Złamałam się i włączyłam wczoraj TVP. Obejrzałam film Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało”. Tak jak obejrzałam oba filmy braci Sekielskich. Pierwszy „Tylko nie mów nikomu” i drugi „Zabawa w chowanego”.
Piszę dla nastolatków, więc obejrzenie filmów o tej tematyce jest moim obowiązkiem i to zarówno dziennikarskim, jak i pisarskim. Zresztą… w „Licencji na dorosłość” jest wątek pedofila. Nawet pedofila-celebryty. A opisana przeze mnie w powieści historia łączy w sobie kilka zasłyszanych autentycznych zdarzeń.
Wracając do filmu Latkowskiego. Nie jest on odpowiedzią na filmy Sekielskich, gdyż tym co działo się na Wybrzeżu Latkowski zajął się wiele lat temu. Jednocześnie, w przeciwieństwie do obu filmów Sekielskich, dokument pt. „Nic się nie stało” nie jest filmem o pedofilii.
Pedofil to ktoś, kto odczuwa pociąg do dzieci będących w wieku przed dojrzewaniem. A więc np. do dziewczynek bez piersi i w czasie, kiedy jeszcze nie miesiączkują. Do chłopców, których jądra nie produkują jeszcze plemników.
Tymczasem dokument Latkowskiego to film o napalonych bandytach zmuszających nieletnie do seksu i czerpiących z tego zyski. To jest kryminał, skandal, hańba etc. Dramat nastolatek, dramat rodziców. Ale z punktu widzenia medycyny nie jest to pedofilia, bo wszystkie nieletnie wyglądają jak kobiety a nie dzieci. Dlatego też pedofilem nie jest Roman Polański, który współżył z nastolatką. To prawo określa współżycie z kimś poniżej 15 roku życia jako pedofilię. Medycyna (psychologia) nie.
Paradoksalnie wg prawa dziecko do 12 roku życia nie powinno nigdzie samo chodzić (nawet samo jeździć windą). Gdy cokolwiek mu się stanie (wypadek na rowerze) rodzice są ciągani po sądach, że było niedopilnowanie. Po 15 roku życia seksu z nastolatkiem prawo nie ściga. Ale kluczowy jest wiek 12-15, kiedy psychicznie jest to dziecko, ale biologicznie przeważnie już nie. Rodzice nie muszą chodzić z nim za rękę i pilnować, choć ono (zwłaszcza dziewczynki) często ma już dorosły wygląd, ale nadal potrzebuje opieki i psychologicznego wsparcia. Piszę książki dla ludzi w tym wieku, więc wiem, jak to jest dramatycznie trudny okres w życiu. To wiek negowania autorytetu rodziców. Odrzucania go. I wtedy bardzo często na horyzoncie pojawia się jakiś dorosły, który mówi nastolatce, że widzi w niej dorosłego człowieka. Że on ją rozumie… Rodzice przecież ciągle traktują jak dziecko, a on… już jak dorosłego. I nagle… proponuje, namawia, a potem zmusza do robienia dorosłych rzeczy. Często wciągając w niesamowitą matnię.
Podobny wątek jest u mnie w powieści „LO-terii”. Wątek z życia wzięty. Nastolatka ucieka z domu z kierowcą TIR-a… Przed wieloma laty robiłam reportaż o dwóch nastolatkach, które uciekły z domu. Jedna z nich jeździła z kierowcą TIR-a po Polsce. A on w kabinie ciężarówki współżył z nią jak z żoną. Ona wierzyła, że jest jedyną, bo powiedział jej, że żona go nie rozumie etc. Po powrocie nastolatki do domu jej ojciec był w szoku. Dla niego to było jeszcze dziecko. Choć biologiczne kobieta, bo wielkie piersi, miesiączka… A tu trzeba było zrobić nie tylko badania w kierunku chorób wenerycznych, ale też czy nie ma przypadkiem niechcianej ciąży.
By było mniej takich problemów potrzebna jest edukacja seksualna polegająca przede wszystkim na tym, że się uczula dzieci, że są dorośli, którzy mogą je skrzywdzić. Ta edukacja seksualna, którą jedni lansują w jakiejś dziwnej formie, przez co drudzy się jej boją, powinna przede wszystkim dotyczyć właśnie tego. Dzieci powinny od najmłodszych lat być uczulane, że nie każdy dorosły chce dla nich dobrze, że nie każdemu można ufać, że są tacy, którzy mogą skrzywdzić, a nawet, że chcą to zrobić i ta krzywda jest ich celem.
