Jak wzbogacić się tanim sumptem? Wystarczy pohandlować na allegro skanami dokumentów wziętych z sieci. Nigdy bym na to nie wpadła, gdyby nie list czytelnika, który napisał:
„Szanowna Pani,
jeden z dokumentów dotyczących Pani przodków, którego zdjęcie umieściła Pani na swojej stronie, jest sprzedawany obecnie na Allegro za niewielką, zupełnie symboliczną kwotę.”
I podał link. Kliknęłam i oniemiałam. Zobaczyłam to, co opublikowałam na swojej stronie genealogicznej, czyli dokument dotyczący mojego praprapradziadka Pawła Piekarskiego.
Skan tego, co wisi u mnie na ścianie, jak byk. Nawet nazwisko to samo. Ta sama plama w rogu, zagięcia itd. Jak to jest możliwe, że skan dokumentu, który wisi u mnie na ścianie pieczołowicie oprawiony przez ojca można kupić na allegro za 33 złote? Zadałam sprzedającemu pytanie, czy to legalne i zgłosiłam sprawę allegro. Czekam teraz na odpowiedź. Wnioski mam takie. Jeśli okaże się, że jest to legalne, to łatwo można się wzbogacić szperając w sieci i handlując dokumentami, które zeskanował ktoś inny. (Pan oferuje jeszcze inne dokumenty. Za te same kwoty. Podejrzewam, że zdobył je w ten sam sposób, co mój dokument.)
Ktoś powie, że sama jestem sobie winna, bo publikuję skany bez znaku, że są z mojej strony. Publikuję je jednak dla historyków do badań i prac naukowych, a nie dla handlarzy, by mogli zarabiać na cudzej naiwności.
PS Z ostatniej chwili. Ponieważ do sprzedającego napisałam list:
„Chciałam spytać, jak to jest, ze sprzedaje Pan coś, czego oryginał wisi u mnie w domu na ścianie i tyczy mojego trzy razy pradziadka Pawła Piekarskiego?
To w ogóle jest legalne?”
Otrzymałam mail zwrotny:
„Witam.
Przepraszam najmocniej za zanistniala sytuacje.
Aukcja zostala usunieta i juz sie wiecej nie pojawi.
Jeszcze raz przepraszam i zycze milego dnia.”
Czyli wnioski dotyczące legalności handlu takimi rzeczami nasuwają się same…