30 dekagramów mielonki

Spread the love

Z żebractwem spotykam się często. Właściwie codziennie. Na wielkich skrzyżowaniach wylotówek grasują członkowie „gangu kuternogi”. Tak ich nazywam, bo to spore grupki inwalidów rozwożone przez specjalne samochody na te skrzyżowania. Widziałam jak ich kiedyś zbierano z powrotem. Sąteż cyganki, „supermatki” z dziećmi na wózkach, chorzy na hiv, ślepi i… zbierający na piwo. Oczywiście ci ostatni rzadko przyznają się do tego.  Nie daję pieniędzy żebrakom. Trochę dlatego, że za ciężko mi przychodzą, a trochę z tego powodu, że gdy kilka razy proponowałam, że dam wzamian za coś to mi odmawiano i pluto pod nogi. Jeden facet nie chciał zanieść makulatury do skupu. Drugi wyrzucić śmieci. I tak dalej…

Ostatnio jednak spotkałam na swojej drodze kogoś komu dałam więcej niż chciał i czuję niepokój, że za mało.

W centrum Warszawy wysiadałam z samochodu, kiedy podszedł chłopczyk w wieku mniej więcej mojego syna i spytał, czy kupię mu chleb i wędlinę. „Za swoje pieniądze?” – spytałam. Przytaknął i patrzyły na mnie wielkie zapadnięte oczy. Przeraziłam się. Weszliśmy do sklepu. 30 dekagramów mielonki, którą sobie wybrał kosztowało niecałe 3 złote. Zaproponowałam cos jeszcze. Wybrał 30 dekagramów drugiej mielonki. Zachęcałam. Czekałam, aż będzie chciał lizaka lub czekoladę. Nie. Chopiec wybrał jeszcze mrożone frytki i zachęcany przeze mnie, że może coś jeszcze nieśmiało spytał o kawę dla mamy, która leży w domu chora. Myslałam, że wybierze Jacobs. Wybrał Pedros. Nic więcej nie chciał. Ani lizaka, ani dropsów, ani cukierków, czekolady, kakao czy czegokolwiek ze słodkości. Powiedział, że jest ich troje, mieszkają z mamą, a on chodzi do drugiej klasy gimnazjum. Na siłę wrzuciłam chłopcu jeszcze trzy pudełka pasztetu z indyka. Pytałam o masło – nie chciał.

Cały wieczór myślałam o chłopcu. Kiedy dotarałam do domu i opowiedziałam o tym synowi, który też chodzi do drugiej klasy gimnazjum, przytulił się do mnie. Nie mówiliśmy nic.  Codziennie myślę o tym chłopcu. Jak sobie radzi? Czy mama wyzdrowiała? Może trzeba było pomóc bardziej? Czegoś więcej się o nim dowiedzieć. Spieszyłam się. Świat w ogóle się spieszy. I dokąd?

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...