Filmy Sekielskich są mocne, choć w wielu fragmentach przegadane. Ale nie wierzę, by cokolwiek zmieniły, by poruszyły kogokolwiek innego poza widzami. Kilku biskupów? Prokuratorów? Być może. Pedofile to kasta i są nie do ruszenia, bo są w każdym środowisku. Obecność ich wśród kleru oburza bardziej, bo w teorii powinny ich stamtąd wykluczyć Biblia i Katechizm, a co za tym idzie logika. Ale oni są. A społeczeństwo ich często wspiera. Co zresztą widać w obu filmach braci Sekielskich.
Film Sylwestra Latkowskiego jako dokument jest słaby. Miał być dynamit. Jest kapiszon. Po pierwsze: jak już wspomniałam, nie jest to film o pedofilii tylko ohydnym, podłym wykorzystywaniu nastolatek, którego finał powinien być w kryminale. To, że nie jest – to jest dopiero skandal. Jest więc to bardziej film o kulawym wymiarze sprawiedliwości i chorych układach w półświatku, a także o społecznej zmowie milczenia. Po drugie: mieli być znani celebryci, a jest dwóch panów – „Krystek” i „Turek”, których celebrytami trudno nazwać, bo jeden to jakiś bramkarz, a drugi właściciel klubu „Zatoka Sztuki”. Niby powiedziane jest, że tam bywali znani ludzie, ale ich nazwiska nie padają w trakcie filmu. Pokazanych jest kilka zdjęć z imprez. Jednak czy naprawdę fakt, że ktoś był w „Zatoce Sztuki” znaczy, że jest on pedofilem czy amatorem nieletnich? Wiktor Zborowski napisał wczoraj na FB:
„Kilka lat temu wystąpiłem w Zatoce Sztuki razem z kilkorgiem koleżanek i kolegów w koncercie piosenek Wojtka Młynarskiego. Wojtek prowadził ten koncert. Rzeczywiście napisałem „Tak dla Zatoki Sztuki” pod swoim zdjęciem. Gdybym wiedział wtedy jak paskudne rzeczy tam się działy, nie napisałbym i nie wystąpił. Tyle prawdy.”
Ja byłam tam w 2014 roku na imprezie pt. „Literacki Sopot”. Myślę, że organizator, gdyby wiedział, co się tam odbywa zorganizowałby ją w innym miejscu. Tak więc nie wrzucajmy każdego kto tam był do jednego wora, a już na pewno nie do wora z pedofilami! W imprezie „Literacki Sopot” uczestniczyli pisarze i czytelnicy. Często byli to rodzice z dziećmi. Ja o tym co dzieje się w Trójmieście dowiaduję się z mediów. A gdy jadę na imprezę literacką to myślę o literaturze i swoich nastoletnich czytelnikach.
Po premierze filmu Latkowskiego obejrzałam obie dyskusje (na TVP1 i TVP Info). Dopiero wtedy padły znane nazwiska. Latkowski wezwał do odpowiedzi: Borysa Szyca, Kubę Wojewódzkiego, Jarosława Bieniuka. Czemu nie próbował do nich dotrzeć w filmie i zadać im pytań o to czego byli świadkami? Bardzo dziwne. W filmie nie ma żadnej próby rozmawiania z celebrytami, których tuż po filmie autor wywołał do przysłowiowej tablicy.
Latkowski zrobił kiedyś film o pedofilii na warszawskim Dworcu Centralnym. Wczoraj z jego ust padło zdanie, że jest to afera, z której wywinął się Krzysztof Zanussi. Latkowski tłumaczy: „Trafiłem do chłopca, który miał więcej niż szesnaście lat, z którego skorzystał Krzysztof Zanussi. Chłopiec miał szesnaście lat, więc to już nie była pedofilia”. Przepraszam. Mnie chyba uczono innego dziennikarstwa. Proszę nagrać tego chłopca i wyemitować nagranie. Sekielscy ofiary nagrali i je pokazali. I to była moc ich obu filmów, a brak bezpośrednich rozmów z ofiarami to słabość filmu Latkowskiego. Zaś rzucone w dyspucie po filmie nazwiska mogą spowodować lawinę pozwów ze strony „wywołanych do tablicy” lub wymienionych tylko z nazwisk.
