Schizofrenia, alkoholizm czy chamstwo?

Spread the love

Jakiś czas temu pisałam o uczciwości. Opisałam wtedy przypadek naszego byłego redakcyjnego kolegi Roberta, któremu pożyczkę podżyrowała kierowniczka produkcji Basia. Pisałam jak to Robert pożyczki nie spłacił, a Basi komornik wlazł na konto i chciał zlicytować mieszkanie. Po moim wpisie na blogu odziewała się do mnie dziennikarka TVN-owskiego programu „Miasto kobiet” z prośbą o kontakt do Basi. I tak po długich namowach Basia wystąpiła przed kamerami „TVN Style” opowiadając o długu, jaki spłaciła za Roberta i wyroku sądowym, uznającym, że Robert jest jej winien pieniądze. Wyrok ma klauzulę natychmiastowej wykonalności. Wykonać się go jednak nie da, bo Robert przebywa w USA.

Audycję powtarzano wiele razy i pewnie dlatego, po kilku dniach w redakcyjnej skrzynce pocztowej Basi znalazł się list podpisany przez Roberta. W owym liście Robert najpierw kajał się. Swoje postępowanie nazywał haniebnym i niby tłumaczyć go nie chciał, ale napisał, że wyszedł 2 lata temu z nałogu alkoholowego i ma nadzieję, że Bóg mu kiedyś to wszystko wybaczy. Prosił Basię o numer konta. Ponieważ ktoś, kto się raz sparzy na kimś już mu nie ufa, więc Basia napisała, że jeśli zależy mu na zakończeniu porachunków to kwota do zwrotu przedstawia się następująco i wraz z odsetkami, kosztami sądowymi itp. wynosi ponad 38 tysięcy, a co do numeru konta to prosi o kontakt z kancelarią prawną. Odpowiedź od Roberta przyszła natychmiast. Wbiła w fotel całą redakcję. Już nie było nawet przepraszam. W liście Robert napisał, że jest „pieprzonym alkoholikiem”, „wulgarnym chamem” a do tego dodał, że… może ogłosić bankructwo. Napisał też, że „w kapitalizmie każdy ma długi… Nawet mój znajomy – minister Czuma”. Była też groźba: „jeśli Pani nie poda tego konta to podam Panią do sądu o naruszenie dóbr osobistych po ostatnich pani występach w TVN. Zażądam na dom dziecka na przykład w Płocku, albo jeszcze lepiej w Kielcach powiedzmy 200.000 PLN. Może pół miliona”.
Nie wiem czy on nie myśli, czy nie ma świadomości, że sprawę o ochronę dóbr, by przegrał, bo na to, co o nim Basia mówi ma wyroki Sądu RP, które uznają, że jest jej winien pieniądze. Nie wiem też czy zdaje sobie sprawę, że wyroki się nie przedawniają, a bankructwo tu nie pomoże. Powoływanie się na Czumę być może oznacza chorobę psychiczną. Być może wywołaną alkoholizmem, ale… „pomroczność jasna” tylko do pewnego stopnia wytłumaczyła syna jednego z naszych prezydentów. Pod koniec listu Robert napisał, że nie chce żadnych wypocin, jako email zwrotny. Czy on myśli, że ktokolwiek cokolwiek do niego będzie chciał pisać?
Myślę, że pierwszy list do Basi nasz były kolega Robert napisał na rozkaz swoich szefów z chicagowskiej telewizji. Chciał w ich oczach dobrze wypaść. Drugiego pewnie im nie pokazał. Czy gdyby go zobaczyli chcieliby go jeszcze trzymać w swoich szeregach? Pytanie pozostawiam otwarte. Tak jak otwarte pozostawiam pytanie, czy Robert cierpi na schizofrenię, alkoholizm czy jest zwykłym chamem? A może wszystko na raz?
Kilka lat temu Arturowi, jednemu z naszych operatorów kredyt podżyrował kolega Marek. Oczywiście on ten kredyt spłacał. Oburzeni byli wszyscy. Ja postanowiłam porozmawiać z Arturem. Na moją uwagę do Artura, że cos takiego zrobił koledze usłyszałam:
– Widzisz Małgosia, a mogło być tak pięknie. Kredyt miał mi podżyrować twój ojciec. Potem by sobie umarł i nikt by tego spłacać nie musiał.
Niestety. Jako jedyny spadkobierca swojego Ojca musiałabym spłacać ja. O tym Artur nie pomyślał. Nie pomyślał też, co o nim mówi zdanie, które do mnie powiedział. Czy Robert myśli o tym, co o nim mówią jego listy? Czy w ogóle myśli? Oto jest pytanie.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...