Trzask migawki

Spread the love

Rodzice wychowywali nie tak, bym nigdy nie zwracała uwagi obcym ludziom na ich zachowanie. Pewnie, dlatego często ktoś mnie swoim zachowaniem drażni, a ja nic nie mówię. Stąd opisywana przeze mnie historia z pociągu, gdy pan na cały regulator rozmawiał przez komórkę, dłubał w nosie i konsumował zawartość, a ja… odwracałam wzrok, męczyłam się i… milczałam. Inni nie mają tego problemu. Zwracają uwagę nawet, gdy czyjeś przewinienie jest śmieszne. A nawet wtedy, gdy właściwie nie bardzo powinni. Kiedy jeżdżę na zdjęcia z kamerą często zwracana nam jest uwaga, że kamera gdzieś tam przeszkadza tylko tym, że jest. A przecież my tylko wykonujemy swoją pracę.

Gdy tydzień temu na „Festiwalu Jana Himilsbacha” robiłam zdjęcia, moja przyjaciółka Miłka Skalska poprosiła mnie, bym sfotografowała ją z Henrykiem Gołębiewskim. Miłka prowadziła festiwal i rozmowy w studio, które tego dnia mieściło się na mińskim rynku. Jednym z rozmówców był właśnie Gołębiewski, któremu w SMS-owym głosowaniu publiczność przyznała „Monidło 2008”. Już ustawiałam się, by zrobić wspólną fotkę Miłki z niezapomnianym Poldkiem z „Podróży za jeden uśmiech”, nawet krzyczałam, że chyba wyjdzie mi Monidło, a tu… przed moim nosem wyrósł starszy pan z aparatem fotograficznym i… on im zrobił. I to nie jedną fotografię, ale całą serię. Po prostu rozpoczął pstrykanie bez opamiętania nie zwracając uwagi na to, że wlazł mi w kadr, pchnął mnie plecami itd.. Najpierw mnie zatkało, a potem, gdy odzyskałam mowę powiedziałam z przekąsem „Dziękuję panu”. Fotografuję na różnych uroczystościach, piknikach, festynach itp. w różnych sytuacjach. Wielokrotnie, ktoś mi zasłaniał i zawsze po pierwsze sam orientował się, że to zrobił, a po drugie mówił „przepraszam”. Tu… na moje słowa usłyszałam, że… jestem bezczelna! Pan zaczął wrzeszczeć. „Co to za chamstwo! Nie zwraca się uwagi fotografom! Pani nie wie jak to jest w tym fachu?” Cóż… Godzinę wcześniej miałam wątpliwą przyjemność rozmawiać z tym panem. Pytał mnie o organizatora festiwalu (a to my tzn. TVP Warszawa) i nawymyślał, że nasza organizacja to brak profesjonalizmu, bo nie ma gratisów dla dziennikarzy! Dlatego, gdy nasze drogi znów się spotkały, a ja już byłam zorientowana, że pan jest lekko nawiedzony, wyłączyłam słuch. Miłka potem tylko mówiła, że to było coś takiego, że jej też mowę odebrało. Pan nie mógł nie widzieć, że szykuję się do zdjęcia, zwłaszcza, że Miłka sama mnie o nie poprosiła, a ja ustawiałam ją. Trwała miedzy nami dośc głosna, bo było to w tłumie, wymiana zdań itd.
Wczoraj na zlecenie pisma „Mieszkaniec” poszłam na finał konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej 2008”. Miałam zrobić kilka zdjęć i napisać krótki tekst. W trakcie fotografowania niemal rzucił się na mnie jakiś facet. Powiedział w sposób niezwykle nieprzyjemny, że przeszkadza mu nie tylko używany przeze mnie od czasu do czasu flash, ale przede wszystkim znieść nie może… odgłosu spustu migawki! Zatkało mnie! Ludzie w teatrze szeleszczą papierkami, chrupią orzeszki, a jemu przeszkadza spust migawki? Wyszłam trochę zniesmaczona. Zadzwoniłam nawet do kolegi zawodowego fotografa, właściciela kilkudziesięciu (a nie jak ja kilku) aparatów fotograficznych upewnić się, że w lustrzance cyfrowej jest możliwość wyciszenia odgłosu spadającego lustra. Byłoby to zresztą nielogiczne. Lustro spada i musi trzasnąć. Kolega potwierdził moje logiczne myślenie. Dodał, że wyłączyć dźwięk można tylko kompaktowych cyfrówkach. Powiedział też najważniejsze zdanie: „Nie przejmuj się. To jest normalne! Zawsze, gdy fotografuję, to się ktoś do czegoś przyczepi. Trzeba mieć skórę jak żółwi pancerz”. Hm… niby fakt. Sporo fotografuję, ale najczęściej robie to przy okazji jeżdżenia z kamerą. Wyciągam wtedy aparat i robię, co mi potrzebne. Nie jestem wtedy jednak sama. Koledzy są ze mną i jakoś mi raźniej. Tu byłam sama jak palec. A potraktowano mnie jakbym, co najmniej puściła bąka w kościele w czasie podniesienia. Okropne samopoczucie.

A w ogóle to jak to pogodzić? Zdaniem jednych normalne w tym fachu jest to, że ktoś się przed kogoś wpycha i nie mówi przepraszam. Zdaniem innych chamskie jest to, że migawka trzaska. O rany! Toż to pełna schizofrenia. Humor poprawiło mi tylko wyobrażenie sobie reakcji pana, który zaatakował mnie na festiwalu Himilsbacha, na słowa pana z koncertu „Pamiętajmy o Osieckiej 2008”. Cóż, a także jakim tonem i głosem, powiedziałby tamten na uwagę, że migawka zbyt głośno trzaska?

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...