Niestety jednak nawet, gdyby Latkowski te ofiary nagrał, niczego swoim filmem nie zmieni. Tak jak globalnie niczego nie zmienią filmy Sekielskich. Pedofilia będzie, bo trudno to zjawisko wykorzenić. I nie tylko dlatego, że jest to kasta, że pedofile są w każdym środowisku, że są wśród prawników, celebrytów, księży etc. Przede wszystkim dlatego, że jest społeczne przyzwolenie na ich istnienie! To jest największy dramat i on niestety będzie trwał. Bo przede wszystkim trzeba zmienić mentalność społeczeństwa. To kiedyś świetne wytłumaczył jeden kurator sądowy na swoim blogu – nagrodzonym zresztą w konkursie Blog Roku. Ów kurator stwierdził, że w każdej społeczności jest „nasz pedofil” i „jego nasza ofiara” i ta społeczność uważa, że nikomu nic do tego. W swoim wstrząsającym tekście pt. „Worki gówna” opisał przypadek rodziców, którzy oddawali syna pedofilowi za wódkę. Sprawę odkryła świetliczanka prowadząca wiejską świetlicę. Ruszyła machina. Skazano pedofila, rodziców krzywdzonego dziecka etc. Ale wieś nie darowała tego… świetliczance! Wybili szyby w świetlicy, a jej samej zdemolowali samochód. Złamała tabu. O pedofilii wiedziała cała wieś. I jak w starym dowcipie… Komu to przeszkadzało?
Stryj mi kiedyś opowiadał jak jego sąsiad (czarnoskóry lekarz) wracał nad ranem pijany do domu. Lekarz był porządnym człowiekiem, ale… tej nocy zdarzyło mu się gdzieś zabalować. Rzecz miała miejsce na warszawskiej Starówce, gdzie mnóstwo różnych ludzi szwenda się bez względu na porę dnia. Dlatego nagle, jak spod ziemi, wyrosły dwa łyse karki, które pijanego doktora chciały pobić, bo „Czarnuch”. Ale równie nagle, też jak spod ziemi, wyrosło dwóch miejscowych żuli. I odezwali się tak po swojsku:
– Spierdalać! To nasz Murzyn! On tu mieszka!
Karki zmyły się błyskawicznie.
W filmie „Francuski numer” jest również zdanie: „To nasz Murzyn”, a w filmie „Rezerwat” – „nasza ciota”. Bo każda społeczność ma swoich: lekarzy, pisarzy, aktorów, profesorów, aptekarzy, żołnierzy, sklepikarzy, szewców, krawców itp., ale też wszelkich obcych i innych, czyli „Murzynów”, „pedałów”, „Rusków”, „Wietnamców”, a także niestety złodziei, bandytów i pedofili. I społeczność broni swoich i bronić będzie do upadłego. Dobrze, gdy broni przysłowiowego „Murzyna”. Gorzej, gdy pedofila czy bandyty, a tak się niestety dzieje. Najlepszym dowodem na to są zresztą broniący „Krystka” czy „Turka” – bohaterów filmu Latkowskiego. Ale też i wierni z różnych parafii broniący swoich księży. Po prostu działają w myśl niepisanej zasady: „naszemu” wolno!
A swoją drogą to ciekawi mnie co teraz będzie? Dochodzenie przeciwko tuszującym sprawę „Krystka” i „Turka”, czy procesy wytaczane TVP i Latkowskiemu? Wieszczę to drugie.
I tak na koniec. Naprawianie świata zawsze zaczynam do siebie. Dlatego nie utrzymuję kontaktów z kolegą z podstawówki, który dwukrotnie siedział za pedofilię, a jego ofiarami były dziewczynki z klas I-III. Wyrzuciłam z grona znajomych na FB kolegę z czasów licealnych, o którym wiem, że molestował własną córkę w wieku przedszkolnym (i też siedział w więzieniu). Bo koniec pedofilii, a także wykorzystywania seksualnego nastolatek, zależy od nas wszystkich. Od nas samych!