Jest po pierwszej w nocy. Dziś wydaję Kurier Mazowiecki, dlatego na mój prywatny telefon komórkowy przełączono telefon alarmowy programu. Dyżury telefoniczne to kopalnia wiedzy o społeczeństwie. Niestety. W weekendy, zwłaszcza latem, bywają takie noce, kiedy ten telefon dzwoni bez przerwy i… jeszcze nie zdarzyło mi się, by zadzwonił ktoś normalny. Bym w nocy dostała telefon, że coś ważnego się dzieje i powinnam słać tam reportera z kamerą. W nocy po prostu dzwonią pijaczkowie. Czego chcą? Popsioczyć na rząd, prezydenta, polityków, program telewizyjny, pogodę za oknem i ja mam tego wysłuchać. Kiedyś słuchałam i cierpliwie przytakiwałam. Teraz zrobiłam się asertywna. Od razu informuję, że to telefon Kuriera Mazowieckiego i że na wypowiedzi panów polityków z partii X, Y i ĘĄ nie mam wpływu. Nikomu poglądów dzwoniącego pana (w 99% to mężczyźni) nie powtórzę, bo nie na tym polega moja praca. Od razu też wyjaśniam, że… nie mam wpływu na ilość reklam w TVN, bo to TVP, że z tego samego powodu nie wiem, czemu w czasie losowania Lotto na Polsacie ktoś tam przeczytał inną liczbę niż wylosowaną. „To nie było 99, bo losowanie jest z 49!” – wrzeszczał bełkotliwie jakiś facet. (Na marginesie dodam, że podejrzewam, że wylosowane było samo 9, a pijaczkowi się dziewiątki dwoiły. Ot co!)
Oczywiście nie jest to tak, że ten telefon dzwoni bez przerwy. Są noce, kiedy nie pamiętam, że jestem „podłączona” do telefonu alarmowego, bo położona pod poduszką komórka milczy jak zaklęta. Niestety tak jest przeważnie wtedy, gdy na Mazowszu naprawdę dzieje się coś ważnego. Ostatnio szalała burza, doszło do 180 takich zdarzeń, że musiała interweniować Straż Pożarna, a telefon dyżurny milczał. Nikt, kto widział walące się drzewa, przygnieciony drzewem samochód, drzewo na kościele itp. nie uznał za stosowne zadzwonić do TVP Warszawa na telefon dyżurny i powiedzieć nam o tym. Dzwonią za to teraz. Gdy oczywiście nic się nie dzieje. I tylko narzekają, że TVN ma dużo reklam i ciągle te same. Albo, że komentarze czyjeś tam po meczu Niemcy-Hiszpania są głupie. A czy to moja lub TVP wina?