Las, czyli do głowy przez plecy

Spread the love

„Nie szkoda róż, gdy płonie las” – śpiewali Skaldowie, a ja bezmyślnie nuciłam wraz z nimi. Las. Nie zastanawiałam się, jak trudno jest go zasadzić. Nie zastanawiałam się też nad tym o ile łatwiej jest go zniszczyć, choć miałam świadomość, że na pewno niszczy się łatwiej niż sadzi. Ileż razy bezmyślnie marnowałam papier. Wczoraj wraz z moją macierzystą redakcją TVP Warszawa pojechałam pod Płońsk sadzić sosny w lesie. Jak powiedział nam dyrektor regionalnej dyrekcji lasów państwowych, pan Konrad Grzybowski „to najłatwiejsze drzewo do sadzenia”. Rzeczywiście. Do sadzenia sosny służy specjalny kultywator, który robi w ziemi dziurki. Sadzenie przy użyciu szpadla na pewno by było trudniejsze. Nie zmienia to jednak faktu, że po zasadzeniu dwóch rzędów drzew, czyli kilkuset sadzonek (coś około 400) byłam ledwo ciepła. A przecież nie sadziłam ich sama. Te 400 sadzonek przypadło na trzyosobową grupę, której byłam członkiem najpierw udpetującym, potem wsadzającym sadzopnkę, a na końcu dziurkującym ziemię.

Po sadzeniu doszłam do wniosku, ilez prawdy jest w powiedzonku, że do głowy najłatwiej trafić przez plecy. Do końca życia zapamiętam, jak trudno sadzi się las. I natychmiast zmniejszam ilość marnowanego papieru.

 

 

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...