Czy jesteśmy jeszcze jacyś my?

Spread the love

Nad tym czy istniejemy jeszcze jacyś my zastanawiam się od kilku dni. Podział w społeczeństwie pogłębia się w zastraszającym tempie. Pogłębia się i niszczy nas wszystkich od środka. Oto Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która jeszcze kilkanaście lat temu jednoczyła Polaków w jeden dzień w roku, teraz dzieli. W dniu finału kolega-sąsiad zamieścił na Facebooku post (pisownia oryginalna):

Wrzuciliście dziś złotówkę do puszki? Gratuluje spokoju sumienia! Jesteście zajebiści! Uratowaliście “milion istnień”! Teraz przez 2 tygodnie nie będziecie prać kurtki, żeby serduszko się nie odlepiło – serduszko , które potwierdza jak zajebiści jesteście !

a ja mam do Was prośbę i pytanie : ” chcecie być zajebiście pomocni ludziom , którzy potrzebują Waszej pomocy ? “… jak już to serduszko się zmechaci i nie będzie można pokazać “że graliście w zaje..stej orkiestrze” to nie grajcie , nie oklejajcie się , nie piszcie nic na fejsbuniu , tylko w marcu, kwietniu, lipcu czy wrześniu przelejcie parę złotych temu kolesiowi! On naprawdę potrzebuje Waszej pomocy! Albo chociaż udostępnijcie link do Jego strony !

I tu zamieszczony był link do strony człowieka zmagającego się z chorobą.

Zwróciłam uwagę, że ta forma namawiania do pomocy nie jest zbyt elegancka. Można robić to w sposób pozytywny, nie nawiązując w ogóle do WOŚP i nie dyskredytując ludzi, którzy biorą udział w tej zbiórce, tłumaczyłam o wadze używanych słów i… się zaczęło. Jeden z jego znajomych (z którym podobno pracowałam w TVP, ale go nie kojarzę), właściwie odsądził mnie od czci i wiary. Były nawet teksty o patriotyzmie i tym, że krew moich przodków wsiąkła na darmo w piach, a wszystko dlatego, że Owsiak jest synem milicjanta. Ów znajomy-nieznajomy napisał, że stracił do mnie szacunek i… w sumie zaliczył do jakiejś bliżej nieprecyzowanej bolszewii. A ja chciałam tylko zaapelować o to, by prosząc o pomoc dla innych robić to w sposób pozytywny nie dezawuując innych form pomocy.

Nie chciałam w ogóle pisać w tym roku na blogu o orkiestrze (temat już dla mnie ograny), ale to co stało się i cały czas dzieje wokół tego zjawiska pokazuje, że społeczeństwo dzieli na pół nie rysa, nie kreska, ale rów i to chyba głębszy od Rowu Mariańskiego. Ludzie z obu stron polsko-polskiej barykady obrzucają się wyzwiskami, inwektywami i odmawiają prawa tym, którzy mają inne zdanie do bycia Polakami, patriotami, ludźmi uczciwymi, inteligentnymi, dobrymi itd.

Bloger, który na nienawiści do Owsiaka zbudował całą swoją internetową popularność, w dniu finału WOŚP napisał:

„Ja niżej podpisany, w pełni świadomy swoich słów i czynów uroczyście oświadczam, że kategorycznie nie wyrażam zgody, aby moje ewentualne leczenie było realizowane za pomocą sprzętu WOŚP! Wobec lekarzy, którzy się nie zastosują do mojej woli, wyciągnę konsekwencje prawne.”

W zamian za to przeczytał od zwolenników WOŚP życzenia, by zmarł, a nawet zdechł, a także, by rak zabrał mu rodzinę i tym podobne życzliwości. Na dodatek przeciwnicy PiS rozpoczęli kampanię „na złość Kaczorowi dawaj Owsiakowi”. Czy wrzucanie do puszek na złość komukolwiek to dobra motywacja?

Niejako w odpowiedzi na to lekarz z Pomorza wywiesił na drzwiach swojego gabinetu ogłoszenie, że nie będzie obsługiwał zwolenników z PiS, za co został potępiony, stracił pracę w miejscowej przychodni, choć to nie w niej nakleił kartkę na drzwiach gabinetu, zaś Komisja Etyki Lekarskiej zastanawia się nad jego zachowaniem, bo doniesienie złożyła jedna z posłanek. Dodatkowo internet cały czas grzeje się od plujących na siebie jadem zwolenników i przeciwników zachowania lekarza.

Do tego wszystkiego pewien minister, który ma syna z zespołem Downa zakwestionował zasadność zbiórek i powiedział, że z tych składek finansowany jest przystanek Woodstock. Po ripoście Owsiaka, że ze zbiorek jest finansowany tylko sprzęt, a Woodstock finansują sponsorzy, ministrowi odpowiedzieli rodzice dziewczynki, która nie doczekała się przeszczepu serca. Wypomnieli, że jego syn też korzystał ze sprzętu zakupionego przez WOŚP. Na co minister odpowiedział, że rodzice politycznie wykorzystują śmierć córki. Tak, jakby on w różnych sporach nie wykorzystywał politycznie faktu bycia ojcem dziecka z zespołem Downa.

Do pieca dorzucił jeszcze prawicowy dziennikarz proponując zdjęcie serduszek ze szpitalnego sprzętu zakupionego przez WOŚP, na co spytano go czy akcje Caritasu i Szlachetnej Paczki też mają nie mieć swojego logo.

Aż się chce krzyknąć! Ludzie! Co z wami! Pomagajcie tak jak chcecie i komu chcecie! Jak nie chcecie to nie pomagajcie. Ale nie brońcie innym pomagać wg własnego uznania. Wolność polega na tym, że każdy ma prawo do wyboru czy pomagać czy nie i komu pomagać lub nie nawet jeśli to wybór naszym zdaniem zły. „Errare humanum est”, czyli rzeczą ludzką jest błądzić mawiali starożytni. Organizacji pomocowych jest masa.

Czy nie lepiej zająć się pomaganiem w tych, które uważamy za lepsze zamiast przeszkadzaniem w pomaganiu?

A z drugiej strony, czy tym, którzy w tym pomaganiu przeszkadzają, trzeba odpowiadać taką nienawiścią?

Nigdy nie byłam zbyt religijną osobą, ale dobrze by było, gdybyśmy wszyscy wzięli sobie do serca hasło księdza Jerzego Popiełuszki „Zło dobrem zwyciężaj” i jeśli coś uważamy za zło zwalczali je dobrem, a nie nienawiścią. Ta naprawdę rodzi kolejną nienawiść.

Natomiast jeżeli doszliśmy do takiego momentu, że żadne dobro nie może nas zjednoczyć, to czarno widzę przyszłość naszego narodu. Tak w ogóle to istniejemy jeszcze jacyś my? Czy już tylko my i oni pojmowani przez każdą ze stron po swojemu?

PS Nie jestem fanką Jerzego Owsiaka, o którym mam swoje zdanie (wyrażane tu nawet w swoim czasie na blogu), ale jego akcja zbiorki na sprzęt dla szpitali jest moim zdaniem cenna. Od lat biorę w niej udział wystawiając na allegro swoje książki z autografem i zawsze powtarzam: licytując je można pomóc dwojako. Datek na cele statutowe WOŚP, czyli z wpłaconych pieniędzy jest sprzęt dla szpitali, a wylicytowana książka może trafić do jakiejś biednej biblioteki. W ciągu ostatnich lat słałam swoje książki wylicytowane przez czytelników na WOŚP do różnych bibliotek. Także do polskich bibliotek na Ukrainie, Białorusi i Litwie.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...