Podsumowanie na dziesięciolecie

Spread the love

Nie wiem nawet kiedy, ale… niedawno (dokładnie 5 lipca) minęło 10 lat od chwili, gdy napisałam swój pierwszy wpis na blogu. To on ustawił jego tematykę, którą są absurdy dnia codziennego dziennikarki, pisarki, a wreszcie człowieka, obywatela, kobiety, matki i żony. Jednym słowem są to moje absurdy.

Co zmieniło się przez ten czas? Sporo. Pomijając sferę graficzną i techniczną bloga, który przeszedł na WordPress zmieniły się czasy. Jako społeczeństwo durniejemy w jakimś zastraszającym tempie co widać, słychać i czuć niemal na każdym kroku, a internet to uwypukla.

Mimo tego zdurnienia ja staram się rozwijać. W ciągu minionych 10 lat zrealizowałam kilkadziesiąt reportaży i filmów po czym odeszłam z TVP. Wydałam w międzyczasie sporo książek, zrobiłam coś dla teatru, dwukrotnie nominowano mnie do nagrody ALMA i dwukrotnie zostałam stypendystką MKiDN. Zostałam wybrana prezeską Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W życiu prywatnym wyszłam za mąż i niedługo minie 5 lat, gdy to miało miejsce. Wydoroślało mi dziecko, pochowałam psa i dwa szczury, zdobyłam kota i nowego psa. Odeszli niektórzy znajomi, umarł Eksio i sporo osób z mojej rodziny. Jeśli idzie o blog to zdobyłam wielu czytelników i poznałam mnóstwo ludzi. Dzięki blogowi czasem miałam pracę czasem ją traciłam. Nigdy nie prowadziłam go na siłę stąd nieregularne wpisy.

Dzisiejszy jest krótki. Takie podsumowanie i to raczej bez puenty. Bo powinnam go zakończyć jakąś konkluzją typu warto blogować lub nie warto blogować. A przecież nie znam na to pytanie odpowiedzi. Bloguję. Co by było, gdybym tego nie robiła? Już się nie dowiem. A nie mam zwyczaju żałować swoich decyzji. Poza jedną dotyczącą życia prywatnego, w wyniku której na przełomie wieków wpakowałam się w damsko-męskie tarapaty. Ale z drugiej strony… zdobyłam wtedy ogromne życiowe doświadczenie. Nie ma więc tego złego co by na dobre nie wyszło. Blogowanie więc też, choć czasem wpędzało mnie w kłopoty, mogę uznać za pozytywne doświadczenie. Choć wiele moich koleżanek i kolegów mówi: „pisanie za darmo jest nieprofesjonalne”. Ale czy listy od czytelników to nie jest jednak jakaś forma zapłaty? Czy więc w związku z tym ta pogarda dla blogowania przez pisarkę nie jest jednak swoistym absurdem?

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...