Od kilku dni dzwoni do mnie kobieta i żąda połączenia z jakimś panem Góralem. Oczywiście w sprawie wymiany okien. Piszę „oczywiście”, bo tak powiedziała owa kobieta.
– Poproszę z panem Góralem. Oczywiście wiadomo, w jakiej sprawie.
Powiedziałam, że po pierwsze nie znam pana Górala, a skoro go nie znam, więc automatycznie nie jest dla mnie oczywistą oczywistością w jakiej sprawie pani dzwoni do pana Górala.
Pani była zła. Powiedziała, że wzięła telefon z jakiejś gazety, w której pan Góral ogłaszał, że wymienia, czy naprawia okna. Może i owa pani ma telefon z gazety do pana Górala, ale na pewno nie jest to mój. Pani jednak zadzwoniła do mnie. I to kilka razy. Za każdym razem mówiłam, że to pomyłka i panem Góralem nie jestem (ani z nazwiska ani z pochodzenia), choć po którymś tam telefonie gotowa byłam zostać rozjuszonym gorylem. Brzmi zresztą podobnie. Za każdym razem cierpliwie wytłumaczyłam, że naprawdę nie znam pana Górala i sama nim nie jestem. Głos mam raczej damski. Gdy w Kurierze Mazowieckim trzeba czytać teksty przygotowane przez reporterów korespondentów płci męskiej musimy szukać facetów. Mój głos się nie nadaje. Tak więc raczej z facetem pomylić się mnie nie da. Sopraniku nie mam tylko alt, ale jednak jest to naprawdę głos damski. Po pierwszych kilku upartych próbach połączenia się pani z panem Góralem nastąpiły dwa dni ciszy i… dziś pani zadzwoniła do mnie znowu. Co grosza wmawiała, że telefon sprawdziła i wczoraj pod tym właśnie numerem odebrał pan Góral. Hmmm? Telefon noszę w kieszeni. Pan Góral musi być jakimś liliputem* skoro wczoraj odebrał mój telefon. Oczywiście to powiedziałam, bo tłumaczenie, że jest to niemożliwe, by pan Góral odebrał mój telefon nie odnosiło skutku. Pani była zła… na mnie. Poprosiłam, by podała mi numer, na który dzwoni, bo jakoś wydaje mi się, że po prostu źle wykręca numer. Usłyszałam jednak, że to ja jestem niezły numer i pani rzuciła słuchawką. Na razie nie dzwoni. Ciekawe, czy na zawsze.
Tego typu telefony, że ktoś źle wykręci numer zdarzają się często. Ale pierwszy raz jest ich kilka od tej samej osoby i pierwszy raz ta osoba jest na mnie aż tak zła.
PS. Wierszyk a propos
Turlał goryl po Urlach
Kolorowe korale,
Rudy góral kartofle
Tarł na tarce wytrwale.
Gdy spotkali się w Urlach
Góral tarł, goryl turlał
Chociaż sensu nie było w tym wcale.
Małgorzata Strzałkowska
Z książki „Wierszyki łamiące języki”, którą gorąco polecam.
Zwłaszcza tym, którzy chcą zostać lektorami. Obojętne męskimi czy damskimi.
PS. W Urlach byłam. Górala tam nie widziałam. To mazowieckie letnisko. Wierszyk kłamie. A Goryl? O… kilku kandydatów na to stanowisko by się znalazło.
* Nie jestem Guliwerem. Dowód? proszę: wzrost – 164 cm