Tak kiedyś powiedział o mnie jeden z kumpli, podkreślając przy tym, że mozna ze mną o wszystkim pogadać. Przez lata wielu utwierdzało, że tak jest. Dziś inny z kumpli udowodnił, że ja chyba naprawdę mam jaja. Jak to? Ano zadzwonił i zadał pytanie:
– Co byś zrobiła na moim miejscu?
– Mianowicie? – spytałam zaciekawiona.
– Kolejny dzień boli mnie lewe jądro. Gdzie byś na moim miejscu poszła?
Powiedziałam, że do urologa na ostry dyżur i nawet znalazłam odpowiedni telefon i adres. Ponieważ byłam w pracy i nie mam zwyczaju wypytywać ludzi o ich dolegliwości, a zwłaszcza tak intymne, więc po kilku pocieszających słowach, że może to być przeziebienie rozłączyliśmy się. Zajęłam sie pracą, ale w uszach cały czas dźwięczało mi pytanie kumpla: „Co byś zrobiła na moim miejscu?” Uwaga! Pytanie dotyczyło bólu jądra. Nie wiem co to za ból. Nie mam jąder! Czy mój wieloletni kumpel o tym nie wie? Czy po prostu przez lata traktując mnie jak przysłowiową babę z jajami doszedł do wniosku, że te jądra jednak mam? Sama nie wiem. Wiem tylko, że z tym pytaniem wyszły… naprawdę niezłe jaja!