Pisałam ostatnio o tym, jak co chwila słyszę, że mam zaplanować newsa. No i co? Właśnie spadł samolot na radomskim Air show. Już wiadomo, że zginęli dwaj białoruscy piloci. Straszne! Na marginesie dodam, że dwa dni temu na lotnisku w Babicach spadł szybowiec i też zginęło dwóch pilotów. Jeśli idzie o Air show to drugi taki wypadek po katastrofie „Żelaznego” w 2007 roku. Koszmar! Giną ludzie i to na oczach innych, dla których ich śmierć jest… o ironio rozrywką! Bo potem się czyta, jak się niektórzy przechwalają, że to widzieli na własne oczy. Straszne! Straszne!! Straszne!!!
Siedzę w redakcji i wydaję „Kurier Mazowiecki”. Radom to przecież masz rejon. Jest więc nerwowo. Na miejscu katastrofy są nasi korespondenci. Wbrew pozorom nie ułatwia mi to pracy wydawcy. Doszło do przeciążenia linii telefonii komórkowej, choć stugębna plotka głosi, że to wojsko rozpoczęło blokadę połączeń telefonicznych i zagłusza komórki obecnych na lotnisku tak, jak w swoim czasie jeden premier pielęgniarki przed własną kancelarią. Tyle, że w słusznym celu. Po to, by pracować mogły służby ratownicze. Pewnie zresztą tak jest! Dlatego nie mogę powiedzieć korespondentom, że zamawiam live na 17:30. Kompletny klops, kotlet itd. Teoretycznie powinnam powiedzieć im, by pędzili na miejsce zdarzenia. Ale nie mogę. Na dodatek bez przerwy dzwoni do mnie TVP.INFO z pytaniem, co robią moi reporterzy, a ja… nie wiem, bo nie odpowiadają ich komórki. Aż chce się zapytać głośno: jak my kiedyś żyliśmy bez? Operator dodzwonił się do mnie na 2 minuty. Słabo mnie słyszał. Mówiłam, że chcę nadawanie na żywo o 17:30, a wcześniej niech po łączach z wozu TVP.INFO prześle „setki” z konferencji o 15:30 i nagra „setki” z ludźmi. Niestety coś przerwało połączenie. Nawet nie wiem, czy mnie słyszał. Kolejny raz dodzwonił się reporter. Okazało się, że po łączach z wozu TVP.INFO słać nic się nie da, bo cały czas TVP.INFO nadaje na żywo, a łącza są jedne. Nie da się więc na raz i nadawać na żywo i słać czegoś. Tak jak nie da się w jednym garnku na raz gotować dwóch zup, by się nie zmieszały.
Wczoraj w Kurierze był cały, wielki materiał z Air show. Dlatego dziś operator miał za zadanie nakręcić tylko ładne obrazki akrobacji SU-27. Czy nakręcił? Nie skomentuję, bo przecież to właśnie SU-27 spadł i się rozbił. Wiem jedno. Co chwila tu wysłuchuję uwag, że posłałam tam tylko jedną kamerę. A przecież wczoraj pytałam, tych co to nade mną… czy ma być materiał z drugiego dnia? Nie! Usłyszałam, że nie ma takiej potrzeby! Ile można pokazywać akrobacje! Miała więc być tylko tzw. „zielona”, czyli inaczej „voiceover”. A dziś na mnie różni wsiedli (ci co nie nade mną, ale obok też, bo się wszyscy na wszystkim znają), że nie wysłałam dwóch kamer. Przecież wiem, że gdybym wysłała dwie kamery, po to, by zrobiły jednego „voiceovera” to byłabym oskarżona o rozrzutność! Tak źle i tak niedobrze! I pokrzykują, że operator nie podszedł do wraku. I nie dociera do nikogo, że miejsce obstawiła żandarmeria. A kto będzie ryzykował szarpaninę ze statystycznym tępym żandarmem? I nikt z tych, co na mnie tu wrzeszczą nie myśli, że to w ogóle jest jakieś nieetyczne! Właściwie brakuje tylko pytania: „Czemu nie zaplanowałaś katastrofy?”
No i z tych wszystkich ostatnich wydarzeń mam takie wnioski. Czy nie mają racji, ci, którzy twierdzą, że gdyby Bóg chciał, żeby człowiek latał, to dałby mu skrzydła? A tak… dla gromady gawiedzi gapiącej się na pokazy ludzie narażają swoje życie! No i naprawdę newsów planować się nie da!A przez takie zachowania szefów, które wyprowadziły mnie dziś z równowagi, z dziennikarzy robią się hieny! Nie dam się! Oddałabym wiele, by mieć „Kurier Mazowiecki” bez takiego newsa, bo to nie jest fajnie budować program na tragedii.
PS.1. W końcu i ja wrzasnęłam na wszystkich. Prawie jak Pan Dulski: „A dajcie mi wszyscy święty spokój!” I teraz próbuję uspokoić tym wpisem skołatane nerwy (dopisując na żywo przemyślenia), bo najchętniej wyrzuciłabym przez okno: telewizor, komputer, telefony i… siebie.
PS.2. Dla mnie już po… Minęła 17:30. Dla rodzin, tych którzy zginęli, wszystko dopiero się zaczyna. Ale jak znam życie to już nikogo nie będzie interesowało.