Taki mi się wierszyk ułożył po dzisiejszych przeżyciach, które oderwały mnie od siedzenia nad drugą częścią „klasy pani Czajki”. Otóż dostałam pismo pocztą, że wylosowano mnie spośród iluś tam przedsiębiorców i mam obowiązkowo wziąć udział w badaniu przez Urząd Statystyczny koniunktury gospodarczej w naszym kraju. Dlatego ciąży na mnie obowiązek wypełnienia formularza SP-3 „Sprawozdanie o działalności gospodarczej przedsiębiorstw za 2008 r.”. (Obowiązek udziału w badaniu wynika z art. 30 pkt 3 ustawy o statystyce publicznej z dnia 29 czerwca 1995 r. – straszyło pismo.) Wszystko pięknie, ale wydaje mi się, że jednoosobowa działalność dziennikarska jest czymś tak nietypowym, że nie da się tego do niczego przyłożyć i badanie będzie mało reprezentatywne. Nie ja jednak wymyśliłam te badania. Kilka dni temu przyszedł do mnie podobny w tonie email, ale nie miałam czasu się tym zająć. Poczta tradycyjna popędziła mi kota. Kartka krzyczała że „termin przekazania sprawozdania upływa w dniu 16 marca 2009 r.” Odnalazłam email, który jeszcze raz przeczytałam uważnie, potem jeszcze raz uważnie przeczytałam pismo otrzymane drogą tradycyjną, czyli przez Pocztę Polską. Z pism wynikało, że ankietę mogę wypełnić ON-line. Ucieszyło mnie to. Nie lubię chodzić na pocztę. Niestety załączony do listu login i hasło nie pozwalały na zalogowanie się na stronie Urzędu Statystycznego. Wpisywałam długo i namiętnie. Opadły mi ręce. Chciałam czy nie musiałam zgodnie z instrukcją zainstalować sobie jakiś program, który miał po wprowadzeniu danych sam połączyć się z Urzędem Statystycznym. Program po wielu trudnościach, których opisu oszczędzę (by nie zdołować tych, którzy to zadanie mają dopiero przed sobą) zainstalował się. Wpisałam swoje dane, choć to też nie było proste, bo nie chciało mi przyjąć numeru REGON. Dopiero po wnikliwszym wczytaniu się w instrukcję zorientowałam się, że na końcu mojego numeru REGON ma być jeszcze pięć zer. Wreszcie udało się. Podawszy swoje dane odpowiedziałam na mądre i najgłupsze możliwe pytania dotyczące prowadzonej przeze mnie działalności usługowej. Szczególnie podobało mi się pytanie o konkurencję zagraniczną. Czy się jej obawiam! (Nie wiem, który np. Chińczyk byłby w stanie napisać za mnie do „Cogito” kolejny odcinek „Sztuki pisania”. A nawet jeśli jakiś by napisał, to kto by to przetłumaczył? I za ile? Już chyba jednak taniej zamówić u mnie. Hi hi!) A potem sprawdziłam dokument pod względem poprawności, zapisałam plik w wielu formatach i wcisnęłam klawisz „wyślij”. Program zaczął krzyczeć, że nie ma adresu serwera. W pomocy do programu była informacja, że adres serwera wpisuje ów program automatycznie. Ten jakoś nie wpisał. Jaki jest adres serwera? A cholera, czyli Urząd Statystyczny tylko wie. No i zaczęłam przeszukiwanie dołączonej do programu instrukcji w formacie PDF, która zawierała 23 strony. Znalazłam po chwili ten cholerny adres i metodą wytnij/wklej wsadziłam w program. Zadziałało, ale… pojawiła się nowa niespodzianka. Program zażądał loginu i hasła. Podałam te, które dostałam na kartce przysłanej pocztą tradycyjną. Niestety… tak jak podczas rejestracji ON-line tak i OFF-line nie zostały uwzględnione. Cały czas program mówił (tak jak i strona internetowa Urzędu Statystycznego), że nie mam uprawnień. Wpisywałam hasło i login wielokrotnie, przyciskając przy tym pojedyncze klawisze niczym trzylatek, który uczy się trafiać kółkiem na kijek, by zbudować piramidkę. Daremnie. Program nie chciał połączyć mnie z serwerem Urzędu Statystycznego. Trudno. Chciałam, nie chciałam, zadzwoniłam pod numer podany w liście tradycyjnym, czyli do miłej pani z Urzędu Statystycznego w Brzezinach koło Łodzi, która wylosowała mnie do opieki. Cóż usłyszałam? „Pani to wydrukuje i przyśle pocztą. Ten program jest niedorobiony. My całe dnie nic innego nie robimy tylko odpowiadamy na takie telefony.” Uff. A ja już myślałam, że to coś ze mną jest nie tak. Wyszło jednak na to, że to program paszoł won. I nie ważne czy jesteś OFF czy ON.
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...