająca do dziś, cisza. Natomiast portal Wirtualnemedia.pl opublikował artykuł dotyczący zamknięcia onetowskiej blogosfery. Wynika z niego, że formuła platformy z blogami wypaliła się, bo zabiły ją media społecznościowe.

W ogóle tego nie kwestionuję. Na pewno blogowanie na własnej platformie i pod własną marką jest lepsze. A ludzie częściej czytają wpisy na Facebooku czy tweety na Twitterze niż wpisy na blogach. Natomiast zastanawia mnie konieczność zamykania całego portalu. Czy nie lepiej po prostu zamknąć możliwość publikowania nowych postów, a to co do tej pory zostawić, chyba, że autorzy napiszą, że już przenieśli swoją treść? Zupełne zamykanie portalu to dla mnie wyrzucanie do kosza całej masy blogów autorstwa ludzi, którzy już nie żyją. Przykładów jest wiele.

Jeden z nich to blog: „Zatrzymać chwilę” Dominiki, Darii i Patrycji – http://d-d-p.blog.onet.pl/

Ten blog dostał nagrodę w konkursie blog roku w 2007 roku. W swoim czasie zrobił na mnie ogromne wrażenie. Założyły go trzy dziewczyny, które poznały się podczas terapii nowotworowej w szpitalu onkologicznym. Dwie z nich już nie żyją:

Patrycja (ur. 11 lutego 1992 – zm. 9 października 2007) leczyła się na ostrą białaczkę nielimfoblastyczną. Uwielbiała zwierzęta, a szczególnie koty. Miała własnego, który się wabił Wacek. Była fanką Christiny Aguilery.

Dominika (ur. 11 listopada 1990 – zm. 26 marca 2009) leczyła się na mięsaka. Uwielbiała Paranienormalnych, łowców.b i ogólnie kabarety, szczególnie w występach „na żywo”. No i Szymona Majewskiego który dla niej był poza konkurencją. Jej pasją była fotografia i marzyła o porządnym sprzęcie.

Została Daria, która od ponad 8 lat jest zdrowa, ale… chemia odcisnęła w jej organizmie piętno. onet

Kilka lat temu napisała na blogu, że ich blog, który prowadziła z nieżyjącymi już koleżankami dostał się do tzw. Panteonu Blogerów. Co to takiego?

„Panteon Blogerów, co jest wyróżnieniem dla blogów ważnych, wartościowych, znanych, a z różnych powodów już nie prowadzonych. Co istotne, miejsce w Panteonie zarezerwowane jest tylko, dla tych blogerów, którzy odcisnęli piętno na blogosferze, czymś się wyróżnili lub ich wyróżniono, a zniknięcie ich internetowych dzienników byłoby niepowetowaną stratą. Dzięki dołączeniu blogu do Panteonu zyskuje on status niekasowalnego, co w praktyce oznacza, że jest odporny na działanie osławionego automatu kasującego blogi, do których długo nikt się nie logował.”

Czy naprawdę ten nie zostanie skasowany? Czy Daria, która pokonała chorobę, zostanie psychicznie zmuszona do przenoszenia treści bloga na inną platformę lub zakładania własnego portalu? Napomknę tylko, że fragmenty bloga znalazły się w swoim czasie w podręcznikach.

Drugim przykładem jest blog „Po stronie prawdy” autorstwa Jacka Gotliba – http://azraelkubacki.blog.onet.pl. Poznaliśmy się kiedyś, a nawet wypiliśmy wysokoprocentowe „małe conieco” na jednej z imprez poświęconych blogosferze. Jacek blogujący pod pseudonimem Azrael Kubacki zmarł 10 kwietnia 2015 roku. Paradoksalnie jego ostatni wpis brzmiał:

Za kilka tygodni będziemy już mieli kolejną, dla wielu smutną rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Ostatnio, kiedy pojawiły się w mediach informacje o tragedii całej załogi Tu154M, samolotu pilotowanego przez polską załogę pod Smoleńskiem (z ważnej wysokości przekazywano pilotom informacje o wysokości ostatnich minut lotu tupolewa), odbicie dyskusji było bardzo nieduże. Dyskusji na temat katastrofy, była w polskich mediach obfitość, wartość była umocowana nie na tle badanych spraw, lecz po stronie politycznej. W tym roku było inaczej – nawet po stronie zespołu Antoniego Macierewicza. Jego poglądy i dowody straciły na znaczeniu – nie tylko politycznym.
W tym roku odczytano ważne informacje na temat wysokości lotu i pozwolenia do działań załogi tupolewa. Okazało nie tylko na podstawie zapisów technicznych, lecz głównie na podstawie nagrań i taśm, że samolot schodził poniżej zalecanej wysokości. Warto również wspomnieć, o czym nie mówiono i pisano w czasie tego raportu, w jaki sposób odczytano najważniejsze urządzenia wysokości. Dlaczego? Może będą te informacje w następnym raporcie.
Raport komisji Jerzego Millera wykluczył dwie sprawy. Nie było zamachu i związanej z tym destrukcji samolotu przed upadkiem na ziemię, nie było również nacisków bezpośrednich na załogę Tu 154M, choć była zapewne presja podjęcia próby lądowania. Skończyły swój żywot wszelkie teorie spiskowe, lansowane wprost przez środowiska „Gazety Polskiej”, Radia Maryja, będące podstawą i paliwem działalności zespołu Antoniego Macierewicza. Nie oznacza to jednak, że te teorie nie będą funkcjonować dalej, jak sobie tego życzy Antoni Macierewicz, i jak się okazuje, w placówce sejmowej także politycy PiS-u.

Pamiętam jego ostatnie zdjęcie na Twitterze, które zamieścił na dwa miesiące przed śmiercią.

https://twitter.com/AzraelK/status/563459409977040896

Po śmierci w Internecie żegnali go ci, którzy się z nim zgadzali i ci którzy się nie zgadzali. Nawet Andrzej Duda, wówczas kandydat na prezydenta, napisał RIP.

Na szczęście blog Jacka, który wsadzał kij w polityczne mrowisko nie zniknie z sieci. Wszystko dlatego, że sam Jacek jeszcze za życia założył własną platformę – http://www.azraelk.eu. Ale ilu nie zdążyło?

Co ze zmarłą w 2007 roku Miriam, która swoje zapiski o walce z choroba prowadziła cztery lata, dając nimi nadzieję innym chorym? http://miria.blog.onet.pl. 23 listopada 2007 roku pojawił się na jej blogu następujący wpis:

Jakiś czas temu Miriam do mnie napisała:
„(…)Sloneczko, juzpowoli odchodze i przepraszam za to.kocham cie.
MYŚLĘ, ŻE PAMIETASZ KOD DO MOJEGO BLOGA
jakby mi sie umarlo, otworz tego bloga, i powidz, ze mi sie zmarlo i zostaw komentarze otwarte.(…)”
Nadszedł właśnie ten dzień…
Szyba Wenecka

Nie wymagam, by Onet.pl ciągnął platformę blogową, skoro badania pokazują, że spada liczba czytelników. Ale moim zdaniem minimum szacunku dla zmarłych blogerów wymaga, by pochylić się nad ich wieloletnią pracą. Czy portal to zrobi? Do planowanego zamknięcia zostało niecałe półtora miesiąca.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...