„- Czterdzieści pięć lat – to epoka ostatniej miłości, najgorszej – odpowiedział doktór.
– Znawcy mówią, że pierwsza miłość jest najgorsza – szepnął Wokulski.
– Nieprawda. Po pierwszej czeka cię sto innych, ale po setnej pierwszej – już nic.”
To fragment dialogu między doktorem Szumanem a Stanisławem Wokulskim. Bohaterami jednej z moich ukochanych powieści.
Czy ostatnia miłość naprawdę jest najgorsza? Jak poznać miłość? Nad tym głowili się i poeci i psychologowie i ja czasem się głowię rozglądając wokół. Od wielu miesięcy jestem świadkiem przedziwnej historii wśród bliskich znajomych w wieku Wokulskiego. Ostatnio historia doszła do absurdu, bo dzieje się już tylko w głowie JEGO.
Bohaterowie to: ON – lat 45. ONA – lat 47. ONA po dwóch miesiącach spotkań ma go dosyć, ale… ciągle jest jej GO żal. Mówi, że GO nie chce, ale jeszcze przez jakiś czas odbiera telefon, rozmawia itd. W końcu nie życzy sobie kontaktu. Zwłaszcza, że wiele razy stwierdziła, że ma do czynienia z osobą co najmniej dziwną. (Mniejsza już o to z jakich powodów. Ważne, że ona GO nie chce i koniec.) ON cały czas jest zakochany i to podobno romantycznie… Dowód? Gdy ONA jest u niego po raz ostatni, zaprowadza JĄ do swojej łazienki i pokazuje szczoteczki do zębów. Jedna jest JEJ, a druga JEGO. Obie stoją w szklaneczce i dotykają się włosami. ON mówi:
– Widzisz? Całują się!
Historia dociera do mnie po trzech miesiącach. Wtedy, kiedy się dzieje, kiedy pada to stwierdzenie jest jeszcze nie ważna, choć ONA słysząc o całujących się szczoteczkach wytrzeszcza oczy i zwyczajnie mówiąc „wymięka”. Zdarzenie w łazience mocy i wagi nabiera z czasem. Gdy ON dzwoni do przyjaciela i zwierza mu się ze swoich uczuć. Opowiada, że choć został porzucony to ma ciągle nadzieję, że jeszcze będą razem. Że codziennie wchodzi do łazienki i patrzy na całujące się dwie szczoteczki. Jedną JEJ drugą swoją. Informację, że ONA ze swojej łazienki JEGO szczoteczkę wyrzuciła, chyba puszcza mimo uszu. Dlatego przyjacielowi mówi:
– Główka jej szczoteczki to jest jej buzia. Główka mojej szczoteczki to moja buzia. I ja bym tak chciał ją całować, jak całują się te szczoteczki.
Na zadane mi pytanie, czy to nie jest urocze? Odpowiadam, że poniekąd owszem, ale tylko poniekąd. Gdyby ON miał 15 lat… Ale ma trzy razy tyle… Dlatego romantyzm znaleziony przez NIEGO w szczoteczkach do zębów budzi wprawdzie moje rozczulenie i uśmiech, ale też grozę i żal, i to taki, który dupę ściska.
Gdy to wyznałam od razu spotkałam się z zarzutem, że z wiekiem stałam się cyniczna. „Założono ci w tych twoich redakcjach chomąto pracy i od razu twój dawny romantyzm diabli wzięli.” – powiedziała jedna z najbliższych mi osób. Czyżby? A może po prostu, jak przyjaciel Wokulskiego doktor Michał Szuman, patrzę na świat nie przez różowe okulary tylko realistyczne? I tylko w przeciwieństwie do doktora żadnych włosów nie badam. Ani tureckich ani bułgarskich… Za bardzo kojarzą mi się ze szczoteczkami… Przecież te kiedyś były robione z włosia.