Każdy sądzi według siebie. To stara prawda. Dlatego złodzieje każdego podejrzewają o kradzież. Niewierni mężowie śledzą żony w obawie przed zdradą. Z kolei intelektualiści podejrzewają, że każdy ma w głowie to samo co on. Ja też tak czasem grzeszę. Zadaję pytanie, na które odpowiedź wydaje mi się oczywista. I jest oczywista. Niestety tylko dla mnie i moich najbliższych przyjaciół oraz znacznej mniejszości napotkanych przeze mnie osób. Rok temu w Wielkanoc pytałam ludzi na ulicy co to jest Wielkanoc. Pytanie wydawało mi się banalne. Przecież żyjemy w kraju katolickim. Niestety. Słyszałam tak bzdurne odpowiedzi, że przeżywałam to ponad miesiąc.
– Wielkanoc to wielka noc.
– A o jaką noc chodzi?
– O wielką.
– Czyli jaką?
– Najwiekszą w roku.
– Największą, czyli jaką?
– Najdłuższą.
Wczoraj pytałam co to jest haiku. Sama pierwszy raz o haiku słyszałam ponad 20 lat temu w liceum. Pewnie dlatego myślałam, że wszyscy znają to słowo. Tymczasem dowiedziałam się, że haiku to…
- nazwa japońskiej firmy
- chińskie jedzenie
- coś po hawajsku
- japońska sztuka walki
- inna nazwa harakiri
Najczęściej jednak padała odpowiedź: Nie wiem.
Nie. Nie podam tu definicji haiku. Niech czytelnik tego bloga sam szuka w sieci. Może po drodze coś jednak przyjdzie mu do głowy? A moze ktoś? Np. Darek Brzózka Brzózkiewicz? Sza! Więcej nie podpowiadam.