Biurokracja lekiem na rozpacz

Spread the love

W obliczu śmierci człowieka walka z biurokracja sprawia, że nie pogrąża się on w rozpaczy, bo musi stawić czoła masie debilizmów. To moja refleksja po ostatnich czterech dniach załatwiania formalności związanych z pogrzebem teściowej.

Debilizm pierwszy to sprawy cmentarne. Teściową chowamy w grobie, w którym leży jej siostra. Musieliśmy udowodnić, że siostra zmarła bezdzietnie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że siostra zmarła jako trzyletnia dziewczynka. Tłumaczyłam, że gdyby trzylatka była matką trąbiłyby o tym wszystkie encyklopedie i uczono by o tym na biologii, że zdarzył się taki przypadek w Polsce w latach dwudziestych… Na próżno. Eksio musiał pisać oświadczenie, że zmarła w 1925 roku trzyletnia ciocia zmarła bezdzietnie. To samo dotyczyło dziewięcioletniego braciszka teściowej, który w czasie okupacji hitlerowskiej zmarł na tyfus. Też Eksio musiał oświadczać, że dziewięcioletni wujek zmarł bezdzietnie. I tak dalej…

Debilizm drugi to PZU. Teściowa miała malutką polisę. Malutką do tego stopnia, że do wypłaty jest jakieś niewiele ponad tysiąc złotych. Bardzo by się te pieniądze jednak przydały, bo zasiłek pogrzebowy z ZUS nie starcza na pokrycie kosztów pogrzebu. I tu pojawiły się kolejne schody. Osobą uposażoną okazała się siostra teściowej. Siostra starsza o 11 lat, która kilka lat temu zmarła w tym samym domu opieki, w którym mieszkała teściowa. Pewnie gdyby teściowa przez ostatnie lata cokolwiek kojarzyła z otaczającej ją rzeczywistości, to uposażonego by zmieniła. Stało się jednak inaczej. Dlatego najpierw PZU twierdziło, że ubezpieczenie należy się zmarłej. Trzeba było udowadniać, że siostra nie żyje. Eksiowi nie chciano wydać jej aktu zgonu, bo nie jest w świetle prawa rodziną. Eksio napisał oświadczenie, że siostra matki nie żyje i podał jej daty urodzenia i śmierci Notariusz wystawiający Eksiowi akt poświadczenia dziedziczenia powiedział, że w świetle prawa, gdy uposażony umiera przed zgonem ubezpieczonego wypłata należy się spadkobiercy, czyli Eksiowi. Na dodatek o akt zgonu siostry ubezpieczonej do USC ma wystąpić sobie PZU. PZU twierdziło inaczej. Wykonaliśmy ileś tam telefonów Wyszło na nasze. W każdym razie jeździliśmy do PZU kilka razy pod koniec już się śmiejąc z tego wszystkiego.

Trzeci debilizm… Nie. Stop. Te dwa wystarczą już by zdurnieć.

Najmniej problemów było w domu opieki skąd odbieraliśmy rzeczy teściowej Właściwie to była wymiana towarów. My przywieźliśmy worki jej ubrań (przydadzą się dla innych pań), a odebraliśmy torebkę, w której był pluszowy piesek od Eksia, dwie pary okularów, szczoteczka do zębów, pusty portfel i zdjęcie babci czyli matki teściowej. Trochę się zdziwiliśmy. Nie liczyliśmy oczywiście na żadne kosztowności, ale… brakowało zdjęć Eksia, wnuczka i ukochanego psa. Spytaliśmy o to opiekunkę, a ona:

– No nie ma! Przecież jak raz w tygodniu dostawała napadu szału i agresji to darła wszystko. Ubranie na sobie darła, darła zdjęcia. Tylko zdjęcia matki nie udało jej się podrzeć, bo w ramce.

Pomyślałam sobie, że gdyby nie wielodniowa walka z debilizmami na cmentarzu pewnie ta informacja by nas załamała. A swoją drogą mieliśmy szczęście, że przez te trzy lata podczas wielu odwiedzin tylko raz ja trafiłam na dzień, w którym teściowa szalała. I tak myślę. Za życia i normalności to była niezwykle dzielna i energiczna kobieta. Wystarczył jeden upadek na ulicy, operacja wstawiania endoprotezy biodra i… po narkozie z energicznej kobiety zrobił się niezdolny do samodzielnego życia człowiek. Wyglądała tak samo, ale już nie była ta sama. Już nigdy nie udało nam się normalnie porozmawiać. A teraz oddychamy spokojnie chyba tylko dlatego, że ilość debilizmów przy załatwianiu jej pogrzebu przekroczyła normę. Ja opisałam tylko kilka…

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...